Diecezja
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Uczymy życia z Jezusem

Wspólnie śpiewają, modlą się, pochylają nad słowem Bożym, tańczą i dyskutują. Na różnorodne sposoby doświadczają głębi wiary i piękna wspólnoty. Mówią, że to błogosławiony czas.

Wisznice przez większą część wakacji są opanowane przez młodzież z Ruchu Światło-Życie. W tym roku odbędą się tam trzy turnusy rekolekcji oazowych. Od 16 lipca do 1 sierpnia trwała Oaza Nowego Życia. - W rekolekcjach uczestniczy ponad 70 uczestników. Diakonia animatorska liczy 15 osób. Towarzyszą nam treści kerygmatyczne. Chcemy przekazać młodym prawdę o tym, że są kochani przez Boga, że Jezus przyszedł na ziemię, aby nas zbawić. Jednym z głównym punktów tych rekolekcji jest uroczyste obranie Chrystusa jako swego osobistego Pana i Zbawiciela. Zachęcamy uczestników, by szli za Jego słowem i postępowali według tego, co On nam przekazał - zaznacza na wstępie ks. Kamil Frączek, moderator rekolekcji.

Potem przedstawia kilkoro animatorów i uczestników. Spotykamy się w miejscowej szkole podstawowej, która jest bazą oazowiczów. Po krótkiej rozmowie ks. Kamil zaprasza na wspólną adorację i Mszę św. Idziemy do wisznickiego kościoła. Rekolektanci udają się do świątyni z naręczem książek. Dostrzegam, że niosą ze sobą Pismo Święte, notatniki i śpiewniki.

 

Okazała liturgia

W kościele młodzi dostają do rozważania konkretny fragment z Pisma Świętego. Kontemplują słowo Boże przed wystawionym Najświętszym Sakramentem – przez pół godziny. Punktualnie w południe zaczyna się Msza św. Dbałość o liturgię i odpowiednie postawy oraz gesty widać od pierwszych chwil. Jest asysta, kadzidło, pięknie dobrane śpiewy oraz mądre i motywujące kazanie. Młodzi biorą aktywny udział w Eucharystii, czytają czytania, śpiewają psalm i aklamację. Wszystko na spokojnie, bez pośpiechu. Po Mszy udają się na stołówkę. Tam czeka już na nich obiad. Po posiłku spotykamy się w jednej z lekcyjnych sal. Pytam o wrażenia, program rekolekcji i o formację w ruchu. Po raz kolejny zachwycam się uprzejmością i elokwencją młodych rozmówców. Nie boją się dyktafonu. Są otwarci i chętni do rozmowy.

 

„Anima” to dusza

Jako pierwszy zabiera głos 19-letni Mateusz Sokół, animator. W Ruchu Światło-Życie formuje się od dekady. W diakonii posługuje po raz pierwszy.

– „Anime” to po łacinie dusza. Naszym zadaniem jest kształtowanie i wychowywanie uczestników rekolekcji. Wierzę, że ten czas wyda w ich życiu dobre owoce. Posługa wiąże się z wieloma trudami, m.in. logistycznymi i psychofizycznymi. Nie zawsze jest łatwo, ale wiem z doświadczenia, że warto, że to kiedyś zaprocentuje – podkreśla Mateusz.

– Staramy się, aby uczestnicy rekolekcji pogłębili tu swoją relację z Bogiem. Chcemy ich do Niego przyprowadzić jak najbliżej. Robimy to m.in. poprzez spotkania w małych grupach, które pozwalają na wzajemne otwarcie się i stworzenie atmosfery zaufania i bezpieczeństwa. Jako animatorka posługuję po raz pierwszy; wiem, że spoczywa na mnie duża odpowiedzialność. Wierzę też, że te wspólnie przeżyte dni ubogacą nas wzajemnie – mówi Julia Świder.

 

Szukamy metod

Posługujący w diakonii muzycznej Jakub Sadowski jest studentem.

