To jest moja matka, ta ziemia!
Niemało wokół ludzi bez poglądów, wyższych idei. Tęskniących często za komuną, w której inni decydowali za nich, określali priorytety, reglamentowali wolność, zapewniali minimum egzystencji i igrzyska. Ludzi szemrzących po kątach, wiecznie niezadowolonych, żyjących bez ideałów i zasad. Uciekających od odpowiedzialności.
Mentalność niewolnika
Trzyma się mocno w ludzkich sercach i umysłach. Trudno się dziwić: wsiąkała w polskie dusze przez długie dziesięciolecia. Była wbijana kozackimi nahajami w czasie zaborów, potem poddawana srogim próbom obu wojen światowych. A kiedy nastała „nowa władza”, najpierw formatowano ją w ubeckich katowniach, wypalano strachem przed donosicielami, wdeptywano w ziemię zabłoconymi butami ubeków i enkawudzistów, mamiono „wieczną przyjaźnią wielkich narodów” i magią książeczek partyjnych, obietnicami bez pokrycia i przywilejami dla najposłuszniejszych, oddanych bez reszty czerwonej władzy. Kupowano przydziałami na własne M4 i malucha…
A gdy „nastała wolność” po 1989 r., nagle szarobura rzeczywistość zagrała tęczą barw! I okazało się ku zdziwieniu wielu żarliwych, choć naiwnych ludzi Solidarności, że – jak pisał Leopold Staff – „wolność nie jest ulgą, lecz trudem wielkości”. I wszystko znów zaczęło kipieć, buzować, wzięły się za bary sprzeczności. ...
Ks. Paweł Siedlanowski