Trudny, ale piękny
Język polski, ukształtowany przez wieki naszych dziejów, należy do narodowej skarbnicy kultury. W nim wyrażają się: zbiorowa pamięć, tradycja, historia i kultura. Dlatego doceniamy wysiłek polonistów, literatów, językoznawców oraz rodziców i dziadków, którzy starają się przekazać pełną znajomość polszczyzny i obudzić zainteresowanie lekturą arcydzieł literatury polskiej. W wielu miejscach w naszym kraju działają stowarzyszenia, koła zainteresowań i różnego typu organizacje, które dbają o zachowanie naszego dziedzictwa kulturowego, jakim jest język ojczysty. We Włodawie pod koniec lat 90 zawiązała się grupa poetycka „Nadbużańska fraza”, która zrzesza lokalnych literatów. Koordynatorka Czesława Michańska dba o to, aby comiesięczne spotkania były nie tylko okazją do lektury dzieł poetyckich, prozatorskich czy publicystycznych, ale również lekcjami, podczas których wskazuje się na językową poprawność. - Dziedzictwo językowe jest dla narodu bardzo ważne - stwierdza Michańska.
– Nasz język, choć trudny, jest piękny i bogaty. Przypomnę, że pierwsze słowa po polsku zostały zapisane w XIII w. w „Księdze henrykowskiej”. Pozwala to przypuszczać, że język mówiony jest o wiele starszy. Naszemu wielowiekowe mu dziedzictwu tym bardziej należy się szacunek – zauważa.
Koordynatorka „Nadbużańskiej frazy” jest autorką wielu tekstów poetyckich. W jednym z nich napisała: „Kto panuje dziś nad słowem?/ Ono niegdyś wielkie, święte,/ a od niego był początek,/ dzisiaj – wrzeszczące, natrętne,/ z trybun, ambon i mównic/ płynie rzeką, lawiną./ Porwać ludzi, ogłupić/ i przeciągać jak linę./ Aż się zgubią w słów wielości/ mętnej, niepojętej./ I zatracą to ostatnie słowo jeszcze święte”.
„W językach tych nasze narody”
Zamiłowanie do książek, słowa pisanego budzi się w człowieku często już w wieku dziecięcym. Podobnie było u pani Czesławy. – Moja miłość do literatury polskiej, która zakiełkowała w wieku zaledwie kilku lat, trwa do dzisiaj – opowiada. – Książki rozwijają znajomość języka ojczystego, wzbogacają nasze słownictwo. Pamiętam, kiedy w zimowe wieczory moja mama robiła na drutach, tata czytał na głos „Hrabiego Monte Christo” Aleksandra Dumasa albo część Trylogii Sienkiewicza. Słuchałam z zaciekawieniem. Duże zainteresowanie budziły także opowieści np. sąsiada, który wrócił z Syberii. W mojej pamięci pozostała rozmowa trzech mężczyzn wspominających życie na zsyłce. Może niewiele z tej historii rozumiałam, ale po swojemu ją przeżywałam. Ileż wzruszeń można przekazać za pomocą słów! – podkreśla.
W swoim dorosłym życiu Cz. Michańska – jako nauczycielka języka polskiego, potem bibliotekarka – miała wiele okazji do zachwytu nad ojczystą mową, ale nie tylko.
Z wschodniosłowiańską gwarą spotkała się w latach 60. – Kiedy z rodzinnego Świerszczowa przyjechałam do Włodawy, zdarzyło się, że stałam na przystanku autobusowym i usłyszałam za plecami niezrozumiałą mowę – wspomina. – Niby polska, a jednak nie. Byłam do tego stopnia zaintrygowana, że spytałam stojącą obok kobietę, co to za język. Dowiedziałam się, że to panie z Wyryk mówią po chachłacku. Do dziś pamiętam moje zdumienie – opowiada.
Rosyjskiego uczyła się w szkole. Język ukraińskich sąsiadów zza Buga poznawała, czytając teksty Tarasa Szewczenki. I choć na początku szło opornie, zwyciężyło zamiłowanie do pięknej poezji, którą chciała poznać w oryginale.
C. Michańska swój pogląd na temat wielonarodowego Polesia, gdzie wciąż słyszy się trzy języki: polski, ukraiński i białoruski, wyraziła w swoim wierszu. Napisała: „W językach tych nasze narody,/ nie bacząc na dziejów zawiłość,/ mogą opisać cud przyrody,/ przyjaźń wyrazić i miłość”.
„To morze słów jest pustynią”
– Życzę sobie, aby Polacy częściej spotykali się ze słowami i używali takich, jak: radość, mądrość, dobroć i miłość – podkreśla Michańska, tłumacząc, iż wraz z rozwojem kultury masowej nasiliła się degradacja kultury i języka polskiego. – W swojej książce „Wszystkie języki świata” Zbigniew Mentzel pisał m.in., że „skończyła się nasza mowa”. „My tylko wydajemy dźwięki, wypowiadamy słowa coraz bardziej pozbawione treści”, notuje eseista. Znaczące są kolejne jego sformułowania: „Ta straszna wrzawa wokół nas jest ciszą, to morze słów jest pustynią” – przypomina.
„Słowo jest kłopotliwym odpadkiem”
Dlaczego współczesny język tak bulwersuje? – Zaniedbaliśmy naszą polszczyznę, zwulgaryzowaliśmy – nie ma wątpliwości poetka. – Rozumiem, że w dobie galopującego rozwoju techniki, istnieje konieczność używania nazw angielskich, ale w mowie potocznej mieszanie języków daje efekt opłakany. Język, którym się posługujemy z użyciem słów angielskich, nie jest ani czysto polski, ani czysto angielski – zwraca uwagę C. Michańska. Co więcej – jej zdaniem – jesteśmy świadkami wprowadzania do przestrzeni publicznej zwrotów prymitywnych i obraźliwych. – Ośmielę się powiedzieć, że przykład idzie z góry. Polski język polityków zradykalizował się, nie mówiąc już o błędach, np. niepoprawnie używanym sformułowaniu „półtorej roku” – podkreśla Michańska, dodając, iż łędom i prymitywizmowi sprzyja również powszechność internetu i obecny w nim hejt. – Oburzające ile brudu potrafią wylać na swoich bliźnich nasi rodacy – ubolewa poetka. – Ludzie pozwalają sobie na hejt, bo są anonimowi i nie mają odwagi cywilnej podpisać się pod swoimi opiniami. Tadeusz Konwicki tak to ujął: „Słowo jest śmieciem, słowo jest najtańszym opakowaniem plastikowym, słowo jest kłopotliwym odpadkiem współczesnej cywilizacji”. To przykre, ale prawdziwe – twierdzi, zapewniając, że grupa poetycka „Nadbużańska fraza” broni poprawnej polszczyzny. Podczas comiesięcznych spotkań, które odbywają się w Miejskiej Bibliotece Publicznej we Włodawie, nie brakuje zarówno głośnej lektury dzieł poetyckich i prozatorskich, analizy wierszy, jak i omawiania gramatycznych błędów i językowych niezręczności.
Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, ustanowiony przez UNESCO w 1999 r., upamiętnia tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce w Bangladeszu w 1952 r. Zginęło wówczas pięciu studentów uniwersytetu w Dhace, którzy domagali się nadania językowi bengalskiemu statusu języka urzędowego. Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, który przypada 21l utego, ma dopomóc w ochronie różnorodności językowej jako dziedzictwa kulturowego.
Joanna Szubstarska