W bliskości Boga i Maryi
W spotkaniu adresowanym do kół Żywego Różańca z rejonów św. Jana Pawła II i bł. Karoliny Kózkówny uczestniczyło ponad 1,3 tys. osób. Minęło ono pod hasłem: „Różaniec siłą i mocą dla chorych i cierpiących”. Zgromadzonych witali: diecezjalny moderator ŻR ks. dr Grzegorz Koc, zelatorka diecezjalna Agnieszka Chudzik, moderator rejonu św. Jana Pawła II ks. dr Jarosław Oponowicz oraz proboszcz gończyckiej parafii ks. kan. Jan Spólny. Jednym z punktów kongresu była konferencja wygłoszona przez ks. Pawła Siedlanowskiego, diecezjalnego duszpasterza chorych i dyrektora Siedleckiego Hospicjum Domowego dla Dzieci.
Kapłan wskazywał, że o chorobie i cierpieniu należy mówić z pokorą. Tłumaczył, że aby realnie spotkać się z człowiekiem cierpiącym, trzeba najpierw zejść z piedestału teologicznych mądrości i zniżyć się do jego poziomu przeżywania rzeczywistości. Podkreślał, że współczesny świat chce zupełnie inaczej mierzyć się z problemem cierpienia i robi to przez promowanie aborcji i eutanazji. Nazwał to postępowanie „cywilizacyjną, tchórzliwą ucieczką”.
Prawdziwe spojrzenie
– Cierpienie nie uszlachetnia. Nie ma cudownych recept na ból czy samotność. Mam wrażenie, że hasła o uszlachetniającym cierpieniu najczęściej powtarzają ci, którzy nigdy nie byli w hospicjum czy na onkologii, nie zmieniali nikomu pampersa, nie patrzyli na kogoś, kto walczy o każdy oddech czy przebywa samotnie zamknięty w czterech ścianach, nie patrzyli na depresję ojca lub matki bezradnie spoglądających na to, jak odchodzi ich dziecko. Tylko takie doświadczenia urealniają nasze spojrzenie na cierpienie – mówił ks. P. Siedlanowski. Dopowiadał, że tym, co nadaje wartość cierpieniu, jest bliskość Boga. Ona rodzi miłość, która nas uszlachetnia. – Ta miłość uzdalnia nas do zawierzania, do oddawania Mu naszej codzienności. I chociaż choroba czy niepełnosprawność pozostają, my zaczynamy przeżywać ją inaczej i inaczej na nią patrzeć. One – w tym wymiarze metafizycznym – przestają boleć – wskazywał ks. P. Siedlanowski.
Duchowy wstrząs
Dyrektor hospicjum przypominał, że cierpienie pozwala przewartościować swoje życie, uczynić je mądrzejszym i głębszym.
– Wielkość Boga polega na tym, że z największego cierpienia czy samotności może wyprowadzić dobro. W swoim życiu wiele razy towarzyszyłem osobom, które doświadczyły śmierci własnego dziecka. To zawsze było dla nich wielką traumą. Po latach mówią jednak, że tragiczne doświadczenie było dla nich także wstrząsem duchowym. Powtarzają, że gdyby nie śmierć dziecka, pewnie dalej żyliby płytko, po uszy w grzechu, daleko od Boga i Kościoła. Odejście córki lub syna sprawiło, że zaczęli patrzeć zupełnie inaczej na swoje życie. Mówią: „zaczęliśmy inaczej określać priorytety czy przypisywać ważność różnym sprawom”. Ktoś nazwał taką sytuację dezintegracją pozytywną. Oto z jednej strony dramatyczne wydarzenie zburzyło pewną pseudoharmonię czy pseudojedność, ale z drugiej sprawiło, że zaakceptowane cierpienie zaczęło służyć integracji człowieka i jego wzrostowi – dzielił się ze zgromadzonymi duszpasterz chorych.
Wspólnota niesie człowieka
Szef hospicjum w konferencji podkreślał też rolę wspólnoty, która przez swoją modlitwę i realną pomoc potrafi nieść fizycznie i duchowo wszystkich potrzebujących.
– Jak wielka jest tu rola kół Żywego Różańca! Spotykacie się raz w miesiącu w kościołach, ale widzicie się także na co dzień, znacie się. To nie jest znajomość tzw. wolnych elektronów. Będąc we wspólnocie różańcowej wchodzimy w zobowiązania wobec siebie. Jeśli ktoś z waszego otoczenia w jakikolwiek sposób słabnie i nie ma siły, powinniście wziąć go na ramiona i ponieść dalej. Jezus, widząc waszą wiarę, uzdrowi go i umocni – apelował ks. Paweł.
Podczas kongresu nie zabrakło także świadectwa o mocy modlitwy różańcowej. Pani Monika podzieliła się ze zgromadzonymi przeżywaniem swoim piątej, zagrożonej ciąży. Mówiła, jak za sprawą Różańca otrzymała dar pokoju serca i uwolnienie od paraliżującego lęku o nienarodzone dziecko, swoich najbliższych i siebie. Podkreślała, że z wdzięczności za szczęśliwe rozwiązanie i narodziny zdrowej córeczki podejmuje się stałej adopcji dziecka poczętego. W duchu dziękczynienia przystąpiła też do róży różańcowej za dzieci.
Gdy króluje pycha
Po świadectwie uczestnicy kongresu modlili się na różańcu za misje. Centralnym punktem była Msza św. celebrowana pod przewodnictwem ks. dr. Grzegorza Koca. Homilię wygłosił ks. dr Jarosław Oponowicz, moderator rejonu św. Jana Pawła II.
– Człowiek różańca – nawet jak go odkłada, nawet jak nie trzyma go chwilowo w dłoniach – nie przestaje myśleć jak Maryja. My już inaczej nie umiemy. Przejmujemy Jej styl myślenia, zachowania, Jej postawę pokory, służby, uniżenia, cichości i ukrycia – wskazywał kaznodzieja. Przypominał, że Ona jest z nami i nas wspiera, że Ona wszystko o nas wie.
– Ludzkość, która dwa tysiące lat temu usłyszała orędzie zbawienia, dziś znów staje się pogańska. My to bardzo dobrze widzimy; dostrzegamy, że wokół nas tyle niewiary, bezbożności, grzechu i zła. Znów króluje pycha. Człowiek jest pewien swego zwycięstwa; wierzy, że sam pokona wojnę, biedę, zmiany klimatyczne. Uważa, że na wszystko ma rozwiązania. Tylko czy nie za dużo prerogatyw Bożych przypisuje sobie? Czy nie za mocno myśli o swoich siłach? Obok wojen w świecie toczy też wojny z sąsiadami, z przełożonymi, w swojej rodzinie. Robi to podstępnie, po cichu, niszcząc międzyludzkie więzi. Takimi działaniami oddaje się w moc złego ducha. My jednak nie zamykamy się w sobie, bo mamy perspektywę radości, nadziei i zbawienia. Mamy Matkę, która była przy swoim Synu, a teraz jest przy nas – przypominał kaznodzieja.
Ostatnim punktem spotkania była Koronka do Bożego Miłosierdzia i agapa