Aktualności
Tydzień ze słowem Bożym

Tydzień ze słowem Bożym

Bóg zechciał, aby człowiek był koroną całego stworzenia. Zostaliśmy powołani do istnienia, aby być obrazem samego Pana - własnym życiem ukazywać światu Bożą chwałę.

Poniedziałek, 8 lutego

Czytania: Rdz 1,1-19; Mk 6,53-56

Kościół od starożytności wierzy, że Pan Bóg jest Stworzycielem nieba i ziemi. Wszystko, co istnieje, bierze początek od Boga i niejako wypływa z Jego miłości. Księga Rodzaju uczy nas, że Bóg stwarza swoim słowem. Wystarczyło jedno proste „Niechaj się stanie światłość!” – aby rozpoczęła się historia świata. Tym Słowem stworzenia jest Logos, czyli sam Syn Boży. Wierzymy, że dwa tysiące lat temu Słowo Boga, przez które wszystko się stało, przyjęło ludzkie ciało, rodząc się z Maryi Dziewicy. Syn Boży przyszedł, aby stworzyć nas na nowo i przywrócić nam utracone życie. Wystarczy zbliżyć się do Jezusa i dotknąć „Jego płaszcza”, by odnaleźć zbawienie.

 

Wtorek, 9 lutego

Czytania: Rdz 1,20-2,4a; Mk 7,1-13

Bóg zechciał, aby człowiek był koroną całego stworzenia. Zostaliśmy powołani do istnienia, aby być obrazem samego Pana – własnym życiem ukazywać światu Bożą chwałę. Nie chodzi tu tylko o zewnętrzną postawę. Aby człowiek na prawdę stanowił obraz Boga, konieczne jest, by najpierw nosił ten obraz w swoim sercu. Nie jesteśmy bowiem w stanie dzielić się tym, czego nie mamy. Jeśli zaś przez nasze grzechy zatarliśmy w samych sobie prawdziwe oblicze Pana, trudno, abyśmy autentycznie pokazywali je światu. Przed tym właśnie ostrzega nas Chrystus, przywołując słowa proroka Izajasza: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie”.

 

Środa, 10 lutego

Czytania: Rdz 2,4b-9.15-17; Mk 7,14-23

Starożytny opis stworzenia mówi o tym, że Pan Bóg ulepił Adama z prochu ziemi, po czym tchnął w jego nozdrza „tchnienie życia”. Owo „tchnienie” nie oznacza jedynie fizycznego oddechu, lecz jest obrazem Bożej łaski oraz pierwotnej świętości, do której człowiek został powołany. Już z samej natury jesteśmy istotami, w których pierwiastek duchowy przenika, a nawet przewyższa to, co materialne. Skąd zatem w nas skłonność do zła, o której mówi Jezus w Ewangelii? Dlaczego człowiek wydobywa ze swego wnętrza tyle nieprawości? Powodem jest grzech pierworodny. Odkąd tylko zapragnęliśmy, aby być jak Bóg, zagubiliśmy naszą pierwotną niewinność. Dlatego tak bardzo potrzebujemy zbawienia, które daje tylko Jezus.

 

Czwartek, 11 lutego

Czytania: Rdz 2,18-25; Mk 7,24-30

Księga Rodzaju stwierdza: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”. Teologiczny sens tego zdania jest prosty – człowiek został stworzony do relacji. Nie chodzi przy tym jedynie o relację małżeńską, lecz o wszelkie relacje, które budujemy. Cel naszego istnienia to kochać i być kochanym, czyli budować wspólnotę miłości z Bogiem i innymi ludźmi. W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus w pewien sposób „bada”, jak dalece owa zdolność do miłowania jest obecna w życiu proszącej o pomoc Syrofenicjanki. Pamiętajmy, że pokora jest wielkim wyznacznikiem szczerej miłości. Chrystus przez swoje pozornie szorstkie słowa nie chce urazić tej kobiety, lecz raczej daje jej sposobność do doskonalenia się w miłości.

 

Piątek, 12 lutego

Czytania: Rdz 3,1-8; Mk 7,31-37

Uzdrowienie, którego dokonuje dziś Chrystus, może wydawać się dziwne lub przynajmniej nietypowe. Pan Jezus przywraca słuch głuchoniememu człowiekowi, dokonując przy tym dziwnych gestów – wkłada palce w jego uszy oraz śliną dotyka jego języka. Znaki te jawią się jako niezwykle mocne, zwłaszcza że ludzie prosili, aby Jezus jedynie „położył na niego rękę”. Owym głuchoniemym jest każdy z nas. Tak bardzo potrzebujemy, aby Syn Boży uzdrowił nas, dotykając z mocą naszych uszu zatrutych jadem upadłego węża oraz naszych języków zatrutych smakiem zakazanego owocu. Tylko dogłębnie dotknięci przez naszego Pana, będziemy zdolni do nowego życia.

 

Sobota, 13 lutego

Czytania: Rdz 3,9-24; Mk 8,1-10

Dzisiejsza liturgia słowa zawiera dwa obrazy, pomiędzy którymi dostrzec można swoiste napięcie. Pierwszy z nich to starotestamentalna historia o upadku pierwszych ludzi, którzy spożyli zakazany owoc i musieli ponieść tego konsekwencje. Drugi – nowotestamentalna opowieść o rozmnożeniu chleba, którym Jezus karmi tłumy. Z jednej strony widzimy „starego” Adama, który chce znaleźć nasycenie poza Bogiem. Z drugiej – dostrzegamy „nowego” Adama – Jezusa Chrystusa, który pragnie nasycić nas samym Bogiem. Tak często, niczym pierwsi rodzice, chcemy znaleźć szczęście w grzechu, który jest pułapką. Prawdziwe szczęście da nam Chrystus, karmiąc nas swoim Ciałem.

 

KS. KAMIL DUSZEK