Kościół
pixabay.com
pixabay.com

Układy z Panem Bogiem

Irmina Sosnkowska, trzydziestokilkulatka z Poznania, interesowała się czarną magią, wróżbiarstwem, wywoływała duchy.

Brała narkotyki i nadużywała alkoholu. Myślała o samobójstwie. Przestało jej zależeć na życiu. Świadomie otworzyła się na Złego. Po wypadku samochodowym, jakiemu uległa w 2015 r., powiedziano rodzinie, że kobieta nie przeżyje nawet doby od operacji. Ku zdziwieniu lekarzy nie umarła, jej procesy życiowe przejęła jednak szpitalna aparatura podtrzymująca życie - oddychała za nią i pompowała krew. Poznanianka zapadła w śpiączkę. Kiedy znalazła się na granicy życia i śmierci, miała wrażenie, że unosi się ponad ciałem, że nad nim frunie. Znad sufitu oglądała swoje operacje, widziała, kto ją odwiedza, co robią przy niej lekarze. Potem znalazła się w czyśćcu. Było tam ciemno, zimno i bardzo nieprzyjemnie. Czuła ból i cierpienie.

Przychodziły do niej złe duchy, szarpały ją i mówiły, że Bóg jej nie chce i że jej nie kocha. Odpowiedziała im, że jej dusza należy do Pana Boga i że one nigdy jej nie dostaną. Kiedy odmawiała „Pod Twoją obronę”, przychodziła Maryja i odpędzała demony, które – jak opowiadała po wybudzeniu poznanianka – bardzo się Matki Bożej boją i strasznie na nią bluźnią. Zapamiętała też strój Niepokalanej – niebiesko-białą szatę, i jej prześliczną twarz pełną miłości i spokoju. Kiedy w czyśćcu pojawiło się światło, poczuła od niego żywą miłość. Trafiła do tunelu, w którym zauważyła sunącą do niej osobę. Choć nie mogła uwierzyć, że to naprawdę On, rozpoznała Jezusa – uosobienie dobroci i miłości. Wyglądał tak, jak na obrazie św. s. Faustyny.

 

Jam niegodna, Panie, tego

Sosnkowska była przekonana, że nie jest godna nawet na Niego spojrzeć. Płakała. Pan Jezus pocieszył ją, że pamięta, jak się do Niego modliła i z nim rozmawiała. ...

Anna Wolańska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł