Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Unikatowe kadry

W Galerii Fotografii Fokus w Siedlcach po raz kolejny prezentowana jest wystawa „Portret miasta. Fotografie archiwalne z albumów siedlczan”. To okazja do sentymentalnej podróży, która może przynieść kilka zaskoczeń.

Za jej stworzeniem stoją dwaj panowie od lat zajmujący się fotografią: Andrzej Ruciński, instruktor w Miejskim Ośrodku Kultury w Siedlcach, oraz Sławomir Kordaczuk, dyrektor Muzeum Regionalnego w Siedlcach. Na oglądanie unikatowych fotografii dokumentalnych warto wybrać się z wielu powodów. Na pewno będzie to niezwykła lekcja historii dla każdego, niezależnie od wieku, wykształcenia czy zainteresowań. - Tę wystawę staramy się pokazywać co jakiś czas, by przypomnieć, jak nasze miasto wyglądało dawniej - tłumaczy S. Kordaczuk. - Nie wszyscy wiedzą np., że przy większości ulic w centrum stały bogato zdobione kamienice, z których dziś wielu nie ma. Możemy tylko sobie wyobrażać, jak wyglądało miasto, a część zobaczyć właśnie na fotografiach z dawnych lat.

W zamyśle autorów wystawa ma ukazywać jak najpełniej wszystko to, co jest związane z miastem: architekturę, instytucje i organizacje, władze miasta, portrety mieszkańców, rodziny siedleckie, osoby, wydarzenia. Są też zdjęcia dokumentujące wojenne ruiny i różnorodne miejskie uroczystości. Na wystawie można także obejrzeć unikatowe wizerunki powstańców styczniowych, siedlczan bohatersko poległych w walce z niemieckim okupantem i pomordowanych w Katyniu.

Choć powstała 25 lat temu i pokazywana była już trzy razy, zawsze cieszy się ogromną popularnością. – Dopiero teraz doceniam pracę, jaką wtedy wykonaliśmy. Być może wiele z tych oryginałów, które reprodukowałem 25 lat temu, już nie istnieje – zauważa A. Ruciński, przyznając, że patrząc na to, jak zmieniała się przez lata fotografia, jej podstawową funkcją, zarówno kiedyś, jak i dziś, jest właśnie dokumentowanie otaczającej nas rzeczywistości. – Zmieniła się technika, ale tematy, które są najważniejsze i najciekawsze, zarówno dla fotografów, jak i krytyków czy odbiorców, wciąż pozostają te same. To przede wszystkim dokumentowanie życia społeczeństw – dodaje.

 

Obraz i słowo

S. Kordaczuk, który sam od lat fotografuje i zajmuje się gromadzeniem archiwalnych zdjęć, tym razem zajął się stroną merytoryczną wystawy, by jak najlepiej opisać znajdujące się na fotografiach miejsca, osoby czy wydarzenia. Bo nie tylko ludzie odchodzą, ale również budynki – wiele z nich pochłonęła wojenna pożoga czy upływający czas, przez co uległy zapomnieniu. – Najstarsze zdjęcia prezentowane na wystawie pochodzą z XIX w. – opowiada S. Kordaczuk. – Prezentujemy również winiety zakładów fotograficznych, które działały w mieście, by pokazać, kto stał za fotografiami dawnych siedlczan – podkreśla, przyznając, że każde zdjęcie ma nie tylko swojego bohatera, ale także autora. O ile ten pierwszy – dzięki fotografii właśnie – zapisuje się w pamięci, drugi najczęściej odchodzi w zapomnienie.

Co ciekawe, choć fotografia wówczas dopiero raczkowała, już w czasie zaborów Siedlce mogły pochwalić się kilkoma zakładami fotograficznymi, nie tylko Adolfa Ganiewskiego, ale także Stanisława Rozowskiego czy Moderny. Niestety ocalał tylko zbiór pierwszego, stąd jest najbardziej rozpoznawalny.

