Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Upamiętnić ofiary terroru

Czy w budynku po dawnym areszcie gestapo, a później Urzędzie Bezpieczeństwa powstanie muzeum? Zabiega o to m.in. dr hab. Dariusz Magier, kierownik radzyńskiego oddziału Archiwum Państwowego w Lublinie. O utworzenie miejsca pamięci narodowej upomina się też ponad 1 tys. facebookowiczów.

Obecnie w budynku przy ul. Warszawskiej 5a znajdują się lokale komunalne. W latach 1939-1944 mieścił się tu areszt śledczy gestapo, a od roku 1944 do 1956 obiekt był siedzibą Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.

Zachowały się cele, oryginalne drzwi, a w nich judasze. Na ścianach cel znajdują się inskrypcje wyryte przez żołnierzy wyklętych więzionych przez komunistów w latach 1944-1954. – Z tego względu to miejsce jest ewenementem na skałę regionalną – podkreśla D. Magier. Sprawę prześledził dokładnie, zaś dane opublikował w pracach: „Areszt Urzędu Bezpieczeństwa w Radzyniu Podlaskim: dokumentacja fotograficzno-naukowa” oraz „Godzina cierpienia”.

Brama do obozów śmierci

D. Magier podkreśla, że przez radzyński areszt gestapo przewinęły się zarówno osoby zaangażowane w konspirację niepodległościową, jak też ludzie, którzy wedle hitlerowskiego prawa mieli być programowo eksterminowani. – W celach mogło znajdować się ok. 400 osób. Więźniowie przebywali tu jedynie czasowo. Później przewożeni byli najczęściej na zamek lubelski, skąd trafiali do obozów koncentracyjnych – wyjaśnia, dodając, iż wielu z nich było mordowanych na terenie aresztu, a zwłoki wywożono w papierowych workach na żydowski cmentarz przy ul. Lubelskiej. – Innych Niemcy zabijali za ogrodem, na terenie dzisiejszej dzielnicy Bulwary. Tam za wysokim, nabitym gwoźdźmi drewnianym parkanem wyprowadzani z aresztu więźniowie sami kopali doły, nad którymi ich rozstrzeliwano. Niektóre źródła mówią, że to miejsce kaźni może skrywać nawet do tysiąca ofiar – podkreśla.

W szponach czerwonego terroru

Historyk  zwraca uwagę, że już w sierpniu 1944 r. w budynku przy ul. Warszawskiej mieściła się placówka PUBP. – Jej celem była pacyfikacja podziemia niepodległościowego oraz wprowadzenie sowieckich porządków. Radzyński PUBP składał się z kilku sekcji, które tworzyły tzw. grupę kontrwywiadu. Zajmowały się obserwacją, prowadzeniem śledztw oraz ewidencją i kartoteką. Ponadto strukturę placówki uzupełniały: kancelaria, buchalteria, referat gospodarczy, areszt i komendantura – tłumaczy.

Przez cele aresztu UB w latach 1944-1956 przewinęło się 1790 osób, w tym 450 żołnierzy wyklętych powiatu radzyńskiego, żołnierzy AK, a po jej rozwiązaniu – ludzi związanych z podziemiem antykomunistycznym reprezentowanym w powiecie głównie przez Zrzeszenie „WiN”.

Przy społecznym poparciu

D. Magier nadal prowadzi badania dotyczące radzyńskiej katowni. Ich efekty prezentuje m.in. na faceboookowym profilu „TAK dla Muzeum w katowni Gestapo/UB w Radzyniu Podlaskim”. – Chcemy w ten sposób zmobilizować władze miasta do działania, jako że wyobrażam sobie, iż muzeum będzie prowadzone przez samorząd. Poza tym ważne, by pokazać ludziom, że takie miejsce w Radzyniu się zachowało – uściśla.

Profil wsparło już ponad 1 tys. osób. To ważne dla organizatorów przedsięwzięcia. Profil powstał na początku tego roku, ale działania na rzecz zorganizowania muzeum prowadzone są od dawna. Już w 2007 r. inicjatywa uzyskała poparcie Andrzeja Przewoźnika, ówczesnego sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa [zginał w katastrofie smoleńskiej]. – Rozmowy z władzami miasta nie przyniosły wówczas rezultatów, pozostało promowanie miejsca poprzez prelekcje, pokazy i spotkania w szkołach – podkreśla historyk, dodając, iż sytuacja zmieniła się po ostatnich wyborach samorządowych, a burmistrz Jerzy Rębek oficjalnie opowiedział się za utworzeniem muzeum. Poparcie w tej sprawie wyrazili też m.in.: szef urzędu ds. kombatantów i osób represjonowanych, ROPWiM i Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Oficjalny wniosek do władz miasta o utworzenie muzeum skierowało także stowarzyszenie WiN.

Zmienią tablicę

Na budynku dawnej katowni jest co prawda tablica informacyjna, ale – jak się okazuje – nie do końca oddająca prawdę historyczną. Podczas marcowej sesji rady miasta interpelację w sprawie zmiany jej treści złożył radny Robert Mazurek. Wspólnie z D. Magierem opracowali nowy napis: „W tym budynku w latach 1939-44 znajdował się areszt śledczy niemieckiego Gestapo, zaś w latach 1944-56 komunistycznego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Na ścianach cel znajdują się inskrypcje wyryte przez więzionych tu polskich patriotów”. – Władze miasta przychylają się do interpelacji radnego R. Mazurka. Odsłonięcie nowej tablicy planowane jest na 11 listopada br. – informuje Anna Wasak, rzecznik burmistrza miasta. A co z muzeum? – Jestem zdecydowanym zwolennikiem jego powstania. Musimy upamiętnić ofiary terroru zarówno hitlerowskiego, jak i komunistycznego – podsumowuje J. Rębek.

Małgorzata Kołodziejczyk