Historia
W ostatnich latach rządów Augusta III

W ostatnich latach rządów Augusta III

Pod koniec 1761 r., po sprawieniu organów w Leśnej, które kosztowały prawie 8 tys. zł reńskich, Michał Kazimierz Radziwiłł udał się do Białegostoku, usiłując przekonać jego właściciela do zbliżenia z dworem królewskim.

Hetman Jan Klemens Branicki był jednak bardzo ostrożny, na skutek czego odpowiedział mu: „Znam dobroć i świątobliwość królewską, ale żebym miał przez to grafowi Brühlowi w jego wszystkich złych podchlebiać procederach i nie mówić prawdy… tego przezwyciężyć na sobie nie mogę”. W Białymstoku goście hetmana spędzili okres świąt Bożego Narodzenia. Na zakupionych na targu w Zabłudowie chłopskich saniach urządzono kulig za miasto.

Na początku 1762 r. władze Rzeczypospolitej usiłowały uzdrowić pieniądz, wydając odpowiednie uniwersały na sejmiki. Jednak podskarbi Wessel dał się przekupić Żydom pruskim, którzy w dalszym ciągu zalewali nasz kraj złą monetą, i reforma nie powiodła się. Poszczególni posiadacze szukali źródeł dodatkowego dochodu, przykładowo właściciel Siedlec – kanclerz Czartoryski – cofnął miastu przywilej propinacyjny.

15 maja zmarł w Wilnie właściciel Białej, Radziwiłł. Jego następcą został fantazyjny i rozrzutny Karol Stanisław Radziwiłł – „Panie Kochanku”. Latem 1762 r. odbyły się sejmiki przedsejmowe. Posłami z województwa podlaskiego obrano m.in. Andrzeja Mokronowskiego i Macieja Maurycego Starzeńskiego. Ponieważ ówczesna Biała nie miała jeszcze przywróconych praw magdeburskich, sądy grodzkie odbywały się w Sławatyczach. Tam też skierował sprawę zabójstwa swego chłopa, Kuźmiuka, stolnik brzeski Marcin Matuszewicz. Jego włościanin został zabity przez poddanych księdza Buchowieckiego.

Na początku października 1762 r. rozpoczął obrady sejm. Nowy właściciel Białej, Karol Stanisław Radziwiłł, przyjechał do Warszawy z tak licznym orszakiem nadwornej konnej milicji, że przewyższył nawet książąt Czartoryskich. Złośliwi twierdzili, że splendor ten chyba mu się opłacił, bo w czasie obrad rozdano wakanse i mianowano go wojewodą wileńskim. Z kolei wojewodą podlaskim został Stanisław Bernard Gozdzki. Pamiętnikarz Jędrzej Kitowicz twierdzi, że Radziwiłł otrzymał swój urząd dzięki przekupieniu marszałka nadwornego koronnego Jerzego Mniszcha [od którego wiele zależało – J.G.], co rozgniewało Czartoryskich do tego stopnia, że postanowili wyrugować z sejmu wszechwładnego ministra Brühla jako nieszlachcica polskiego. Czynu tego podjął się stolnik litewski Stanisław Poniatowski, przyszły król, posłujący z Liwu koło Węgrowa. Gdy jednak poseł liwski chciał ostrzec sejm, że między deputowanymi znajduje się jeden poseł nieszlachcic, zakrzyczano go, nie dając dojść do głosu. Omal nie doszło do burdy, bo posłowie dobyli szabel. Jednak marszałek Małachowski, wskazując na obrazę majestatu króla i przykład niebywałej zuchwałości, zdołał uciszyć izbę. Sejm został jednak zerwany.

Po niedoszłym sejmie „Familia” Czartoryskich udała się do Piotrkowa, gdzie ustanowiła Trybunał Koronny złożony ze swych zwolenników. Jego przewodniczącym został Feliks Turski, późniejszy biskup łucki i proboszcz międzyrzecki.

Po powrocie z obrad sejmowych stolnik Matuszewicz zastał poważną szkodę w swej posiadłości. Poddany włościanin, z części należącej do Akademii Bialskiej, przez nieostrożność spalił mu młyn i dlatego Matuszewicz wydał pozew „akademikom” do Trybunału w Nowogródku. Uważał bowiem, że sąd w Sławatyczach wydał wyrok nieadekwatny do zbrodni, skazując zabójców jego chłopa – jednego na ucięcie ręki, a drugiego na smaganie rózgami. Matuszewicz potraktował werdykt jako zbyt łagodny i zwrócił się z apelacją do nowego właściciela Białej, któremu podlegał sąd w Sławatyczach. Rzeczywiście, po interwencji księcia „Panie Kochanku” jednego i drugiego zabójcę skazano na śmierć. Tyle że za drugiego zapłacił grzywnę w wysokości 500 zł ekonom sławatycki Rzymowski i był tylko smagany u pręgierza.

Akademia Bialska za wszelką cenę chciała uniknąć procesu z Matuszewiczem. Najpierw szukała protekcji u proboszcza bialskiego i jednocześnie biskupa ptolemadyjskiego Riaucoura, a gdy to nie pomogło – u biskupa łuckiego Wołłowicza . Dopiero jego interwencja doprowadziła do polubownego załatwienia sprawy.

Nie popisał się sztuką medyczną dr Miller z Terespola, który przy połogu chciał ratować matkę [bratową Matuszewicza – J.G.], a nie dziecko, i doprowadził do śmierci obojga. Wydaje się, że ratunek istniał jeszcze w intensywnych prośbach i modlitwach o interwencję Bożą, ale tego zaniechano.

Podstolina drohicka Kuczyńska po dziesięciu latach nieoczekiwanie podważyła dekret komisji wohyńskiej i domagała się nowego rozgraniczenia swych dóbr z tym miastem. Król August III wydał reskrypt dla dwóch urzędników – podkomorzego wiskiego Wilczewskiego i podkomorzego grodzieńskiego Jundziła, aby udali się na pogranicze Litwy z Koroną, w celu rozgraniczenia miasta Wohyń z dobrami Kuczyńskiej. Niestety, jeden z urzędników, Jundził, nie wyraził chęci do ponownego rozpatrzenia sprawy. Hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki wydał ordynans dla dwóch chorągwi autoramentu polskiego kwaterujących bliżej Suchowoli, aby asystowały rozgraniczeniu i nie dopuściły do ewentualnego tumultu ze strony mieszczan wohyńskich. Jednak sprawa odwlekła się i do nowych pomiarów nie doszło, ponieważ kancelaria królewska nie chciała zgodzić się na uczestnictwo tylko jednego urzędnika.

25 kwietnia 1763 r. król August III wyjechał do Drezna. Nie przypuszczał, że już nie wróci do Polski. W tym czasie dominikanie przeprowadzili uroczyste misje święte w Brześciu. Oziębły religijnie cześnik brzeski, Niemcewicz, znaglił swoją żonę i nie pozwolił jej kontynuować uczestnictwa w nabożeństwie. Tak ją to zmartwiło, że dostała wysokiej gorączki i odwieziono ją do Terespola. Sławny lekarz Miller znowu nie popisał się sztuką medyczną.

22 lipca 1763 r. w granice Rzeczypospolitej wkroczył korpus rosyjski pod dowództwem gen. Sałtykowa i zajął dobra Radziwiłła. „Panie Kochanku” przybył na naradę do Białegostoku. Polecono mu, aby nie prowokował Rosjan i zaopatrywał ich w prowiant.

Józef Geresz