– Niektórzy mieszkańcy zajmowali się fotografią hobbystycznie, np. Walerian Zajtz – dopowiada S. Kordaczuk, dodając, że świadczyło to o wysokim stopniu zamożności społeczeństwa. – Prezentując ich prace, chcemy zwrócić uwagę na niedostatecznie znaną, a ogromną wartość dokumentalną fotografii amatorskiej i docenienie tego wielkiego zasobu wiedzy o historii i kulturze miasta – uzupełnia A. Ruciński, przyznając, że wystawa jest okazją do obejrzenia ogromnej ilości unikatowych zdjęć związanych z historią Siedlec.

 

Żmudne poszukiwania

Autorzy ekspozycji sami poszukiwali archiwalnych zdjęć, docierając do wielu osób nie tylko w Siedlcach czy Polsce, ale również poza granicami kraju. O ile dziś, w dobie internetu, to dość łatwe zadanie, 20 lat temu tak nie było i wiele osób albo nie wiedziało, że takie zdjęcia są poszukiwane, albo nie chciało ich udostępniać w obawie przed utraceniem rodzinnych pamiątek. – Zajmując się zawodowo czy hobbystycznie jakimś tematem przez wiele lat, nie tylko sami uczymy się poszukiwać, ale też ludzie poszukują nas – zauważa S. Kordaczuk. – Bo w świat idzie wieść, że kogoś interesuje dany temat. Dziś ludzie sami się do nas zgłaszają, w Muzeum Regionalnym wciąż zbieramy archiwalne fotografie. Obecnie jest też łatwiej, bo zdjęcia są kopiowane, a oryginały wracają do właściciela wraz z cyfrową kopią – podkreśla, dodając, że zdjęcia, jakie są gromadzone w zbiorach muzeum pozyskują w formie darów, ale też kupują od kolekcjonerów, na aukcjach itp. Dzięki temu w zasobach placówki jest ok. 10 tys. unikatowych fotografii, najwięcej ze wszystkich instytucji w mieście. – Samych szklanych negatywów Ganiewskiego mamy ponad tysiąc, do tego dochodzą szkła innych fotografów – wylicza S. Kordaczuk, przyznając, że powstało już coś w rodzaju centrum fotografii archiwalnej.

 

Trudna historia miasta

Jednym z elementów wystawy są zdjęcia osób, które brały udział w trudnych dla miasta wydarzeniach i – zdaniem jej autorów – powinny pozostać w pamięci siedlczan. – to np. rozstrzelani w egzekucjach publicznych, m.in. absolwenci gimnazjów siedleckich – wymienia S. Kordaczuk. – Te portrety udało mi się pozyskać od wielu prywatnych osób, odnalazłem ich kolegów w stolicy, którzy udostępnili mi zdjęcia. Przy ul. Piłsudskiego jest pomnik poświęcony dziesięciu rozstrzelanym, w tym ojcu i dwóm synom o nazwisku Perycz. Tę historię opowiedział mi Wacław Perycz, syn i brat upamiętnionych, zaś ich portrety pożyczyłem z Izby Pamięci Narodowej w Szkole Podstawowej w Niemojkach. Sam byłem zaskoczony, że je odnalazłem – przyznaje i zauważa, że praca nad gromadzeniem zdjęć pozwoliła mu na pełniejsze poznanie historii miasta i jego mieszkańców. – Nagrywałem również wspomnienia Eugeniusza Malona – pracownika Drukarni Polskiej Z. Pokrzywińskiego, jaka mieściła się przy ul. Pułaskiego, obok dawnego kina Podlasie. Opowiadał, że również był wtedy aresztowany jako zakładnik i gdyby coś się wydarzyło, rozstrzelano by go. Jego jednak zwolniono z więzienia – dodaje.

Na pytanie, czy miłośnicy Siedlec na fotografii znajdą w Galerii Fotografii Fokus przy ul. Pułaskiego 7 coś, co ich zaskoczy, pada odpowiedź: na pewno. – Zwłaszcza dla młodszych pokoleń wiele ujęć może być zaskoczeniem – przyznaje S. Kordaczuk, zaś A. Ruciński dopowiada: – Mało prawdopodobne jest, aby po raz kolejny udało się zebrać taką ilość zdjęć z domowych albumów i zaprasza na wystawę, która będzie czynna do 20 maja.

JAG