Udział Podlasian w wydaniu carskiego reskryptu
Oświadczył mu, iż życzeniem cesarza jest, aby biskup wyznaczył prefektów do nauki religii. Bp Jaczewski wyjaśnił, że tego nie może uczynić, gdyż byłby jako pasterz zignorowany przez społeczeństwo polskie, chyba że premier da przyrzeczenie na piśmie, że po roku wykłady będą prowadzone po polsku. Plehwe odmówił, więc biskup odpowiedział, że nie może wyznaczyć prefektów, gdyż już tyle obietnic ze strony rządu pozostało niespełnionych.
Mimo że Plehwe mu groził, biskup się nie ugiął, oświadczając, iż jest gotów na zesłanie. Premier wysłał go jeszcze do ministra oświaty Zengera, który również usiłował nakłonić duszpasterza do wyznaczenia kapłanów. Po powrocie z Petersburga Jaczewski został wezwany do generał-gubernatora warszawskiego Czertkowa. Na wyraźne zarzuty gubernatora biskup odpowiedział: „Widzę, że pan generał-gubernator jest uprzedzony, a ludzie uprzedzeni mają to do siebie, że choćby kto najlepsze dowody przedstawił, nie uwierzą. Żegnam pana”.
Tymczasem, jak już było wspomniane, rodzice uczniów z gimnazjum w Białej Podlaskiej postanowili zwrócić się bezpośrednio do cara z prośbą o przywrócenie nauki religii w języku polskim. W przygotowywaniu pisma brali udział: Włodzimierz Spassowicz – prawnik, publicysta i historyk literatury, Erazm Piltz – działacz społeczny i publicysta, jeden z przywódców Unii Polityki Realnej, oraz rodzice: Stanisław Lewicki z Ławek, Leon Szeliski z Terebeli, Stanisław Łubiński z Ruchny i Eustachy Dobiecki z kieleckiego. Bawiąca w Warszawie socjalistka Nadieżda Własow z Petersburga, obeznana z kancelarią cesarską, poradziła jak najtrafniej zredagować podanie, aby je wręczyć szefowi kancelarii – baronowi von Budbergowi. Ułożone pismo miało mniej więcej taką treść: „Wypadki z dziećmi polskimi we Wrześni pod panowaniem pruskim wpłynęły na wrażliwe umysły młodzieży polskiej u nas, stąd wyszły zaburzenia o wykład religii. Skutki fatalne, bo już drugi rok nie ma wykładów w sześciu zakładach naukowych siedleckiej i lubelskiej guberni. Rodzice są zrozpaczeni (…). Z grona tych rodziców dla uniknięcia większych nieszczęść prosimy o łaskę przywrócenia w tych gimnazjach wykładów religii w ojczystym polskim języku”.
Dalsze prowadzenie sprawy powierzono przedstawicielowi rodziców, sędziemu gminnemu z Łukowa, właścicielowi majątku Ławki. – S. Lewickiemu. Zgodnie z prawem prośba winna być przedstawiona generał-gubernatorowi warszawskiemu Czertkowowi – dla zezwolenia przekazania jej carowi. Licząc się z tym, że Czertkow może utrącić dalsze działanie, Lewicki przedstawił projekt prośby znajomemu pułkownikowi żandarmerii w Łukowie – Fominowi. Ów po zastanowieniu się powiedział, że taka forma podania i bezpośrednie zwrócenie się do cara jest możliwe i nie stanowi naruszenia prawa. Do podpisania podania i wyjazdu do Petersburga Lewicki zdołał namówić jednego z rodziców, właściciela zakładu mechanicznego nazwiskiem Miłkowski z Siedlec. Wyjazd do stolicy nad Newą nastąpił na początku lutego 1903 r. Podczas wizyty w carskiej kancelarii jej szef Budberg ostudził nadzieje petentów, twierdząc, że nie można z ogólnej polityki państwa wyodrębnić dwóch guberni; podanie przyjął, obiecał je poprzeć i przekazać carowi. Należało jeszcze zawiadomić o złożonej prośbie ministra oświaty, ale u niego rodzice natrafili na niewzruszoną niechęć. Budberg jednak słowa dotrzymał i podanie dotarło do cara. Mikołaj II, przekonany przez Budberga o potrzebie zmiany polityki szkolnej, zwołał Radę Ministrów w tej sprawie. Oberprokurator św. Synodu Pobiedonoscew wystąpił z ostrą opozycją, twierdząc, że wydanie pozytywnego ukazu zniszczy całą pracę prawosławia na Chełmszczyźnie, ale cesarz – o dziwo – go zignorował. Kazał Budbergowi przygotować ukaz wzywający społeczeństwo do zaszczepienia moralności chrześcijańskiej i jednocześnie rozkaz do ministra oświaty Zengera, aby od nowego roku szkolnego 1903/1904 wykłady religii rozpoczęły się po polsku. Ukaz podpisany został 26 lutego 1903 r. i znalazły się w nim m.in. następujące słowa: „Polecam Panu [tj. Zengerowi – JG] zająć się przedsięwzięciem środków, skierowanych ku temu, aby z początkiem przyszłego roku szkolnego wykłady religii rzymsko-katolickiej w języku ojczystym uczniów dozwolone były we wszystkich bez wyjątku średnich zakładach naukowych w kraju, w których kształcą się wychowańcy lub wychowanice tego wyznania”.
Nie wiedząc o tym, 1 marca 1903 r. generał-gubernator Czertkow stawił się u premiera Plehwego i zadowolony zameldował, że wszyscy rodzice podpisali zgodę na wykłady religii po rosyjsku. „Jak to wszyscy – powiedział Plehwe – przecież u cesarza imperatora jest prośba rodziców”. Czertkow niezmiernie się zdziwił. „A to pan przegapił. Zresztą sprawa została już rozstrzygnięta. Imperator zezwolił załatwić ją według swojej woli, ale zaprasza Pana, aby razem z nim przystąpić do komunii w Moskwie”. Czertkow uradowany zapomniał przedstawić swój projekt zlikwidowania dyrekcji szczegółowych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego.
Strajk szkolny się zakończył, ale nie ustały represje wobec uczniów. Ukaz carski spadł na polakożerców jak grom z jasnego nieba. Zaczęli radzić, co robić, i doszli do przekonania, że w Petersburgu zaszła omyłka i należy ją poprawiać. Rozpoczęły się prześladowania uczniów, aby ci o żywym poczuciu patriotycznym nie mogli ukończyć gimnazjum. Szczególnie wyżywali się nauczyciele języka rosyjskiego, kreśląc wypracowania pod pretekstem polonizmów i wystawiając złe stopnie.
Józef Geresz