
W drogę z przewodnikiem
Praktyka kierownictwa duchowego to nie wymysł współczesnego świata. Swoimi korzeniami sięga starożytnych szkół filozofii greckiej. Wystarczy popatrzeć na relację łączącą Sokratesa i jego uczniów. W dzisiejszym rozumieniu był on dla nich kimś więcej niż tylko mistrzem filozofii, ponieważ dawał przykład całym swoim życiem.
Stał się dla nich mędrcem. Także inni filozofowie prowadzili podobną działalność, np. Arystoteles usiłował doradzać Aleksandrowi Macedońskiemu, a Platon – Dionizosowi.
W jednym z wywiadów o. Piotr Jordan Śliwiński OFMCap, założyciel krakowskiej Szkoły dla Spowiedników i kierownik duchowy, przypomina, że w chrześcijaństwie klasycznym przykładem przewodnictwa duchowego jest biblijna opowieść o wędrującym do Damaszku Pawle, który podczas tej podróży stracił wzrok. Bóg nie zrzucił go z konia po raz drugi – jeśli faktycznie jechał na koniu, bo są to raczej tylko wizje malarskie – ale posłał do niego Ananiasza, posłańca, który podjął klasyczne kierownictwo duchowe: prowadził Pawła, przygotował go do chrztu itd. Historia ta pokazuje, że Bóg chce się posługiwać innymi ludźmi, aby pokazać nam swoją wolę. Tak było od początku chrześcijaństwa.
Z drobnych kamyczków
Przewodników duchowych mieli też mistycy i święci: na drodze życia św. Klary pojawił się św. Franciszek z Asyżu, św. Teresę Wielką wspierał nie tylko w reformie Karmelu, ale przede wszystkim w dążeniu do świętości św. Jan od Krzyża, z kolei niezastąpioną pomocą św. Faustyny w rozeznawaniu jej wewnętrznych doznań i objawień stał się bł. ks. Michał Sopoćko. Apostołka Bożego miłosierdzia o przewodnictwie duchowym pisała m.in. ...
MD