Trzeba mieć olej w głowie
Roztropność należy do tzw. cnót kardynalnych. Katechizm Kościoła Katolickiego uczy: „Dzięki tej cnocie bezbłędnie stosujemy zasady moralne do poszczególnych przypadków i przezwyciężamy wątpliwości odnośnie do dobra, które należy czynić, i zła, którego należy unikać” (KKK 1806). W tym samym punkcie czytamy też: „Roztropność jest cnotą, która uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia”.
W Maryi trudno dopatrzeć się lekkomyślności, krótkowzroczności i braku rozwagi. Swoją rozwagę pokazuje już podczas zwiastowania. Nie wątpi w słowa archanioła, ale chce wiedzieć, w jaki sposób spełnią się w Jej życiu. Podobnie było w momencie narodzin Jezusa. Ewangelista zderza zdziwienie tych, którzy słuchali opowiadań pasterzy, z milczącym skupieniem Miriam. Maryja nie zatrzymuje się na tym, co ulotne, chwilowe i powierzchowne, ale zawsze wchodzi w głębię Bożych wydarzeń.
Droga Maryi
Ewangeliczna scena odnalezienia Jezusa w świątyni kończy się słowami: „A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (Łk 2,51). Tu nie chodzi o tani sentymentalizm, o infantylność i rozpamiętywanie tego, co było dla Niej trudne i bolesne. Maryja wiedziała, że w życiu nie ma przypadków, że wszystko ma jakiś cel, że każde wydarzenie i słowo do czegoś prowadzi. Patrząc na to, w czym uczestniczyła, nie można powiedzieć, że było Jej łatwo. Przyjście archanioła otworzyło w życiu Matki Bożej łańcuch wydarzeń, które przekraczały ludzkie wyobrażenie i rozumienie. W obliczu tajemniczego wcielenia Boga, narodzin w stajni, spotkania z Symeonem czy ucieczki do Egiptu można było czuć się przytłoczonym, przerażonym, a nawet zdruzgotanym. Można było się użalać, skarżyć, mówić na lewo i prawo, jak nam ciężko, a nawet mieć pretensje do Boga. Maryja wybrała jednak inną drogę. Nie opowiadała innym o tym, czego doświadcza, nie biadoliła, nie użalała się. Podskórnie czuła, że z tego, w czym uczestniczy, wypłynie wielkie dobro.
Bez buntu
Roztropność Maryi ujawniała się w Jej zachowaniu, w odpowiedzialnym podejściu do swojej misji. Ta roztropność objawiała się także w Jej cichej, lecz pięknej obecności przy Jezusie. Trudno nie nawiązać tu do przypowieści o pannach czekających na oblubieńca. Serce Miriam było (i jest) jasną, ciągle palącą się lampą. Oliwą, która ją zasilała, była współpraca z łaską Bożą i z Duchem Świętym. „Paliwem” Panny z Nazaretu była Jej otwartość na Boże wezwania, miłość względem Adonai i ludzi oraz troskliwość i czułość okazywana Jezusowi.
Maryja, przeżywając konkretne wydarzenia opisane w Ewangelii, nieraz mogła rzucić w stronę nieba: „Boże, dlaczego mi to czynisz? Dlaczego nie usuniesz przeszkód? Czemu pozwalasz na to, by Twój Syn leżał w żłobie i wisiał na krzyżu? Po co zsyłasz na nas takie trudności?”. Mimo dramatycznych doświadczeń, nigdy tak nie powiedziała. Umiała odnaleźć się w każdej sytuacji. Robiła to, co powinna i co mogła w danej chwili zrobić. Nie uciekła od Jezusa ani w Betlejem, ani na Golgocie. Nigdy nie rzuciła Bogu: „Rób co chcesz, to Twoja sprawa, ja wysiadam”.
Lekcja z Golgoty
Może to zbyt potoczne sformułowanie, ale zarówno Maryja, jak i ewangeliczne roztropne panny pokazują, że zawsze powinniśmy „mieć olej w głowie”. Co nam przyniesie lekkomyślne podejście do życia? Co nam da zbyt łatwe poddawanie się emocjom? Nie zmienimy całego świata. Trzeba pogodzić się z tym, że na wiele spraw nie mamy wpływu. Pewnych kwestii, chociażby takich jak choroba, śmierć czy inne zdarzenia losowe, nie da się uniknąć.
Przychodzi mi na myśl moment, gdy podczas jednych z rekolekcji otrzymałam malarski album z ewangelicznymi obrazami Carla Blocha. Miał pomóc w medytacji. Artysta wśród wielu znanych scen namalował też śmierć Jezusa na krzyżu. W jego wizji Maryja nie stała, ale… leżała pod krzyżem. „Tu jest błąd. Ewangelia mówi coś zupełnie innego. Matka Boża stała u stop krzyża. Pamiętaj o tym” – usłyszałam od siostry, która wręczyła mi album. Tak, roztropność to gotowość do przyjęcia wszystkiego, to nie tylko umiejętność rozróżnienia dobra i zła, ale też wyboru większego dobra, które czasem sporo kosztuje. Naśladujmy w tym Maryję!
AWAW