Sport
fb/ARMATY STOCZEK ŁUK.
fb/ARMATY STOCZEK ŁUK.

Tylko żeby dzieci było więcej

Rozmowa z Ryszardem Wałachowskim, trenerem Gminnego Klubu Sportowego Armaty Stoczek Łukowski.

Podczas Międzynarodowych Mistrzostw Polski Seniorów Pana podopieczna Agata Kazanecka wywalczyła srebrny medal. Jak oceni Pan jej występ?

Agata to jeszcze juniorka, ale ma już prawo startować w zawodach seniorek i to był jej debiut w tej kategorii wiekowej.

Ze startu oraz medalu zadowolona jest zarówno Agata, jak i ja.

 

Wynik pokazuje, że Agata ma możliwości, skoro jako juniorka zdobywa laury w seniorkach.

Też tak myślę, zwłaszcza że Agata wróciła do sportu po ciężkiej kontuzji, którą odniosła dwa lata temu podczas jazdy na nartach. Bardzo chciała startować, dążyła do tego konsekwentnie i powróciła z efektem, z którego wszyscy jesteśmy zadowoleni.

 

Można powiedzieć: twardy charakter.

Dokładnie.

 

Agata to chyba niejedyna zawodniczka Armat, która może z powodzeniem pokazywać się na arenie krajowej, a może i międzynarodowej?

Mam nadzieję, że w tym roku z sukcesami wystartujemy w młodzieżowych i juniorskich mistrzostwach Polski, w których zaprezentuje się siedem, a może i osiem zawodniczek Armat. Podczas tych zawodów – żeby nie zapeszyć – liczę na medale.

 

A Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży?

W tym sezonie z młodszymi dziewczynkami jest problem i tu liczę na start najwyżej jednej zawodniczki, a może nawet żadnej.

 

Czyli w tym przypadku sprawdza się zasada, że są lepsze i słabsze roczniki?

Po siedmiu latach tłustych przychodzi siedem lat chudych. Te siedem lat tłustych jest u góry, więc myślę, że medalowo będzie dobrze w tym roku.

 

Mówimy o juniorkach i kategorii młodzieżowej?

Oprócz startu w tych kategoriach zawodniczki zobaczymy też na mistrzostwach Polski seniorek, które odbędą się we wrześniu w Chełmie. Myślę, że z tych zawodów również wrócimy z medalami, a planujemy start siedmiu zapaśniczek.

 

Sport młodzieżowy to jedno, zaś seniorski – całkiem inny etap. Jak widzi Pan przyszłość swoich podopiecznych?

Dziewczyny fajnie się rozwijają, trenując w ośrodkach szkolenia, które są finansowane przez ministerstwo sportu. Mm nadzieję, że dotrwają do seniorek i wystartują w mistrzostwach Europy, świata, a może kiedyś, w przyszłości – także na olimpiadzie.

 

Ile zawodniczek Armat jest objętych szkoleniem w tych ośrodkach?

Trzy zapaśniczki trenują tam cały czas. Pozostałe cztery, będące studentkami, szkolą się na miejscu w Armatach, warszawskim AWF-ie lub zaprzyjaźnionym klubie Sokół w Lublinie. Natomiast wszystkie są w kadrach narodowych w poszczególnych kategoriach wiekowych – od juniorek do seniorek.

 

Przejście z kategorii juniorskich do seniorek to trudny etap, a na decyzję o kontynuowaniu uprawiania sporu wpływa, mówiąc wprost, proza życia i dylemat, co dalej? Sport, studia czy praca?

Najlepsi w poszczególnych dyscyplinach sportowych mają zagwarantowaną przyszłość, ponieważ mogą wstąpić do wojskowego ośrodka szkoleniowego, a po zakończeniu kariery sportowej zostać zawodowym żołnierzem. Takie rozwiązanie daje sportowcom perspektywę pracy i zabezpieczenie finansowe na lata, kiedy nie będą już czynnymi sportowcami.

 

Czy Pana zawodniczki są w takim ośrodku lub mają szansę tam się znaleźć?

Nie są, bo na razie studiują. Na to przyjdzie jeszcze czas. Ważne, że mają taką perspektywę i możliwość zapewnienia sobie warunków bytowych, co jest przecież istotne, zwłaszcza w dzisiejszych czasach.

 

Ile osób obecnie trenuje w klubie i kto prowadzi zajęcia?

Aktualnie mamy ok. 20 zawodniczek i zawodników. Osobiście skupiam się na szkoleniu narybku, młodych dziewcząt. Najstarsza zawodniczka – Urszula Piotrowska – jest szkoleniowcem w szkole na terenie gminy Krzywda – jej zawodnicy już zdobyli medale podczas mistrzostw województwa w Łukowie.

 

Grupa trenująca w gminie Krzywda to filia Armat?

Tak, dokładnie jest to w Radoryżu Smolanym, ja natomiast prowadzę szkolenie w Kobiałkach Starych.

 

Pracujecie głównie z dziewczętami, ale są też i chłopcy.

Rzeczywiście, chłopcy również są w klubie, ale większą determinację przejawiają dziewczynki, które uparcie i wytrwale dążą do celu.

 

Macie problemy z naborem?

To jest problem nie tylko zapasów, ale także innych dyscyplin czy klubów. Przede wszystkim mamy teraz niż demograficzny, do tego dzieci szukają lżejszych form zainteresowań. Gry zespołowe jeszcze nie mierzą się z tym problemem, ale w sportach indywidualnych jest, niestety, coraz gorzej. Mój syn trenuje grupy młodzieżowe piłki nożnej w Pogoni Siedlce i potwierdza, że jeżeli chodzi o garnięcie się dzieci do gry, nie jest tak samo jak kiedyś.

 

Jak radzicie sobie pod względem finansowym?

Finansuje nas Urząd Gminy i tu wielkie ukłony dla wójta Marka Czuba, który jest prosportowy, dzięki czemu nie mamy żadnych problemów z wyjazdami czy startami.

 

A jak wygląda sytuacja z bazą sportową?

Mamy salę w szkole, sprzęt udostępniony przez Polski Związek Zapaśniczy. Wszystko jest w porządku, tylko żeby tych dzieci było więcej…

 

Dziękuję za rozmowę

Andrzej Materski