Kościół
Źródło: ARCHIWUM PRYWATNE
Źródło: ARCHIWUM PRYWATNE

Uczył: zawsze myślcie po polsku

Historia stryja jest fascynująca - mówi Teresa Tchórzewska, bratanica ks. infułata Antoniego Chojeckiego. Rodzinne wspomnienia uzupełniają opowieść o nim o fakty, których nie da się wyczytać między wierszami oficjalnej biografii.

Rozmowę zaczynamy od… zdartych butów księdza Antoniego. Pewnego razu, będąc w Polsce, poprosił ją o zaniesienie do naprawy jego pantofli. Szewc rzucił na nie okiem i uśmiechnął się: „Z nimi nic się już nie da zrobić”. - W pewnym sensie stryj był duchowym synem bp. I. Świrskiego, np. prosił siostry posługujące w domu księdza biskupa o cerowanie koszul. Nie wynikało to ze skąpstwa, tylko z oszczędności i potrzeby pomagania innym - tłumaczy. I dodaje, że skromność to klucz do zrozumienia księdza, który doszedł do fortuny, ale sam nie miał niczego.

– Pierwszy raz ksiądz przypłynął do Polski „Batorym” w 1963 r. – mówi T. Tchórzewska z uwagą, że niewielu z wygnańców imigrantów odważyło się przyjechać do owładniętego komunizmem kraju tak wcześnie. Potem przylatywał samolotem. Czarterowym – żeby było taniej. I prawie zawsze w maju, dzięki czemu swoje imieniny 13 czerwca ks. Antoni obchodził w kręgu bliskich. Dla nich te wizyty były świętem. Przywoził wspomnienia i opowieści o odległym świecie. Poza tym był bez dwóch zdań autorytetem – potrafił doradzić, pouczyć, ale i skarcić. Kochał dzieci – z wzajemnością, i potrafił z nimi rozmawiać. Mateusz, najmłodszy z czterech synów Teresy i Krzysztofa Tchórzewskich wspomina, jaką sensacją były przywożone przez stryjka lizaki barwiące języki. – Żeby zasłużyć na słodycze, o jakich u nas można było tylko pomarzyć, popisywaliśmy się przed nim, recytując wiersze i śpiewając piosenki – mówi. – Pouczał nas też w kwestii odpowiedniego zachowania. Mieszając herbatę, staraliśmy się nie „dzwonić” łyżeczką o szklankę – śmieje się.

Charakteryzując jego relacje z rodziną, pani Teresa zwraca uwagę, że ksiądz był przede wszystkim wymagający. Cenił w ludziach te wartości, którym sam hołdował: pracowitość, indywidualizm i konsekwencję. – Nie był dla nas hojny – zastrzega T. Tchórzewska. – Np. żeby moja ciocia, a jego młodsza siostra, dorobiła sobie parę złotych, przesyłał trudno dostępne w Polsce leki, które sprzedawała. Często prosił, żeby za te pieniądze pomogła konkretnym osobom – uściśla.

 

Seminarium

– Ks. A. ...

Monika Lipińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł