Diecezja
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Trzeba dziękować za każdy dzień

9 lutego do kodeńskiego sanktuarium przybyła XI Pielgrzymka Amazonek. W programie spotkania były m.in. Msza św., wspólna modlitwa i konferencja.

Pielgrzymka rozpoczęła się od modlitwy różańcowej. Potem uczestniczki wzięły udział w Eucharystii. Liturgii przewodniczył o. dr Sebastian Wiśniewski, superior kodeńskiego klasztoru. Homilię wygłosił ks. dr Piotr Pielak, diecezjalny duszpasterz służby zdrowia. - W najbliższy wtorek będziemy obchodzić 28 Światowy Dzień Chorego. Będzie on przebiegał pod hasłem: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Papież Franciszek w swoim orędziu na ten dzień pisze, że te słowa są wyrazem solidarności Chrystusa wobec wszystkich, którzy są dotknięci smutkiem i cierpieniem. XI Pielgrzymka Amazonek do Kodnia, której pomysłodawcą i inspiratorem był o. Stanisław Wódz, jest okazją do tego, aby przyjść do Chrystusa, aby na ołtarzu złożyć wszystkie swoje cierpienia i trudności. Odwołując się do dzisiejszej Ewangelii, trzeba zauważyć, że stowarzyszenia amazonek, które działają w Polsce od ponad 30 lat, również są światłem dla innych ludzi. Kilkanaście tysięcy zrzeszonych w nich kobiet jest bardzo przekonującym dowodem na to, że przeżywając własne trudności i chorobę, można też nieść pomoc i pociechę innym - mówił ks. P. Pielak.

Kapelan służby zdrowia kilkukrotnie cytował orędzie papieża Franciszka. – Ojciec Święty zachęca, by niezależnie od tego, z jakim rodzajem cierpienia czy schorzenia mamy do czynienia, nigdy w stosunku do chorych nie brakowało ludzkiego podejścia, i to zarówno ze strony pracowników służby zdrowia, jak i rodziny oraz bliskich. Papież zaznaczył, że oprócz terapii i wsparcia farmakologicznego, potrzeba również troskliwości, uwagi i zainteresowania, czyli jednym słowem miłości – przypominał kapelan.

Po Eucharystii uczestniczki wysłuchały konferencji wygłoszonej przez psycholog Monikę Kotlarz-Kozę. Specjalistka współpracuje ze stowarzyszeniem amazonek w Łęcznej.

– Choroba nowotworowa wszystko komplikuje. Bardziej jednak przeorganizowuje życie niż je dezorganizuje. Trzeba złapać w tym jakąś równowagę, co jest możliwe. Widzę to na przykładzie amazonek w Łęcznej. Te panie, mimo różnych doświadczeń, mają w sobie wiele radości. Każda przeżywa chorobę bardzo indywidualnie i każda przeorganizowała swoje życie inaczej: jedne jeszcze mocniej zaangażowały się w życie rodziny, inne w działania lokalnych społeczności – opowiadała psycholog.

 

Zapraszamy do Siedlec!

W pielgrzymce wzięło udział ponad 100 amazonek. Przyjechały m.in. z Siedlec, Białej Podlaskiej, Łukowa i Łęcznej. Niektórym towarzyszyli mężowie i dzieci.

– W pielgrzymce amazonek do Kodnia bierzemy udział po raz dziewiąty. Przyjechałyśmy, aby modlić się o potrzebne łaski, także o łaskę uzdrowienia dla nas i naszych koleżanek. Omadlamy również nasze rodziny. Siedlecka grupa liczy obecnie około 25 amazonek. Jesteśmy po to, by wspierać się wzajemnie. Każda z nas przeżywa swoją chorobę inaczej. Jedne są bardziej odporne, inne mniej. Spotykamy się w każda środę w budynku przy ul. Dzieci Zamojszczyzny 39 (lok. nr 32). W ramach wsparcia proponujemy rozmowy, ćwiczenia, wyjścia na basen, do teatru lub kina, wspólne wyjazdy na wycieczki i pielgrzymki. Zapraszamy wszystkie panie, które zmagały się bądź zmagają z nowotworem piersi. To choroba przewlekła, mająca bardzo różny przebieg i duży wpływ na dalsze życie – zaznacza Grażyna Gregorczuk, prezes stowarzyszenia amazonek w Siedlcach.

 

Jedziemy do Matki

– Na nowotwór chorowałam 13 lat temu. Nie narzekałam, nie złorzeczyłam, nie pytałam, dlaczego ta choroba dotknęła właśnie mnie. Po diagnozie jeszcze bardziej zbliżyłam się do Boga. Nie kryłam się ze swoją chorobą, mówiłam o niej w otoczeniu. Wiem, że w takich chwilach trzeba wyjść na światło i dzielić się tym, co się przeżywa. Trzeba też dziękować za uzdrowienie. W Łukowie nie mamy żadnego oficjalnego stowarzyszenia, ale jednoczymy siły i dwa razy do roku pielgrzymujemy do Matki Bożej. W październiku jeździmy na pielgrzymkę amazonek na Jasną Górę. W spotkaniu bierze udział około 10 tys. kobiet. Wiernie pielgrzymujemy też do Kodnia. Tu, u Jezusa i Jego Matki możemy otrzymać wsparcie, nabrać sił na kolejny rok i spotkać się w szerszym gronie. Niestety, z każdym rokiem przybywa kobiet chorych na raka piersi. W chwili postawienia diagnozy dotyka nas dramat, ale amazonki pokazują, że tę chorobę da się nieść przez wiele lat, że można z nią żyć i trzeba dziękować za każdy dzień, bo nie wiemy, jakie będą następne – mówi pani Anna z Łukowa.

