Tradycja i nowoczesność
Prace nad nowym wyglądem obiektu trwały kilkanaście ostatnich miesięcy. Gdyby samorząd, kierowany w poprzedniej kadencji przez wójt Barbarę Pawlak, nie podjął się inwestycji, dziś sala byłaby zamknięta, bo nie spełniała wielu wymogów. Zrealizować zadanie w nowoczesnym stylu pomogły środki rządowe z Polskiego Ładu. - Dostaliśmy na ten cel ponad 3 mln zł. Poza tym udało się też pozyskać osobną dotację na budowę amfiteatru, więc obok ośrodka kultury stanie scena z prawdziwego zdarzenia. Życzę, aby obecnym władzom i to się udało - zaznacza B. Pawlak.
Kulturalne centrum regionu
Zaangażowanie poprzedniej włodarz w inwestycję potwierdza obecna wójt. – To sukces władz gminy i radnych obu kadencji, a także mieszkańców. Nowa sala widowiskowa stanie się centrum kulturalnym nie tylko Ułęża, ale i regionu, ponieważ obiekt spełnia wszelkie standardy bezpieczeństwa i jest przyjazny niepełnosprawnym – nie ma wątpliwości wójt Izabela Kulik.
Możliwości sceny docenia m.in. instruktor ds. teatralnych GOK-u Kacper Jakubik. – Tak naprawdę jeszcze się tego wszystkiego uczymy. Cieszę się z automatycznej kurtyny, która pozwoli na szybką zmianę dekoracji. Mamy też bardzo dobre nagłośnienie i oświetlenie pozwalające osiągnąć ciekawe efekty – podkreśla, zapraszając jednocześnie na pantomimę, która wkrótce zostanie wystawiona na tej scenie, oraz na Narodowe Czytanie fragmentów „Kordiana” Juliusza Słowackiego.
Lekcja historii i wspomnienia
W otwarciu sali udział wzięli przedstawiciele samorządu z przewodniczącą rady Edytą Kopacz na czele i ks. kan. senior Eugeniusz Pepa, którzy przecięli symboliczną wstęgę. – Myślę, że wiele gmin będzie wam zazdrościć tego obiektu. W imieniu starosty gratuluję tego, co udało się zrobić zarówno poprzedniej pani wójt, jak i obecnej – podkreśliła Monika Kośmińska, wicestarosta rycki.
Zebrani wysłuchali koncertów w wykonaniu zespołu Life Duet i kół gospodyń z Ułęża, obejrzeli też przygotowany przez młodzież spektakl teatralny.
Tego dnia zainaugurowano również działalność izby tradycji. – Dla młodych będzie cenną lekcją historii, a dla starszych cudownym czasem wspomnień. Trzymam kciuki, aby to miejsce służyło integracji międzypokoleniowej mieszkańców gminy Ułęż oraz szerzyło wiedzę na temat lokalnych tradycji – mówi wójt Ułęża. Inicjatorką utworzenia izby jest Anna Jurkowska, prezes Koła Gospodyń Wiejskich w Ułężu. Wspólnie z działającymi w nim paniami udało jej się zgromadzić ponad 300 eksponatów i przekonać do swego pomysłu mieszkańców.
3 PYTANIA
Anną Jurkowska, inicjatorka utworzenia izby tradycji
Skąd pomysł na utworzenie izby?
Gdy w 2007 r. z paniami sprzątałyśmy zabytkowy cmentarz, w przerwie któraś rzuciła pytanie: „Ciekawe, jak to kiedyś żyli dziedzice i nasi mieszkańcy?”. Wpadłam więc na pomysł, by na podstawie wspomnień najstarszych mieszkańców spisać historię Ułęża. Podczas pracy jeden z moich bohaterów – Alfred Wojtaś – zapytał, czy nie chciałabym starych rzeczy, lamp itp. Po zastanowieniu stwierdziłam, że się przydadzą i zabrałam je do domu. I tak we własnych czterech ścianach zaczęłam tworzyć izbę, aż w końcu udało się ją przenieść do ośrodka kultury.
Jakie eksponaty można w niej zobaczyć?
W trzech pomieszczeniach mamy aranżację chałupy jednoizbowej, sieni i komory. Są więc dawne sprzęty: kredens, etażerka, lustra, obrazy, maszyna do szycia i piec chlebowy, łóżko czy ława do jedzenia, przy której rodzina jadła na co dzień posiłki. Natomiast stół, który również znajduje się na ekspozycji, był dawniej wykorzystywany tylko na spotkania z gośćmi i na wizytę księdza po kolędzie. Osobną salę przeznaczyliśmy natomiast na dokumenty, kroniki, zdjęcia. Możemy się pochwalić nawet listami z Syberii, książeczkami niemieckimi i rosyjskimi oraz aktem notarialnym księżnej Czartoryskiej, właścicielki dóbr w Ułężu, dotyczącym sprzedaży mieszkańcom ziemi.
Jak widzi Pani przyszłość izby?
Jest ona czynna w godzinach pracy ośrodka kultury, a ja podjęłam się nieodpłatnie roli przewodnika, bo pisząc kronikę Ułęża mam wiedzę o przeszłości i zwyczajach. Myślę o zorganizowaniu prelekcji dla dzieci i młodzieży w formie lekcji muzealnych. Oczywiście chciałabym uzupełniać ekspozycję. Jest na to szansa, bo mieszkańcy wciąż oferują mi dawne przedmioty. Jednak – zastrzegam – nie będę brała wszystkiego, ale tylko to, czego w izbie nie ma.
Tomasz Kępka