Trzeba słuchać i towarzyszyć
Forum organizowane przez Centrum Duszpasterstwa Młodzieży Diecezji Siedleckiej rozpoczęło się 21 października od Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Kazimierza Gurdy w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Łukowie. Ordynariusz w homilii wiele miejsca poświęcił bł. Carlo. Przypominał, że ten włoski nastolatek potrafił właściwie odczytywać znaki czasu. Odnosząc się do peregrynacji i forum, biskup zaznaczył, że są one okazją do tego, by z uwagą i mądrością obserwować świat, dostrzegać obecność Pana Boga i odnajdywać w Nim prawdę, wolność i miłość. Hierarcha cytował słowa Carlo, który przed śmiercią wyznał: „Cieszę się, że umieram tak wcześnie, bo nie zmarnowałem ani minuty życia na rzeczy, które nie podobałyby się Bogu”.
– Zauważcie: Carlo nie mówi, że uczynił coś, co podobało się jego rodzicom, przyjaciołom, rówieśnikom, znajomym. Swoje działanie odnosił do Boga. On chciał podobać się tylko Bogu. (…) Wiedział, że na Jego słowie może się oprzeć – tłumaczył bp K. Gurda.
Goście z doświadczeniem
W sobotę w ramach Forum Młodych odbył się panel dyskusyjny nt. katechezy w auli I LO im. Tadeusza Kościuszki. Do udziału zaproszono wykładowcę KUL ks. dr. hab. Andrzeja Kicińskiego, katechetkę z IX LO w Lublinie Małgorzatę Grzenię oraz pedagoga, rapera i współtwórcę projektu „Katecheza 2.0” Kacpra Gudzikowskiego. Debacie przysłuchiwała się młodzież, która również włączała się do dyskusji. Panel poprowadził diecezjalny duszpasterz młodzieży ks. Radosław Piotrowski.
Pierwsza część spotkania minęła na prezentacji wyników ankiet, przeprowadzonych wśród uczniów klasy ósmej i szkół średnich z terenu naszej diecezji. W badaniu wzięło udział ponad 5 tys. osób. Swoje zdanie na temat katechezy wyrazili zarówno ci, którzy w niej uczestniczą, jak i ci 289 osób, które porzuciły lekcje religii. Organizatorzy badania podkreślali, że ich głos jest również bardzo cenny.
Opinia młodych
W pierwszej kolejności ks. R. Piotrowski przedstawił wyniki ankiet wypełnionych przez tych, którzy zrezygnowali z katechezy. Pokazują one, że trend wypisywania się z lekcji religii jest szczególnie mocno widoczny na przestrzeni ostatnich trzech lat i ma tendencję wzrostową. Aż 66,5% tych, którzy porzucili katechezę, uważa, że religia nie powinna być nauczana w szkole. Deklarują się oni w większości jako osoby niewierzące, obojętne religijnie lub poszukujące. Nie mają potrzeb duchowych. Co ciekawe, oceniając negatywnie jakość katechezy i pracy katechety, jednocześnie przyznają się, że sami nie byli zaangażowani w te lekcje, przychodzili na katechezę z przymusu. Podkreślają, że za mało było na niej tematów społecznych i etycznych, a za dużo biblijnych i katechizmowych. Brakowało im też wolności myśli i słowa oraz akceptacji ich osoby.
Wyniki od uczęszczających na katechezę są zupełnie inne. Do lekcji religii podchodzą oni pozytywnie, ale nie ukrywają także swoich uwag. Z uzyskanych odpowiedzi wynika, że osoby wierzące i zaangażowane w Kościół mają dobry obraz katechezy. Uczestnictwo w tych lekcjach jest dla nich czymś oczywistym. Podkreślają, że tu zdobywają wiedzę na temat Boga (52%) i umacniają wiarę (40%), a także rozwijają się duchowo. W sprawie tematów podejmowanych na katechezie mają zdanie podobne do tego, jakie wyrazili ich koledzy, którzy porzucili katechezę. Zdecydowanie opowiadają się też za katechezą w szkole.
Respondenci wypowiadali się także o tym, jaki według nich powinien być katecheta, co chcieliby powiedzieć własnemu katechecie oraz jakie są plusy i minusy lekcji religii, na które uczęszczają.
Musimy słuchać!
