Udział w sejmie konwokacyjnym 1764 r.
W Węgrowie spotkał się z jadącym z Białegostoku hetmanem wielkim koronnym Janem Klemensem Branickim. Następny przystanek i wspólny nocleg wypadł im w Stanisławowie. W Okuniewie przybyli do nich delegaci od prymasa Łubińskiego z zapytaniem, dlaczego hetman kroczy do Warszawy z tak wielką asystencją wojskową. W rzeczywistości pan Białegostoku wiódł ze sobą tylko trzy pułki tatarskie ułanów stacjonujących na Podlasiu, które niedawno powróciły ze służby saskiej, pod dowództwem Bielaka, Rudnickiego i Bronikowskiego. Ponadto 160 nadwornych pocztów. Łącznie około 1000 żołnierzy.
Okazało się, że inni panowie z obozu hetmańskiego prowadzili ze sobą podobne siły. Pan Białej, Karol Radziwiłł, także wiódł około1000 żołnierzy, a resztę pozostawił w garnizonach do obrony swoich twierdz. Strona przeciwna również nie próżnowała, grupując wszystkie możliwe oddziały, a nawet przekupując obcych dowódców. Właściciel Międzyrzeca, wojewoda ruski książę August Czartoryski, jako generał gwardii koronnej „ z tegoż regimentu pod swoją rekrutowaną piechotę ludzi co lepszych wybrał, a wybierki zostawiwszy, resztkami tymi tenże regiment gwardii pieszej dokompletował”. Przewaga militarna „Familii” była jednak zapewniona, gdyż przyciągnęła pomoc ze wschodu. Matuszewicz zanotował: „W Okuniewie odebraliśmy wiadomość, że z Moskwy 2 tysiące tej, która stała w Grudziądzu i Prusach, przyszło do Zakroczymia, o 5 mil od Warszawy. O tej zaś Moskwie, której świeże corpus 6 tys. weszło od Smoleńska do Litwy i ciągnęło ku Warszawie już dawniejsze mieliśmy wiadomości”.
Czartoryscy żywili złudną nadzieję, że przy pomocy wojsk rosyjskich Katarzyny II uda się im przejąć władzę i zreformować kraj tak, aby zaczął odzyskiwać siły. Chyba nie całkiem zdawali sobie sprawę z tego, do czego może doprowadzić obca interwencja. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że 11 kwietnia 1764 r. carowa Katarzyna podpisała z Prusami traktat mający zagwarantować status quo w Polsce i nie dopuścić do poważniejszych reform.
Wódz obozu republikańskiego – hetman Branicki – po przybyciu z Białegostoku do stolicy zwołał naradę senatorów. Zamierzano wysłać listy do monarchów, że wojska rosyjskie wkroczyły do Polski i maszerują na Warszawę. Następnie wydał ordynanse, aby regimenty konne stojące koło Białegostoku oraz inne chorągwie rozlokowane na Podlasiu i Mazowszu przybyły na koncentrację pod Warszawę. Konkretnie chodziło o płk. Malczewskiego stojącego nieopodal Białegostoku i Obniskiego, namiestnika chorągwi husarskiej, konsystującego w Bielsku Podlaskim. I tu wyszła na jaw zręczna robota Czartoryskich. Okazało się, że Obniski najpierw ociągał się z wykonaniem rozkazu, potem zaś tak powoli maszerował, że został zagarnięty przez stronę przeciwną. Malczewski dotarł pod Warkę, gdzie była nakazana koncentracja, jednak skupiły się tam niewielkie zgrupowania.
Wobec znacznych sił Rosjan i licznych milicji Czartoryskich hetman Branicki dysponował jedynie około 2 tys. żołnierzy. 7 maja 1764 r. Czartoryscy obsadzili Zamek Królewski tak, że wielu posłów, zwolenników Branickiego, nie zdołało przedostać się do izby poselskiej. Udało się to tylko posłowi bielskiemu Andrzejowi Mokronowskiemu, który z rozkazu hetmana miał zerwać sejm. Mimo że zdołał wykrzyknąć: „nie ma zgody na otwarcie sejmu przez marszałka, gdyż Moskwa siedzi na karku”, proceder się nie udał. Zwolennicy Czartoryskich chwycili za szable i chcieli go rozsiekać, tak że ledwie udało mu się uciec. Protest nabrałby mocy prawnej dopiero po zarejestrowaniu go w kancelarii grodzkiej, a tę zamknięto i obsadzono wojskiem. Mimo to uczynił się zamęt. Znaczna część posłów oraz senatorów zaczęła uciekać z zamku na ulicę. Po uspokojeniu rozgardiaszu marszałkiem został obrany syn właściciela Międzyrzeca Adam Kazimierz Czartoryski. 22 senatorów i 46 posłów z obozu Branickiego podpisało manifest unieważniający konwokację. Brzmiały w nim nuty rozpaczy i złudnej nadziei na pomoc Europy. Rzeczpospolita nie miała jednak tradycji zrywania sejmów konwokacyjnych i protest ten nie doszedł do skutku. Hetman Branicki i Karol Radziwiłł postanowili więc ostentacyjnie zaprotestować i na czele swych wojsk opuścić stolicę.
8 maja 1764 r. oddziały republikańskie zaczęły wycofywać się z Warszawy. Pan Białej, jadący złoconą karetą, groził pięścią Kazimierzowi Poniatowskiemu, który stał na czele swoich oddziałów podległych „Familii”. Ambasador rosyjski, książę Repnin, obłudnie salutował jadącemu hetmanowi Branickiemu. Wojska rosyjskie i Czartoryskich stały po bokach drogi, celowo przepuszczając jego siły. Branicki wycofał się w kierunku Węgier, a Radziwiłł do Białej.
Sejm, który trwał siedem tygodni, odebrał Branickiemu władzę nad wojskiem, przekazując ją komisji wojskowej. Wydaje się, że na sejmie zabrakło nie tylko posłów podlaskich z ziemi bielskiej, którzy jako otwarci stronnicy hetmana obawiali się o swe życie. Zabrakło również posła lubelskiego, właściciela Radzynia, gen. Eustachego Potockiego, stronnika hetmańskiego, który również opuścił izbę. Inni posłowie podlascy w zasadzie milczeli, nie ujawniając swych preferencji.
Aktywnością wykazał się dziedzic na Sarnowie i Burcu, skarbnik łukowski, Jacek Jezierski, który, wotując na marszałka, poparł kandydaturę Michała Kazimierza Czartoryskiego, wyrażając kwiecistym stylem swe ukontentowanie, i został wybrany do delegacji powitalnej senatorów zapraszających posłów do złączenia się z senatem. Nowy marszałek, syn właściciela Międzyrzeca, wskazywał, że Rzeczpospolita jest machiną zbutwiałą, zawaliną grożącą, ale zapomniał, iż proponowane reformy są tylko kosmetyczne i że sam organizuje próbę zdobycia władzy przy pomocy obcych wojsk, które nie odejdą z pustymi rękami. 24 maja 1764 r. Karol Radziwiłł wrócił na Podlasie i założył obóz warowny wokół Białej, szykując się do obrony.
Józef Geresz