
To koniec konkurencji
Obecnie aż 25% mięsa z piersi kurczaka sprzedawanego w UE pochodzi z importu! Umowa z Mercosurem, która zwiększy możliwość sprowadzania tego produktu z krajów Ameryki Południowej, zapewne znacząco wpłynie na sytuację rodzimych producentów. Już dziś muszą walczyć z wielkimi koncernami, które stawiają na masową produkcje, zaniżając ceny i doprowadzając do likwidacji małych gospodarstw.
– Umowę z Mercosurem w obecnej formie z perspektywy rolnika oceniam jednoznacznie jako krzywdzącą dla branży – mówi Krzysztof Małycha, rolnik z gminy Mordy, który od lat hoduje drób i uprawia ziemię. – Oczywiście jest ona dobra np. dla przemysłu motoryzacyjnego, korporacji handlowych itp., bo otwiera szersze rynki zbytu. Jednak rolnictwo europejskie w przeważającej większości opiera się na gospodarstwach rodzinnych, które nie mogą konkurować z dużymi producentami rolnymi – przyznaje, wskazując, że średnia wielkość gospodarstwa np. w Brazylii wynosi 2 tys. ha. – To 100 razy więcej niż moje, które i tak plasuje się powyżej średniej europejskiej, a średnią Polski przekracza dwukrotnie – zauważa. Z kolei branża drobiarska wskazuje, że sprowadzanie takich ilości drobiu, jakie są zapisane w umowie z Mercosurem, doprowadzi do wygaszania produkcji w Europie.
Mercosur i Ukraina
Polscy rolnicy zwracają uwagę na kolejny ważny, o ile nie najważniejszy aspekt paradoksu sprowadzania żywności z krajów Ameryki Południowej: na rynek UE trafią produkty, które zostaną wytworzone przy użyciu substancji zakazanych w Europie. Po co więc Unia walczy o jakość i standardy, skoro jednocześnie pozwala na sprowadzanie produktów, które ich nie spełniają? – My tutaj, w Polsce, wytwarzamy żywność w oparciu o jedne z najbardziej restrykcyjnych norm na świecie, także dobrostan zwierząt jest na całkiem innym poziomie, podobnie rozpiętość substancji czynnych dozwolonych w produkcji roślinnej i chowie zwierząt – zauważa pan Krzysztof. – Jednym słowem, jako rolnicy jesteśmy w dłuższej perspektywie skazani na porażkę, jeśli chodzi o konkurencję z produktami rolnymi wytwarzanymi w Ameryce Południowej, jak również na Ukrainie – przypomina.
Także Natalia Cikowska, wiceprezes fundacji Ziarno Świadomości, nie dziwi się, że rolnicy głośno protestują: najpierw przeciw wwożeniu żywności z Ukrainy, teraz podpisaniu umowy z Mercosur. – Te decyzje są bardzo niebezpieczne dla rolnictwa, zwłaszcza w momencie, kiedy opłacalność w polskim rolnictwie jest niska – przyznaje. – Postulaty rolników, które prezentują od dawna, są słuszne.
Nie ma troski o nas
K. Małycha przyznaje, że europejska żywność może nie jest tak tania w produkcji, jak w krajach grupy Mercosur, ale na pewno o wiele zdrowsza i lepsza dla konsumentów. – Napływ produktów rolnych z tamtej strony świata obniży zapewne ceny żywności nieprzetworzonej, ale czy warto igrać ze zdrowiem europejskiego konsumenta oraz bezpieczeństwem żywnościowym kraju? Zarobi na tym zapewne handel, pośrednicy i przemysł przetwórczy, ale na pewno nie Polscy rolnicy – podkreśla.
Z kolei N. Cikowska przypomina, że kiedy w latach 90 ubiegłego wieku na polski rynek wchodziły sieci supermarketów, miała pojawić się ustawa, że większość żywności w niej sprzedawanej powinna mieć polskie pochodzenie. – Jest zupełnie inaczej – zauważa. – Ogromna część żywności sprzedawanej w Polsce pochodzi z zagranicy i my się na tym nie wzbogacamy. To nie jest troska ani o naszą gospodarkę, ani o nasze zdrowie – przyznaje, wskazując, że to konsument ma wpływ na to, co się sprzeda. – To my mamy władzę, ale potrzebna jest świadomość, jak ją dobrze wykorzystać – tłumaczy. – Żeby nie łudziła nas cena na promocji, ilość itp. Bo jeśli za tym nie idzie jakość, a do tego nie wspiera naszej gospodarki, to prędzej czy później i tak za to zapłacimy: swoim zdrowiem lub innymi konsekwencjami społecznymi. Korporacje nastawione na zysk nie będą uświadamiać klientów, co jest dla nich lepsze, a jedynie zachęcać do kolejnych zakupów – puentuje.