– Cieszę się szczególnie z odpowiedzi uzyskanych od tych, którzy wypisali się z religii. Tracę z nimi kontakt. Moją uwagę zwróciła opinia o tym, że uczniowie cenią u katechety autentyczność i to, by był spójny w tym, co mówi i robi, by dawał świadectwo. Uważam, że to podstawowe zadanie katechety. Nauczyciele innych przedmiotów nie muszą tego robić; oni skupiają się tylko na dobrym wyłożeniu tematu. Katecheta nie ukryje się z tym, jaki jest. Uczniowie widzą nas nie tylko w szkole, ale też np. w kościele. Musimy być świadkami – podkreślała M. Grzenia. Ze zdaniem lubelskiej katechetki zgodził się K. Gudzikowski. – Do młodych można mówić dużo, można przekazywać im wiedzę, ale oni nas przede wszystkim obserwują i patrzą, czy jesteśmy autentyczni. Po drugie, szukają relacji i chcą być wysłuchani. My wcale nie potrzebujemy przyznawać im racji, ale musimy wysłuchać. Jeśli młodzi uznają, że jesteśmy godni zaufania, sami przyjdą, by porozmawiać, by się czymś podzielić – zaznaczył K. Gudzikowski.
Bądźmy autentyczni
Ks. A. Kiciński już na początku dziękował za forum. Podkreślał potrzebę dyskutowania i ścierania się w temacie katechezy. – Ona jest jedną z podstawowych misji Kościoła. Nie możemy bezczynnie siedzieć w zakrystii czy w fotelu, my mamy iść i nauczać! – apelował wykładowca KUL.
Podczas panelu rozmawiano też o relacji katecheta – uczeń.
– Wchodzę w relację z uczniem na tyle, na ile on mi pozwoli. Od pewnej uczennicy słyszałam o księdzu katechecie, który na lekcjach kazał mówić sobie po imieniu. To mnie poruszyło; uważam, że doszło do przekroczenia pewnej granicy – wspominała zaproszona katechetka.
– W tej dziedzinie trzeba mądrości i roztropności. Jeszcze raz powiem: musimy być autentyczni. To oczywiste, że dla uczniów nie będziemy takimi świadkami jak ci, których np. zapraszamy na rekolekcje szkolne, którzy mówią im spektakularne świadectwa swojego nawrócenia, ale… goście pojadą, a my zostaniem. Nasza postawa i autentyczność także zbliżają i budują zaufanie – mówił pan Kacper.
Bez skreślania i stereotypów
Czy oceny z religii są potrzebne?
– Mam podzielone zdanie. Z jednej strony muszę stawiać oceny w dzienniku, ale kartkówki nie są mi specjalnie potrzebne. Z drugiej – dlaczego mam nie dowartościować ucznia, który angażuje się na lekcji? – pytała pani Małgorzata.
W ankiecie – ale też w trakcie debaty – pojawił się wątek dotyczący ogólnego stosunku katechety do ucznia (np. do jego stroju, wyglądu, zachowania, poglądów).
– Nie chodzi o to, by na wszystko się godzić i nie zwracać uwagi. Najpierw jednak trzeba towarzyszyć młodym, a dopiero potem wychodzić z jakimś komunikatem. Nie skreślajmy nikogo, nie kierujmy się stereotypami – wzywał raper. Podał przykład uczennicy, którą z powodu jej poglądów mógł „skreślić”. Nie zrobił tego, dzięki czemu ta dziewczyna nie tylko zaangażowała się w lekcje, ale została też liderką klasowego projektu dotyczącego zajęć z religii.
Co z tematami?
– Gdy pytałam uczniów, o czym chcieliby rozmawiać, mówią: o egzorcyzmach i innych religiach, wyznaniach, byle nie o Kościele katolickim. Raz w miesiącu proponuję uczniom lekcję w formie pytania – odpowiedzi. Sami się tego dopominali. Mają ma dużo pytań, a ja nie boję się trudnych kwestii – podkreślała p. Małgorzata.
– Młodzi ludzie nie chcą tematów biblijnych, teologicznych czy katechetycznych, bo nie są zewangelizowani i nie mają relacji z Bogiem. Słaba wiara nie szuka wiedzy o Bogu. Katecheza nie może być oderwana od wiary – mówił Kacper, uczeń szkoły katolickiej.
Ks. Radosław podkreślał, że efektów katechezy nie da się sprawdzić przez oceny. – Sprawdzianem jest życie tego człowieka. Można to zweryfikować dopiero po 5, 10 latach, obserwując, ilu absolwentów szkoły jest w związkach sakramentalnych, ilu wybrało drogę powołania, czy mają rodziny i jak wychowują dzieci. Celem katechezy, zwłaszcza na poziomie ponadpodstawowym, jest takie towarzyszenie młodym, by na progu dorosłości mogli wybierać dobrze i być katechetami dla swoich dzieci i otoczenia – tłumaczył ks. R. Piotrowski.
– Niestety, księża nie umieją pracować w grupach, nie chcą się zaangażować. Łatwiej im mówić z ambony, a trudniej usiąść z młodymi na ławce. Napięcia między młodzież i starszymi zawsze będą, nie dziwmy się temu, ale uczmy – podsumowywał ks. A. Kiciński.