To błogosławieństwo dla ludzi i parafii
Poprowadzenia rekolekcji podjął się ks. Marcin Wesołowski, wikariusz parafii. W rozmowie zaznacza, że zostały one zorganizowane na prośbę wiernych. - Rozpoczęliśmy 20 lutego, aby w dzień Zwiastowania Pańskiego (25 marca) oddać się w niewolę Maryi, a przez Nią także samemu Jezusowi. Program rekolekcji został ustalony wspólnie przez kapłana i uczestników. W ciągu 33 dni spotykaliśmy się w katedrze na konferencjach i wspólnej modlitwie. W pierwszej połowie cztery razy, a w drugiej po trzy razy w tygodniu - mówi ks. Marcin. Zaznacza, że ciężar rekolekcji spoczywał głównie na rekolektantach, którzy musieli pilnować się, aby codziennie odprawić zalecaną medytację i odmówić przeznaczoną na dany dzień modlitwę. Konferencje były pomocne w rozważaniu polecanych treści. Omawiano w nich m.in. „Traktat prawdziwego nabożeństwa do NMP” św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. - Jako kapłan uważam, że takie rekolekcje są prawdziwym błogosławieństwem dla ludzi i dla parafii. Cieszę się, że nasi parafianie zapragnęli tych spotkań i sami zaproponowali, aby je zorganizować.
Przeżywając 33-dniowe przygotowanie do zawierzenia, można poznać samego siebie, zarówno swoje wady, jak i zalety. Ten czas zbliża mocno do Maryi i Jezusa, którym bez obawy i z ochotą warto oddać się całkowicie. Rekolektanci bardzo gorliwie i głęboko przeżywali nasze rekolekcje. Świadczy o tym prawie stuprocentowa frekwencja na spotkaniach. Trzeba przyznać, że z ich strony był to niemały wysiłek, ponieważ trwaliśmy na modlitwie od 18.00 do 20.00. Najpierw mieliśmy Eucharystię, potem była konferencja. W ostatnich dniach gromadziliśmy się przed Najświętszym Sakramentem. Poszczególne rozważania, wspólna modlitwa i śpiew pobudzały nasze serca bardzo mocno, u niektórych pojawił się szloch i płacz – opowiada ks. M. Wesołowski.
Ten czas trwa dalej
Kapłan dodaje, że w czasie rekolekcji padały odpowiedzi na pytania, które rodziły się w sercach uczestników. Były to odpowiedzi na konkretne wydarzenia życiowe, z którymi zmagały się osoby zaangażowane w rekolekcje. Podkreśla, że sam dzień zawierzenia był bardzo podniosły. – Widać było po uczestnikach, że przeżywają go bardzo głęboko. Na twarzach gościło wzruszenie i radość. Uroczystego charakteru dodał także świąteczny ubiór i uczesanie. To wszystko sprawiało wrażenie, jakby uczestnicy przyszli na swoje zaślubiny z Maryją i Jezusem. Był to piękny i szczególny czas, który nie skończył się z dniem zawierzenia, ale trwa teraz w życiu każdego uczestnika tych rekolekcji – zapewnia ks. Marcin.
W dniu zawierzenia słowo do rekolektantów skierował ks. kan. Dariusz Mioduszewski, proboszcz parafii. W homilii podkreślał, że pójście za Maryją jest bardzo dobrym wyborem w życiu każdego wierzącego. Proboszcz odbierał też karty oddania z rąk uczestników i poświęcił pamiątkowe łańcuszki zawierzenia.
ŚWIADECTWA
Słuchając historii ludzi, którzy zawierzyli się Jezusowi przez ręce Maryi, mogę stwierdzić, że to Maryja prowadzi do Jezusa. U mnie było jednak zupełnie odwrotnie; to Jezus zaprowadził mnie do swojej Matki. Już jako mała dziewczynka lubiłam wstępować do kościoła na osobistą modlitwę. Często była to modlitwa sercem i powtarzane jedno zdanie: „Jezu, ufam Tobie”. A Maryja? Patrzyłam na moją babcię, która nie wypuszczała z rąk różańca i była wierna tej modlitwie nawet podczas codziennych obowiązków. Wydawało mi się to wtedy odległe, trochę nawet nudne. Po osobistym doświadczeniu wylania Ducha Świętego zaczęłam uczęszczać na codzienną Eucharystię. Środowe Nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy sprawiły, że moje serce zapłonęło miłością również do naszej kochanej Matki. Potem otrzymałam od mojej babci najpiękniejszy prezent – wizerunek Matki Bożej Fatimskiej. To Ona, po czasie, pokazała mi, że wszystko, co dzieje się dzisiaj w moim życiu, ma głęboki sens.