WER
Przejedzeni, ale niedożywieni
PYTAMY Natalię Cikowską, wiceprezes fundacji Ziarno Świadomości
„Ziarno świadomości” to tytuł filmu, którym chcecie zwróć uwagę na….
…nasze obawy o stan rolnictwa i żywności oraz to, w jakim kierunku zmierzają. Nabrały one realnych kształtów w 2017 r., kiedy Rafał Smykowski – prezes naszej fundacji oraz reżyser filmu, poznał rolnika z Podlasia – Pedra Dogora. Prowadzi on gospodarstwo nie tyle ekologiczne, co skrajnie ekologiczne: używa wielu naturalnych metod, kolekcjonuje nasiona, głównie pomidorów i papryk, stawia na bioróżnorodność, a w swoją pracę wkłada całe serce. To on zainspirował Rafała, by stworzyć film, który miał być opowieścią o jednej osobie. Z czasem okazało się, że temat rolnictwa w naszym kraju jest tak obszerny, że projekt rozrósł się i przerodził w opowieść o zależności między rolnictwem a konsumentami, o wpływie naszych codziennych wyborów na to, jak gospodarka rolna się kształtuje.
Do kogo jest skierowany?
Do wszystkich, niezależnie od wieku, wykształcenia, miejsca zamieszkania. Dla rolników może być on inspiracją do tego, by podejść z miłością do ziemi, gleby i natury, ale także dla konsumentów, by mogli dostrzec to, co jeszcze u nas w kraju jest, i docenić piękną pracę rolników. Od maja 2023 r. jeździmy z projektem kina objazdowego, w ramach którego film jest wyświetlany w pełnej wersji. Prowadzimy serię spotkań mających na celu w społecznościach jednoczyć ludzi ze sobą i wokół idei dostępu do lokalnej żywności. Od października 2024 r. online dostępna jest krótsza wersja filmu. Zapraszamy na naszą stronę www.ziarnoswiadomosci.pl oraz profil na fb.
Jak reagują widzowie po seansie?
Odbiór widzów jest bardzo pozytywny. Niektórzy przyznają, że tęsknią za pracą z ziemią, chcą wrócić do uprawiania ogrodu. Jednak naszym głównym celem jest zwrócenie uwagi na fakt, że w Polsce mamy dobrą żywność i tak naprawdę wystarczy poświęcić trochę czasu i uwagi, by ją znaleźć. Pierwszym krokiem powinno być nawiązanie relacji z tymi, którzy tę żywność wytwarzają.
Dlaczego właśnie to jest tak ważne?
Za żywnością stoją ogromne pieniądze, dlatego warto, by pozostawały one w naszym kraju i dawały zarabiać lokalnym producentom, a nie korporacjom. Na razie jeszcze mamy taką możliwość i warto zastanowić się nad codziennymi wyborami, bo jesteśmy tym, co jemy. Nie zgadzam się z tezą, że polski konsument patrzy głównie na cenę. Rzeczywiście żywność dostępna w marketach jest tańsza od tej kupowanej bezpośrednio od rolnika, zwłaszcza tego produkującego ekologicznie, jednak wartości odżywcze zawarte w tej drugiej są o wiele większe niż w tej z produkcji masowej. Z jednej strony cena kusi, ale musimy pamiętać, że za tym nie idzie jakość. Zapominamy też, że wcale nie potrzebujemy żywności dużo, by odżywić swój organizm. W tym momencie jesteśmy wiecznie przejedzeni, ale niedożywieni. Wszystko dlatego, że wraz z przetworzoną żywnością nie dostarczamy swojemu organizmowi wszystkiego, czego potrzebuje. A za tym idą suplementy, witaminy, które też kosztują. A przecież można zacząć od podstaw i świadomie wybierać dobrą żywność.
Dziękuję za rozmowę.