Kultura
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Trudna walka o wolność

W Muzeum Południowego Podlasia do połowy maja będzie można oglądać wystawę „Powstanie styczniowe na ziemi bialskiej 1863-1864”.

– Wystawa jest dosyć skromna; 150 rocznica wybuchu powstania styczniowego obchodzona jest w całym kraju i prawie wszystkie placówki muzealne przygotowują u siebie podobne ekspozycje. W związku z tym wypożyczenie jakichkolwiek obiektów było praktycznie niemożliwe. Na naszą wystawę składają się głównie elementy militarne i pamiątki po Romanie Rogińskim. Pokazujemy także plansze, na których przypominamy główne bitwy i potyczki na ziemi bialskiej, prezentujemy przebieg powstania oraz jego głównych uczestników – wylicza Małgorzata Nikolska, dyrektor muzeum.

Zaznacza, że ważną częścią ekspozycji jest również cykl litografii Artura Grottgera, który w sposób bardzo wymowny przedstawiał epizody z życia powstańców i ich rodzin.

Oglądając wystawę szczególną uwagę warto zwrócić chociażby na autentyczny dagerotyp (pochodzący ze zbiorów bialskiego muzeum) przedstawiający Romana Rogińskiego, podlaskiego dowódcę powstania styczniowego, czy tłok pieczętny Tymczasowego Rządu Narodowego. Ciekawymi eksponatami są także pochodząca z połowy XIX w. kuta kosa i przykład żałobnej biżuterii, którą noszono po upadku powstania.

– Prezentowane obiekty pochodzą z naszych zbiorów oraz z muzeum w Romanowie i prywatnych zbiorów kolekcjonerskich. Ekspozycja ma charakter edukacyjny. Na poszerzone lekcje historii zapraszamy szczególnie uczniów. Jesteśmy w stanie opowiedzieć o powstaniu naprawdę bardzo dużo – zachęca M. Nikolska.


MOIM ZDANIEM 

Mirosław Barczyński – kierownik oddziału martyrologiczno-historycznego Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej, autor wystawy

W powstaniu styczniowym nie uczestniczyło regularne wojsko, ale żołnierze pochodzący z zaciągu ochotniczego. W wielu bitwach duże znaczenie odgrywał czynnik ludzki. Niektóre udałoby się wygrać. Duże szanse na zwycięstwo pojawiły się np. podczas bitw pod Białką i Sławatyczami. Niestety, zdarzało się, że oddziały samoistnie się rozpraszały, spóźniały, czy zwyczajnie rozchodziły z placu bitew po zakończeniu walk do swoich domów. Na naszych ziemiach podczas tego zrywu szczególnie wsławili się Roman Rogiński, Karol Krysiński, ks. Stanisław Brzóska, Walenty Lewandowski i Aleksander Szaniawski.

Mówiąc o jakichkolwiek powstaniach, nie można zatrzymać się tylko na przegranych walkach. Trzeba też podkreślić daninę krwi, jaką musiało złożyć kilka pokoleń, aby wreszcie nadszedł 11 listopada 1918 r. Dzięki takim zrywom, jak powstanie styczniowe myśl o odzyskaniu niepodległości w naszym narodzie nie umarła i zaowocowała po latach zwycięstwem. Nie ma zrywów nieudanych, bo do celu prowadzą nawet takie „przegrane” wydarzenia.

Agnieszka Wawryniuk