Technologia, która daje szansę rolnikom
Dwaj naukowcy przybyli na zaproszenie diecezjalnego duszpasterza rolników i proboszcza ryckiej parafii ks. kan. Stanisława Chodźki. Ich wizyta miała charakter informacyjny i promocyjny. Profesorom Dobiesławowi Nazimkowi i Wiesławowi Piekarskiemu udało się opracować sposób zagospodarowania gazowych odpadów produkowanych w chlewniach przy hodowli zwierząt. Naukowcy pochwalili się wybudowaną pierwszą w Polsce prototypową instalacją, która nie tylko unieszkodliwia niebezpieczne dla środowiska gazy, ale też czyni je użytecznymi. Urządzenie stanęło w miejscowości Włodków Dolny, pomiędzy Wrocławiem a Poznaniem. Właśnie tam jeden z rolników zajmuje się hodowlą 1500 sztuk świń i to na jego posesji została wzniesiona instalacja. W pracy nad wdrożeniem pomysłu uczestniczyło pięciu konsorcjantów: trzy jednostki naukowe i dwie firmy (w tym główny wykonawca: „Pol- Net” spod Poznania).
Próby uruchomienia maszyny zakończyły się sukcesem. W efekcie naukowcom udało się stworzyć katalizator utleniania metanu (w skrócie KUM). Urządzenie utylizuje metan, amoniak, siarkowodór i wszelkie odory, a oddaje w zamian energię i przyjazne dla środowiska gazy. Dowodem na pożyteczność instalacji była ocena pokontrolna wystawiona przez niezależną firmę. – Jej pracownik sprawdził, co naprawdę z urządzenia wylatuje i określił to mianem „sanatorium”, bo były to składniki, które wchodzą w skład powietrza: tlen, azot i dwutlenek węgla – zaznacza prof. D. Nazimek.
W kontenerze lub na dworze
Pod względem interesu użytkownika największe zainteresowanie budzi sposób działania instalacji. Całość jest zbudowana z reaktorów i wymienników ciepła, które na zewnątrz osłania otulina. – Jeden reaktor podgrzewa gazy ściągane z chlewni. Natomiast wymiennik ciepła, usytuowany na samej górze, dogrzewa gazy do temperatury 600ºC, utlenia je i dodatkowo odbiera nadmiar energii, z której może skorzystać gospodarstwo – tłumaczy profesor. W praktyce chodzi o energię cieplną służącą do ogrzewania pomieszczeń.
Zarządzanie całym systemem nie powinno nastręczyć większych trudności. – Każdy punkt jest sterowany przy pomocy ekranów dotykowych. Gdy operator dotknie danej rzeczy, wyświetla mu się parametr i możliwość zmiany tego parametru – opowiada prof. D. Nazimek.
Ważne dla zainteresowanych urządzeniem jest też to, że zbudowaną we Włodkowie instalację można powielić. I stworzyć taką samą, większą bądź mniejszą. – Nabywcy mogą ustawić urządzenie na dworze, ale wtedy potrzebne jest pozwolenie na budowę, albo skorzystać z wersji kontenerowej, przy której pozwoleń nie trzeba – stwierdza naukowiec.
Dziesięć lat gwarancji
Korzyści z zamontowanej instalacji jest wiele. – Może ona wyprodukować aż 270 kW energii, z czego 70 kW jest wartością użytkową – podkreśla prof. D. Nazimek. Biorąc pod uwagę rodzaj gazu, z którego pochodzi energia, stosunkowo najwartościowszym jest amoniak. Da się z niego pozyskać aż 1240 kJ paliwa. Sporo słabszy jest zaś metan, bo można z niego wyprodukować zaledwie 891 kJ.
Ważną zaletą katalizatora jest oszczędność. – Do pracy reaktora nie potrzebna jest praktycznie żadna energia z zewnątrz. Reaktor uruchamiany jest tylko na początku. Później działa sam z energii wyprodukowanej przez siebie, a jego wydajność nie zmienia się. Skutek jest taki, że od momentu uruchomienia urządzenia sześciokrotnie spadają koszty wydawane na energię. Przy grzaniu prądem lub gazem trzeba zapłacić tylko ok. 5 gr za kW energii, a to bardzo mało – zauważa prof. D. Nazimek.
Do montażu katalizatora powinien zachęcić długi, bo dziesięcioletni okres gwarancji. Nie mniej ważna jest też stała opieka ze strony producenta. Po przepracowaniu przez instalację 8 tys. godzin następuje bowiem jej przegląd.
Na przekór „ekologom”
Pełna lista zalet urządzenia kończy się jednak wraz z ceną. Ta wstępnie została oszacowana na 300 lub nawet 600 tys. zł. Do tego dojdzie jeszcze marża i podatek VAT. – Na szczęście rolnicy będą mogli skorzystać z dotacji na innowacje, co pozwoli nieco ograniczyć wysokości wydatków – zauważa naukowiec. Osoby chcące zamontować w swoim gospodarstwie taką instalację mogą zgłaszać się od stycznia do producenta, czyli firmy „Pol-Net”.
Zdaniem lubelskich wynalazców wartą zainteresować się nową technologią. Chociażby ze względu narastającej w krajach Unii Europejskiej chęci ograniczenia hodowli zwierząt. Tzw. ekolodzy w trosce o czystość klimatu chcieliby jej zabronić. Tymczasem zdaniem naukowców takie podejście jest nierozsądne. – Zamknięcie hodowli problemu nie rozwiąże. Produkcja przeniesie się bowiem do innych krajów, np. do Ameryki Łacińskiej. Tam będzie wzrost energii, a my będziemy importować żywność. Globalnie liczona emisja do atmosfery będzie więc taka sama albo większa. U nas wygenerują się zaś straty w ekonomii, rolnicy zostaną pozbawieni sposobu utrzymania, a mięso będzie droższe – argumentuje W. Piekarski.
Nie tylko katalizator
Lubelscy naukowcy podeszli do problemu zagospodarowania odpadów z hodowli zwierząt kompleksowo. W przypadku odpadów stałych zaprojektowali biogazownię. Z wydzielanym przez bydło metanem też sobie poradzili. Tu pomocą służy tzw. separator metanu. Profesorowie znaleźli czynnik, który powoduję, że szkodliwy gaz się w nim rozpuszcza, można go wydzielić i jest całkowicie selektywny. Równie ciekawą nowinką, przeznaczoną dla mniejszych hodowców, jest specjalny rodzaj dodatków do pasz. Nie powodują one uszczerbku dla zwierząt ani zmian w przyroście mięsa, a zmniejszają emisję gazów o ok. 30%.
Ważne liczby:
600ºC – do takiej temperatury rozgrzewany jest gaz;
270 kW – tyle energii (w sumie) może wyprodukować instalacja;
70 kW – tyle energii urządzenie wygospodaruje na użytek gospodarstwa;
1240 kJ – tyle paliwa można wyprodukować z amoniaku;
891 kJ – tyle paliwa można wyprodukować z metanu;
6x mniej – o taką wartość mogą spaść koszty opłat za prąd i gaz po montażu urządzenia;
600 tys. zł – nawet tyle może kosztować montaż instalacji.
Tomasz Kępka