Oddanie swojego życia Jezusowi przez ręce Maryi było dla mnie dopełnieniem jedności, jaką stanowią dwa serca – Jezusa i Maryi. Podczas zawierzenia miałam bardzo głębokie przeświadczenie, że Maryja scala całą moją historię i wszystkim kieruje. Pokazała mi, że zawsze była, jest i będzie w moim życiu, aż do końca. Po zakończeniu rekolekcji rozeznałam, że Jezus Chrystus zaprasza mnie, abym walczyła o dusze zatracone; bym modliła się i ofiarowała umartwienia w intencji grzeszników. Kolejne zawierzenie przeżyłam już jako osoba wspierająca uczestników. Było to dla mnie wypełnieniem woli Bożej. Ostatnie rekolekcje oddania się Jezusowi przez ręce Maryi wspominam ze szczególnym sentymentem może dlatego, że już od dłuższego czasu modliłam się, aby takie spotkania odbyły się również w mojej parafii, w kościele katedralnym, w centrum naszej diecezji. Oczami wyobraźni widziałam, ile łask Maryja wyleje na wszystkich uczestników.
Pięknie pełniona posługa i poświęcenie ks. Marcina Wesołowskiego oraz konferencje, które niezwykle trafiały do ludzkich serc, sprawiły, że do oddania przystąpiło naprawdę dużo osób.
25 marca, w uroczystość Zwiastowania NMP, czułam, że wszyscy uczestnicy zostali napełnieni głębokim pokojem, radością i miłością. Moment odczytania aktu ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi zawsze budzi w moim sercu ogromną radość. Dzisiaj wiem, że moja najukochańsza Mama trzyma mnie w swoich ramionach i żadne zło mi nie zagraża. Teraz należę już do Maryi i to Ona będzie kierowała moim życiem.
Zuzanna
Spoglądając wstecz, myślę że dojrzewałam do tych rekolekcji przez wiele lat. Kiedy byłam jeszcze dzieckiem, trafił do mnie czarnobiały obrazek z wizerunkiem MB Częstochowskiej oraz tekstem modlitwy, którą wtedy zapragnęłam odmawiać jak najczęściej. Dziś mam świadomość, że wtedy nie rozumiałam, jaką głębię kryją słowa: „Matko Boża, Niepokalana Maryjo! Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace, radości i cierpienia, wszystko, czym jestem i co posiadam… itd”. Tę modlitwę powtarzałam wiele razy, ale coraz bardziej nabywałam przekonania, że nie dorosłam do słów, które wypowiadam. W 2009 r. ta modlitwa znalazła się w materiałach pomocniczych dla osób podejmujących rozważania w ramach Wielkiej Nowenny Fatimskiej. Wtedy dowiedziałam się, że to Akt Oddania Matce Bożej ułożony przez kard. S. Wyszyńskiego. Przyszła myśl, że Matka Boża czyni wielkie rzeczy z ludźmi, którzy się Jej oddają, że człowiek powinien nieustanie błagać Ją, aby prowadziła go przez życie. To pewna droga do Boga.
O 33-dniowych rekolekcjach na podstawie traktatu św. Ludwika po raz pierwszy usłyszałam nieco ponad pięć lat temu. Wiosną 2019 r. wraz z mężem zostaliśmy zachęceni do duchowej łączności w przeżywaniu rekolekcji przygotowujących do zawierzenia Jezusowi przez Maryję w oparciu o książkę „33 dni do Chwały Poranka” ks. Michaela E. Gaitleya. Książka nie przyszła na czas, więc się nie udało. Rozpoczęliśmy je 13 lipca, w czasie wakacyjnego urlopu. 15 sierpnia 2019 r. był dniem zawierzenia na Jasnej Górze. Zapadły mi w pamięci słowa św. Ludwika, że maryjna duchowość będzie kształtować największych świętych w historii Kościoła.
Ucieszyłam się, kiedy okazało się że w naszej parafii katedralnej planowane są 33-dniowe rekolekcje. Postanowiłam zachęcić rodzinę i znajomych. Nikt nie powinien przechodzić obojętnie, gdy Pan Bóg daje tak wielką łaskę, szczególny czas modlitwy, refleksji i pogłębienia wiedzy. Czas Wielkiego Postu sprzyjał zatrzymaniu w pędzie codzienności; wieczorna pora spotkań pozwalała ze spokojem uczestniczyć w konferencjach. Poczucie wspólnoty zawsze umacnia. Pod kierownictwem kapłana rekolekcje zawsze mają szczególną wartość i mogą stać się punktem zwrotnym w życiu. Każdy przeżywa je inaczej, ale każdy ma to samo pragnienie – bycia kształtowanym przez Maryję. Oddajemy Matce Bożej całych siebie, dobra materialne i duchowe, nasze zasługi, cnoty i dobre uczynki. Wyrazem oddania naszych serc były czerwone róże, które złożyliśmy u stóp Matki Bożej. Pamiątkowy Akt Zawierzenia na pewno będzie przypomniał o tym wyjątkowym dniu i mobilizował do pracy nad sobą. 25 marca wszyscy uczestnicy rekolekcji rozpoczęli nowy rozdział w swoim życiu.
Aleksandra