W drogę z przewodnikiem
W tradycji chrześcijańskiej mówi się, że dobry kierownik duchowy jest łaską daną od Boga. Zatem jeśli poszukujemy takiej osoby, to najpierw powinniśmy przyjść z tym do Niego i prosić o spotkanie takiego człowieka. Kolejny krok to roztropność w poszukiwaniach. Dlatego dobrze byłoby zawęzić ten obszar do miejsca zamieszkania. To ma być ktoś, do kogo będę miał łatwy dostęp, by móc spotkać się np. raz czy dwa razy w miesiącu. Zaleca się też, by był to człowiek trochę spoza naszego życia, nieuwikłany w związki emocjonalne z naszym otoczeniem, spoza kontekstu - który nas zna tylko z naszych relacji. Zatem jeśli mam przyjaciela kapłana, który wpada do nas na kawki, gra z nami w brydża czy wyjeżdża na wakacje, to raczej nie powinien być naszym kierownikiem. Trzeba bowiem dystansu, a w takim układzie w pewnym momencie nawet jeśli nie nam, to jemu będzie bardzo trudno wyłapać różnice, kiedy występuje w roli kierownika duchowego, a kiedy przyjaciela.
Adwent to wyjątkowy czas mobilizacji i duchowych porządków. Wielu z nas postanawia zacząć wszystko od nowa, np. przy pomocy kierownika duchowego, którego szuka coraz więcej osób. To znak czasów czy moda?
Myślę, że i jedno, i drugie. To również kwestia pewnego rozwoju Kościoła w Polsce. Model dychotomiczny, który kiedyś opracowali socjolodzy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wciąż jest realizowany: z jednej strony ludzie albo odchodzą od chrześcijaństwa, albo angażują się w nie całym sercem. Ci, którzy zostają, zwykle potrzebują pogłębienia relacji z Chrystusem, chcą jeszcze mocniej przeżywać tajemnice wiary, dlatego często szukają takiego indywidualnego towarzyszenia.
Budzi ono wiele pytań i wątpliwości. Na czym polega kierownictwo duchowe? Samo słowo „kierownik” może pozornie kojarzyć się z koniecznością wykonywania czyichś poleceń…
…bo kierownik nakazuje, rozstawia po kątach i rządzi. Jednak w dzisiejszej literaturze teologicznej wychodzi się z modelu czysto dyrektywnego. Sam zresztą wolę określenie „towarzyszenie duchowe”, symbol drogi w jednym kierunku, gdzie jedna osoba jest przewodnikiem. Z drugiej strony nazwanie kogoś „towarzyszem duchowym” brzmi dla Polaka dość nieszczęśliwie. Koneksje leksykalne z poprzednim ustrojem są bowiem zbyt mocne. Niektórzy używają określenia „ojcostwo duchowe”, które wprawdzie ma biblijne uzasadnienie, lecz może akcentować zbyt mocną więź emocjonalną. ...
Jolanta Krasnowska