 

Czas, który oswaja

– Życie po diagnozie staje się inne, nowe. Trzeba sobie uświadomić, że każda choroba zmusza nas do reorganizacji, poukładania sobie wszystkiego po nowemu. Takie wyzwanie na początku często wydaje się niewykonalne, ale po jakimś czasie staje się możliwe. Dla mnie fenomenalne jest to, że w amazonkach tkwi wielka radość. One korzystają z wzajemnego wsparcia, z energii, która w nich jest. Chciałabym, abyście po tej konferencji zechciały oswoić się ze swoimi emocjami. Każda z was jest na innym etapie choroby. To, co czujecie, jest całkowicie normalne. Radość, smutek, przerażenie czy lęk, z którymi się mierzycie, uczą was nowej drogi – zaczęła swój wywód Monika Kotlarz-Koza.

Tłumaczyła, że w psychologii istnieje pewien wykres ilustrujący przebieg trudnych sytuacji, w tym także choroby. Ma on kształt litery „U”. Etapy w każdym przypadku są podobne, różny jest tylko czas ich trwania.

– Diagnoza o nowotworze rzuca na kolana. W sercu mamy kłębowisko uczuć. Doświadczamy strachu, paraliżującego lęku, pytamy, co z nami będzie, co się stanie z dziećmi. To jeden z najtrudniejszych momentów. Nie można od tego uciec, choć niektórzy próbują. Choroba staje się częścią życia waszego i waszej rodziny. Cokolwiek się wtedy czuje, jest to bardzo mocne, ale na pewno tego doświadczyłyście, że z czasem emocje łagodnieją. Czas leczy i oswaja – wyjaśniała psycholog.

 

Trudna prawda

Specjalistka zaznaczyła, że w tym pierwszym etapie „życie się zawala”, jednak w każdym kryzysie jest element rozwoju. Mimo że coś upada, życie trwa dalej. Jedne traktują chorobę zadaniowo i mówią: „będę twarda”, inne są słabsze i wymagają dużego wparcia. W takich chwilach nie można wstydzić się prosić o pomoc.

– W kolejnym etapie jest szok, a potem zaprzeczanie. Mówimy: to niemożliwe, to nie mogę być ja. Dlaczego mnie to spotkało? To naturalne zachowanie. Tu można już dostrzec, co mamy i co możemy stracić. Potem przychodzą frustracja i smutek. Jesteśmy na samym dole „U” z wykresu. Dopada nas prawda. Trzeba pomyśleć, jak zorganizować to, co przed nami, ustalić, co mamy zrobić, kto np. zaopiekuje się dziećmi. Nie wiemy, czy choroba tylko się nam przydarzy i coś zmieni w życiu, czy je zakończy. W kolejnym etapie natrafiamy na lekarzy i grupę wsparcia. Pojawia się nadzieja. Zaczynamy dostrzegać, że trudności, których doświadczamy, zaczynają nas kształtować po nowemu – opowiadała K. Kotlarz-Koza.

 

Walka o prawa

Pani psycholog przypominała: – Niektórym z was trudno sobie to wszystko ułożyć, ale  pamiętajcie, że każda choroba coś daje. Czasem skłania nas do tego, byśmy w końcu zaopiekowały się same sobą, zaczęły o siebie troszczyć, umiały sobie współczuć. Choroba to czas dla ciebie. Poświęcałaś całe życie innym, więc teraz weź się za siebie. W takiej chwili zrozumiesz, że walka o siebie to także walka o twoją rodzinę. Tak, jak walczycie o najlepszego lekarza, tak samo walczcie o psychologa i rehabilitanta. Kiedy zaakceptujemy chorobę, powoli zaczynamy wychodzić z dołka. Wtedy otwierają się przed nami nowe drzwi. Owszem, akceptacja choroby będzie wiązała się np. z zaprzyjaźnieniem z większym rozmiarem ubrań, czasem z peruką czy jeszcze innymi sprawami. W każdym z tych etapów są burze i chwile spokoju, ważne, aby w żadnym z nich nie utknąć – podkreślała.

Prelegentka zachęcała amazonki, by wszędzie, gdzie to możliwe, korzystały ze wsparcia psychologa, aby nie uciekały też od rozmów o chorobie w swoich domach. – Rozmawiajcie, choć nieraz jest to bardzo trudne. Czasem z chorym wystarczy tylko być, podać mu herbatę, posiedzieć przy nim… na słowa przyjdzie czas. To paradoks, ale kiedy zachorujemy, życie zaczyna się kręcić wokół choroby, a nie wokół człowieka. Dla lekarza jest się kolejnym przypadkiem, który trzeba wyleczyć. I cóż z tego, że mamy pięknie spisane prawa pacjenta czy pakiet onkologiczny. Kiedy trafiamy do szpitala, mamy wrażenie, że traktuje się nas jak przedmiot: proszę najpierw iść do tej sali, potem do drugiej i tak w kółko. To normalne, że czujemy się zagubieni, zezłoszczeni, na skraju wytrzymałości. Jako pacjenci mamy prawo do dobrej opieki. Musimy o to walczyć. Nie dajcie się zbyć. Jeśli pacjent się o coś nie upomni, to tego nie otrzyma – zachęcała M. Kotlarz-Koza.

Pielgrzymka zakończyła się aktem zawierzenia amazonek MB Kodeńskiej.

AWAW