Kultura
Źródło: BZ
Źródło: BZ

Temat niepoprawny politycznie

Na terenie międzyrzeckiej parafii pw. Piotra i Pawła oraz w kościele św. Mikołaja gościła wystawa „Niedokończone msze wołyńskie. Martyrologium duchowieństwa wołyńskiego - ofiar zbrodni nacjonalistów ukraińskich w czasie II wojny światowej”.

Zamknięcie wystawy nastąpiło 27 lipca. Uroczystość poprowadził radny powiatowy Marcin Duszek, a zainaugurowała ją Msza św. w intencji pomordowanych duchownych.

Dr Józef Geresz przedstawił rys historyczny wołyńskich wydarzeń. – Wystawa jest żywym świadectwem prawdziwego służenia Bogu i ludziom – podkreślił, dodając, że dzięki bohaterskiej postawie kapłanów zachowano wiarę na tamtej ziemi. Wspomniał też, że w „krwawą niedzielę” – 11 lipca 1943 r. oddziały UPA dokonały morderstw w prawie 100 miejscowościach na Wołyniu. Prelegent zastanawiał się, skąd w ludziach tyle nienawiści. – Zbrodnicza ideologia, wielokrotnie powtarzana, rozprzestrzenia się jak lawina i zdobywa wyznawców – stwierdził, tłumacząc, że tak jak hitleryzm czy faszyzm włoski, a teraz Al-Kaida, mają swoich „inżynierów i proroków”, tak samo Ukraińcy. W 1929 r. powstała organizacja ukraińskich nacjonalistów OUN, u podstaw której leżała ideologia Dmytro Doncowa niewahającego się głosić, że aby powstało niepodległe państwo ukraińskie, należy walczyć za pomocą terroru, a nawet dokonywać czystek etnicznych.

Rzezie, morderstwa i strach

Z wniosków wysnutych przez dr. Geresza wynika, że powodem tego, co stało się na Wołyniu, był brak wiary, bezhołowie polityczne i przyzwolenie Niemców na zbrodnicze działanie. Ponadto to Niemcy szkolili policję ukraińską i werbowali Ukraińców do SS, a przykład niemieckich działań był bardzo zaraźliwy. Ukraińscy chłopi mieli zaś nadzieję na zrabowane i przywłaszczone mienie polskie, a przede wszystkim odebraną Polakom ziemię.

Terror UPA wykluczał sprzeciw. Dochodziło wręcz do publicznych morderstw w mieszanych polsko-ukraińskich małżeństwach. Celem było zasianie strachu wśród ludności polskiej, a tym samym skłonienie jej do ucieczki. – Po rzeziach na Wołyniu i Polesiu, UPA do drugiej połowy 1944 r. kontynuowała mordy w woj. tarnopolskim, lwowskim i stanisławowskim, a na zachód od Bugu aż do 1947 r. i do przesiedlenia ludności ukraińskiej. Największą rzeź ujawniono we wsi Ostrówki, gdzie zamordowano 438 osób i w sąsiedniej Woli Ostrowieckiej, gdzie zginęło 529 osób, w sumie 1038 parafian – mówił doktor.

Temat niepoprawny politycznie

Dr Andrzej Szabaciuk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego odniósł się do współczesnych informacji na temat wołyńskich wydarzeń. – Przez lata nie można było o tym mówić ani pisać książek. Był to temat ocenzurowany, odcięty od jakiejkolwiek debaty publicznej. I choć odzyskaliśmy niepodległość, to część środowisk nadal uważa, że jest to temat niepoprawny politycznie – mówił. – Dzisiaj patrioci na Ukrainie uważają, że nie było żadnej rzezi, ale tylko wojna polsko-ukraińska, że obie strony mordowały i nie ma winnych. Okazuje się jednak, że zginęło ok. 15 tys. Ukraińców i 100-120 tys. Polaków. A wiele osób uciekło. Z Ukraińcami nie ma żadnego dialogu. Omija się ten temat – dodał, ubolewając nad tym, że nie doczekaliśmy oficjalnego uczczenia tych wydarzeń przez nasz sejm ani państwowych uroczystości upamiętniających tragiczny okres z historii.

Podczas spotkania wspomnieniami z Wołynia podzielił się z zebranymi także międzyrzeczanin – emerytowany lekarz Kazimierz Kubiszyn. 


 To już druga wystawa

Wystawa „Niedokończone msze wołyńskie” składa się z plansz. Przedstawiono na nich zdjęcia i życiorysy ponad 20 osób – zamordowanych kapłanów, którzy, odprawiając Msze, ginęli bestialsko zamordowani, nierzadko wraz z setkami swoich parafian oraz sióstr zakonnych. Wystawa po raz pierwszy została zaprezentowana 9 lipca 2010 r. w atrium Collegium Norwidianum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – towarzyszyła odbywającej się wówczas na uczelni konferencji poświęconej duchownym z Kresów – ofiarom zbrodni ukraińskich nacjonalistów. Autorzy wystawy: Centrum Ucrainicum KUL oraz Instytut Pamięci Narodowej chcą w ten sposób oddać hołd ofiarom, których szczątki nie doczekały się chrześcijańskiego pochówku i godnego upamiętnienia. Większość zamordowanych osób, których sylwetki przedstawione są na wystawie, do dziś nie ma swoich grobów. Do Międzyrzeca wystawa trafiła z inicjatywy członków Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz Prawa i Sprawiedliwości. To już druga wystawa w tym mieście nawiązująca do wydarzeń wołyńskich. Pierwsza miała miejsce we wrześniu 2010 r. Towarzyszyła jej konferencja naukowa, podczas której referat wygłosił historyk IPN dr Leon Popek.

BZ