– Uczestnicy pochodzą z różnych domów i środowisk. Niektórzy w ogóle nie wiedzą, czym jest Ruch Światło-Życie. Wszystkim chcemy pokazać Boga. Musimy znaleźć sposób, jak do nich dotrzeć. A ponieważ każdy jest inny, powinniśmy szukać różnych metod trafienia do ich serc – zaznacza. I wyjaśnia, na czym najbardziej zależy animatorom. – Chcemy, by prawdziwie doświadczyli relacji z Jezusem, by to, co tu przeżyją, potrafili przenieść na swoje codzienne życie. Oaza Nowego Życia jest pierwszym poważniejszym etapem na drodze formacji w naszym ruchu. Przez pierwsze cztery dni mówimy o miłości Jezusa i przygotowujemy uczestników do tego, by świadomie obrali Go jako swego Pana i Zbawiciela. Przez jedenaście następnych uczymy, jak żyć z Jezusem na nowo. Tłumaczymy, na czym polega tzw. namiot spotkania, i zachęcamy do częstej medytacji słowa Bożego. Uczestnicząc codziennie we Mszy św., pokazujemy, że w Eucharystii można i warto brać udział nie tylko w niedzielę. Podpowiadamy, że na każdej Mszy św. można obierać Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela, że to nie musi być tylko pojedynczy, jednorazowy akt – wyjaśnia Jakub.

 

Ładuję baterie

16-letni Bartosz Smyk jest lektorem. To jego szóste rekolekcje oazowe.

– Najbardziej poruszyła mnie adoracja, podczas której obieraliśmy Jezusa za swego Pana i Zbawiciela. Zrobiliśmy to przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Wtedy zawierzyłem Chrystusowi siebie, swoje plany i całe życie. Tamta adoracja wniosła w moje serce dużo pokory i nowych przemyśleń – stwierdza. Przyznaje, że wakacyjne rekolekcje pozwalają mu naładować swoje „duchowe baterie”. – Gdy wracam do parafii, czuję, że znów mam siłę do funkcjonowania, wzrastania w wierze i formowania się – podkreśla Bartosz.

– Do ruchu należę od dziecka. Na rekolekcjach jestem po raz trzeci. Tu bardzo osobiście doświadczyłam, że jestem kochana przez Boga. Moja wiara nabrała świeżości. Z zaufaniem powierzam Bogu swoje życie; oddaję Mu siebie w całości; wierzę, że Jego plan jest najlepszy – wyznaje Gabrysia Szczygielska.

 

W rytm różańca

Dlaczego rekolekcje oazowe trwają 15 dni? Długość turnusu ma związek z… Różańcem. – Za czasów ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela naszego ruchu, istniały trzy części Różańca. Każdego dnia pochylamy się nad jedną tajemnicą. Charakter poszczególnych dni zależy więc od części Różańca – wyjaśnia Mateusz. – Wiadomo, że inaczej przeżywa się tajemnice bolesne, a inaczej radosne. Program dnia jest jednak podobny. Budzimy się tradycyjnie o 7.00, pół godziny później zbieramy się na jutrznię. Potem mamy śniadanie i szkołę modlitwy, podczas której zgłębiamy tajniki i wartość modlitwy. Odkrywamy różne tajniki rozmowy z Bogiem. Później mamy tzw. wyprawę otwartych oczu, podczas której odkrywamy Boga w przyrodzie i otaczającym nas świecie. Kolejne punkty to namiot spotkania, Eucharystia i obiad. Potem mamy spotkania w grupach. Animatorzy przekazują treści pozostawione nam przez ks. F. Blachnickiego. Skupiamy się na tym, co nasz założyciel mówił o Kościele i wierze chrześcijańskiej. Oczywiście, mówimy o tym bardziej współczesnym i zrozumiałym językiem, aby dotrzeć do każdego słuchacza. Po południu mamy też czas na śpiew. Animatorzy uczą nas nowych pieśni i przygotowują śpiewy na kolejny dzień. Później jemy kolację, a po niej mamy czas dla wspólnoty. Jeśli przeżywamy tajemnice radosne albo chwalebne, organizujemy różne zabawy i tańce. Jeśli pochylamy się nad częścią bolesną, skupiamy się nad jakimiś poważniejszymi treściami. Ostatnio mówiliśmy np. o Krucjacie Wyzwolenia Człowieka. Potem cała oaza śpiewa hymn Maryi (Magnificat). Następnie mamy tzw. silentium. Zawsze kończymy wieczór modlitwą w grupach, podczas której dziękujemy za przeżyty dzień i prosimy o siły i wytrwanie na następny – wylicza Mateusz.

– Siejemy, a co z tego wyjdzie, Bóg jeden wie. To ziarno może wydać plon już niedługo albo dopiero za kilka lub kilkanaście lat… Wierzymy, że będzie z tego coś dobrego – podsumowuje ks. Kamil.

AWAW