Komentarze
Toniemy

Toniemy

Zaledwie kilka dni od momentu, w którym woda z wezbranych rzek wróciła do swoich pierwotnych koryt, odsłaniając ogromne zniszczenia, rozpoczęła się kolejna odsłona destrukcji państwa i prawa w myśl Tuskowego motta: „będziemy stosować prawo, tak jak my je rozumiemy”.

O tym, jak bardzo Donald Tusk, Adam Bodnar czy Szymon Hołownia pogubili się w swojej niekontrolowanej woli zemsty na poprzednikach, najdobitniej świadczą słowa krytyki osób jednoznacznie uznawanych za zwolenników koalicji 13 grudnia. Przywracanie praworządności za pomocą terroru praworządności jeszcze do niedawna było znośne dla pewnej grupy dyżurnych ekspertów usiłujących usprawiedliwiać w „wolnych mediach” i na różnych forach takie, a nie inne postępowanie suwerena.

Jednak przywracanie praworządności za pomocą bezprawia i praktyk rodem z okresu komunizmu zaczyna mierzić nawet najbardziej zagorzałych zwolenników nowej władzy. Obecna koalicja jest zdecydowanym liderem w podważaniu decyzji takich instytucji, jak Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy czy Krajowa Rada Sądownictwa.

Ostatnio rotacyjny marszałek sejmu uznał, że „postanowienie Trybunału Konstytucyjnego jest opinią, która nie ma żadnej mocy prawnej, a z całą pewnością nie jest wyrokiem (…), bo orzekała tam osoba przebrana za sędziego Trybunału Konstytucyjnego”. Nie mam pojęcia, na jakiej podstawie prawnej absolwent ogólniaka decyduje, kto jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego oraz które jego wyroki mają moc prawną, a które są jej pozbawione. Słuchając takich bredni, zastanawia mnie natomiast, czy winą za to, co dotyka nasz kraj, można obarczać tylko osoby nazywane politykami. Przecież oni są niejako zwierciadłem demokratycznej duszy całego narodu. Wszak ktoś gdzieś ich wynalazł, zaakceptował i wypromował. Nie przybyli do nas z Marsa czy Wenus. Ktoś idąc na wybory, oddał na nich głos. Ktoś im zaufał i powierzył w ich ręce swój los.

Polska – choć w rzeczywistości i reszta świata – od lat jest zalewana nie falami spływających z gór wód opadowych, ale głupoty i kłamstw. Współczesny świat skretyniał już do tego stopnia, że manipulacje i oszustwa na każdym kroku zrównywane są z wiedzą naukową popartą latami badań. Potoki głupoty zalewają nam mózgi. Niezwykle krzykliwi sprzedawcy prymitywnych ideologii, mód i trendów usiłują nadać sens naszym rozchwianym do granic możliwości tożsamościom. Coraz mniej ludzi mówi, co myśli. Ba, coraz mniej ludzi w ogóle myśli, kupując instynktownie wszystkie brednie. Niewielu umie i chce budować wały oraz tamy chroniące przed błotem, mułem i szlamem spływającymi wraz z potokami kłamstw, półprawd, szaleństwa i manipulacji. Wielu osobom nawet to odpowiada. Rajcuje ich bycie codziennie kimś innym, czyli nikim.

Trzymając się powodziowej analogii, dziś mamy państwo z przemoczonej dykty. Państwo zarządzane przez przesiąkniętych do cna różnorodnymi ideologiami nieudaczników. Państwo, w którym elektorat daje się łapać na lep sprawdzonego modelu biznesowego polegającego na przekupywaniu go własnymi pieniędzmi. Fala, która nas zalewa, wcale nie pochodzi z nagle wezbranych rzek czy podziurawionych przez bobry zbiorników retencyjnych. Fala braku zdrowego rozsądku zalewa nas od wielu lat. Powoli, acz systematycznie – do tego stopnia, że wielu nie zauważyło, jak nabiera tego syfu w usta i tonie.

Leszek Sawicki