Opinie
Źródło: ARCH.
Źródło: ARCH.

W czyśćcu dojrzewa się do miłości

Elżbieta Kielak z parafii pw. św. Józefa w Siedlcach przyznaje, iż możliwość towarzyszenia osobie umierającej jest wielką łaską. Przywołuje moment odejścia swojego 44-letniego kuzyna.

- Mimo że ciężko chorował, nic nie wskazywało na to, że śmierć jest tak blisko - wyznaje. Opowiada, jak po wejściu do hospicjum rehabilitant powitał ją słowami: „Pani Elu, on umiera!”. - Zapaliliśmy gromnicę i zaczęliśmy modlić się Koronką do Bożego Miłosierdzia - wspomina, wyjaśniając, iż wierność temu nabożeństwu jest odpowiedzią na obietnicę Pana Jezusa przekazaną s. Faustynie.

„Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny” (Dz. 1541). – Po zmówieniu dwóch dziesiątków kuzyn spokojnie zamknął oczy. Dokończyłam modlitwę i potowarzyszyłam mu jeszcze przez chwilę. Cieszę się, że mogłam przy nim być, że nie umierał w samotności – podkreśla.

Następnie tłumaczy, że doświadczenie towarzyszenia przy śmierci kuzyna okazało się niezwykle owocne, gdy umierała jej mama. – Kiedy zachorowała i wiadomo było, że jest to choroba śmiertelna, modliłam się, prosząc Pana Boga, bym mogła być przy niej, gdy będzie odchodziła…

Pani Elżbieta wspomina, że w momencie śmierci mama zdążyła powiedzieć: „Ja umieram” i osunęła się w jej ramionach. – Mama bardzo kochała Maryję. Odeszła 11 lutego – we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes. Rankiem na oddziale onkologicznym, gdzie przebywała, z racji obchodów Światowego Dnia Chorego z wizytą duszpasterską gościł bp Henryk Tomasik. Mama przyjęła Komunię św. Nie płakałam, bo wiedziałam, że taka była wola Boża. Pan Bóg wybrał najlepszy czas – potwierdza. ...

WA

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł