Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Tu zaczął marzyć

Niewiele osób wie, że twórca legendarnego Dywizjonu 303 płk pil. Zdzisław Krasnodębski urodził się w Woli Osowińskiej. Władze gminy wraz z fundacją My Słowianie chcą przypomnieć sylwetkę słynnego pilota przez film, który właśnie powstaje.

- Od pewnego czasu zastanawialiśmy się, jak wypromować bohatera światowej sławy płk. Krasnodębskiego, jak opowiedzieć o nim lokalnej społeczności, mieszkańcom powiatu czy województwa, przypominając, iż był mieszkańcem tej ziemi. Wybór padł na film, który pokaże jego życie - mówi dr Radosław Sałata, wójt gminy Borki i inicjator projektu. Z. Krasnodębski ps. Król był jednocześnie twórcą i pierwszym dowódcą Dywizjonu 303. Zasłynął w bitwie o Anglię. Zmarł w 1980 r. w Toronto.

– Mieszkańcy naszej gminy dobrze go znają, ale pozostali niekoniecznie. Stąd pomysł na film fabularny. Będzie on pokazywał pilota jako bohatera II wojny światowej, ale też jako małego chłopca, młodzieńca, mężczyznę, który dorasta w Woli Osowińskiej. Bo przecież tu się urodził i tu zaczął marzyć, by zostać lotnikiem – podkreśla R. Sałata, przyznając jednak, że przy powstawaniu scenariusza okazało się, iż informacji o dzieciństwie Krasnodębskiego nie ma zbyt wiele. – Napotkałem zapis, że kiedy miał 11 lat, zmarła jego matka i ojciec wysłał go do brata do Warszawy. Zatem wnioskujemy, że do tego czasu mieszkał w Woli Osowińskiej. Zamierzamy te wiadomości uzupełnić, ponieważ chcemy również wydać książkę poświęconą naszemu bohaterowi – opowiada R. Sałata.

 

Profesjonaliści i miejscowi

Reżyserię powierzono Agacie Skowrońskiej, a autorem scenariusza jest Błażej Michalski. To zawodowcy mający doświadczenie w swojej pracy. Za kamerą stanął pochodzący z podsiedleckiego Zbuczyna Paweł Przewoźny. Obok profesjonalnych aktorów w filmie wystąpią także miejscowi. – Chcemy angażować lokalną społeczność. Na ekranie zobaczymy m.in. uczniów Szkoły Podstawowej im. płk. pil. Z. Krasnodębskiego w Woli Osowińskiej, którzy pojawią się w scenach z dzieciństwa pilota – wyjaśnia wójt, który zagra jednego z pilotów.

Sceny powstały m.in. na terenie Muzeum 303 koło Częstochowy, w parku, szkole, lesie i muzeum w Woli Osowińskiej, we Wrocławiu. – Zależy nam też na ujęciach w Dęblinie, gdzie znajduje się replika samolotu P.11 – dopowiada R. Sałata.

 

Potrzebne wsparcie

W tym roku ma być gotowy 20-minutowy pilot filmu, a całość ujrzy światło dzienne w 2022 r. – Podzieliliśmy prace na dwie części ze względu na koszty. Na razie szacujemy, że potrzeba ok. 200 tys. zł – informuje wójt.

Projekt wsparli już urząd gminy Borki oraz lubelski urząd marszałkowski. Jednak to wciąż za mało. Dlatego samorząd oraz fundacja My Słowianie cały czas zbierają środki na film.

Jak można wesprzeć projekt? Poprzez wpłatę dowolnej kwoty na konto: 36 8046 1012 2007 0553 0104 0001 BS Radzyń Podlaski O/Borki lub zakup srebrnej, kolekcjonerskiej monety – szczegóły na facebookowym profilu fundacji My Słowianie. – Będziemy wdzięczni za każdą pomoc: finansową, materialną i merytoryczną – dodaje wójt gminy Borki.

Społeczność Woli Osowińskiej pamięta o twórcy Dywizjonu 303. W 2006 r. odsłonięto jego pomnik, a od 2010 r. imię płk. Krasnodębskiego nosi miejscowa szkoła. Działa w niej również poświęcona pilotowi izba pamięci. Każdego roku w gminie Borki odbywają się również Dni Pamięci Dywizjonu 303.


Zapomniany dowódca

Z. Krasnodębski urodził sie 10 lipca 1904 r. w Woli Osowińskiej. Pierwsze żołnierskie kroki przyszło mu stawiać podczas wojny polsko-bolszewickiej. W 1925 r. wstąpił do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. W następnym roku odbył kurs pilotażu podstawowego w Dęblinie. Po jego ukończeniu trafił do 111 Eskadry Myśliwskiej, której pod koniec 1935 r. był już dowódcą. Walczył w kampanii wrześniowej – już 3 września został zestrzelony. Mimo tak dramatycznych przeżyć powrócił do swojej eskadry i przez Rumunię przedostał się do Francji. Na początku sierpnia 1940 r. dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie objął dowództwo nad Dywizjonem 303. Miał wówczas 37 lat.

6 września 1940 r. Z. Krasnodębski otrzymał wezwanie do lotu. „Nagle posypało się szkło z zegarów, zbiornik podziurawiony pociskami, leje się z niego płonąca benzyna. Cała kabina wypełniona ogniem. Odpinam pasy, otwieram kabinę, drzwiczki i wyskakuję. Pamiętając przykre doświadczenie z Polski, spadochronu nie otwieram, by nie być celem. Po pewnym czasie decyduję się – silne szarpnięcie, robi się cicho i spokojnie. Tylko z góry dochodzą odgłosy walki” – wspominał.

Podczas spadania na ziemię ochraniał go samolotem płk Witold Urbanowicz. „Nagle zobaczyłem niedaleko mnie na spadochronie jakaś taka zabawka, człowiek huśta się, i meserszmita, który atakował” – opowiadał 26 października 1980 r. Radiu Wolna Europa płk Urbanowicz, który po kolorze kamizelki rozpoznał, że ma do czynienia ze skoczkiem alianckim. Szybko zestrzelił samolot, który atakował spadochroniarza, a po wylądowaniu dowiedział się, że Krasnodębski został zestrzelony. Na szczęście skończyło się jedynie poparzeniami.

Za swą odwagę otrzymał Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari z rąk gen. Władysława Sikorskiego. Po rekonwalescencji, w czerwcu 1941 r., został wysłany z misją wojskową do Kanady, gdzie miał werbować młodych rekrutów do Polskich Sił Zbrojnych. Później jeszcze wracał do Europy, krótko mieszkał w Afryce. W 1951 r. wraz z żoną osiedlił się w Kanadzie, gdzie oboje działali w organizacjach polonijnych.

Zmarł 3 sierpnia 1980 r. w Toronto. Po 24 latach – 14 maja 2014 r. – prochy Z. Krasnodębskiego i jego żony Wandy zostały przetransportowane do Polski i pochowane na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.

MD