Tenkrajowcy
I emocjonalnie przypomniał, że już od kilkunastu lat pisze o śląskości, więc nikt nie powinien być zdziwiony jego oburzeniem i nikt nie powinien się wypowiadać na temat jego „etnicznej tożsamości”. Co by nie mówić, trzeba przyznać, że facet w tej swojej śląskiej postawie od lat jest konsekwentny. Ba, gdyby tylko śląskiej. Ale poczytny i cieszący się też ekranizacją swojej twórczości pisarz - do kupy z innym poczytnym i nagradzanym koleżeństwem - konstruuje nową historię Polski, przekonując, że „100 lat temu na Górnym Śląsku Polacy wywołali hybrydową wojnę domową, kiedy przegrali demokratyczny plebiscyt” dotyczący przynależności tych ziem do Polski.
Jak należy się domyślać, ta hybrydowa wojna domowa to powstania śląskie. Żeby dopełnić powstańczego obrazu, artysta powołuje się na wspomnienia swojej rodziny opowiadające o zbrodniach, jakich mieli się dopuścić powstańcy. Ale pisana na nowo historia Polski nie może nie sięgać głębiej. Toteż z wynurzeń nominowanego pisarza możemy się jeszcze dowiedzieć o panujących przez lata w Polsce rasowej segregacji i niewolnictwie. A kto by się z nim w tej materii nie zgadzał, ten żyje w fałszywej świadomości co do faktów.
Kiedy kilka lat temu Sąd Najwyższy stwierdził, że Ślązaków nie można uznać za odrębny naród i odmówił rejestracji Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej, pisarz na facebookowym profilu skwitował to słowami: „P***dol się, Polsko”.
Oczywiście nie zamierzał za swoje zachowanie nikogo przepraszać. A nawet wyraził zdziwienie, że ktoś mógłby poczuć się nim urażony. Przecież to tylko zwykła, emocjonalna reakcja. Za plucie w jego śląską duszę wali się w pysk. I szlus! Plucie w polską duszę, co samo się przez się rozumie, jest cool. Bo przecież „Polski w Polsce wszyscy nienawidzą”.
Można, oczywiście, całe to zachowanie śląskiego polskojęzycznego literata złożyć na karb konsekwentnie kreowanego przez niego wizerunku artystycznego. Wszak w tych samych ramach inny artysta publicznie wkładał polską flagę w psią kupę, jeszcze inny śpiewa o dyman***u Orła Białego, kolejny przekonuje, że Polska to chora wątroba Europy i nerka po przeszczepie, promująca się jako awangardowa artystka odgraża się, że nie odda Polsce ani kropli krwi, a na ważnej uroczystości filmowców prowadzący kpinami z katastrofy smoleńskiej wzbudza salwy śmiechu zebranych na widowni celebrytów.
Bo, jak wiadomo, na zachowania szkalujące ojczyznę nie wolno się obrażać.
„Jaką ojczyznę?” – zarechotaliby wszyscy „konsekwentnie kreujący wizerunek artystyczny”. To przecież tylko „tenkraj”.
Anna Wolańska