W pełni majestatu
Budowa świątyni w Górkach trwała przeszło 150 lat. Rozpoczął ją Mikołaj Niemiera Hrymalicz – marszałek Wielkiego Księstwa Litewskiego w roku 1517 lub 1529. Od 1622 r. prace kontynuował Wojciech Niemiera – wojewoda podlaski, właściciel dóbr Ostromęczyn. Mury, pociągnięte – jak podają przekazy – na wysokość 16 łokci od fundamentów, czekały ponad 60 lat. Dopiero pod koniec XVI w. budowę kontynuowano i ukończono staraniem Teresy i Jana Pieniążków, wojewodów sieradzkich, ówczesnych właścicieli Górek i Ostromęczyna. W 1698 r. kościół został konsekrowany przez biskupa łuckiego Franciszka Prażmowskiego. W XIX w. popadł w ruinę. W 1861 r. świątynię wyremontowano, dobudowana została zakrystia, postawiono nową dzwonnicę i ogrodzono kościół parkanem. Kolejna generalna restauracja miała miejsce w 1919 r. – pamiątką po zniszczeniach wojennych są do dzisiaj trzy pruskie pociski armatnie, umiejscowione we frontonie świątyni.
Nawet kwiaty rosną
Górecki zabytek był odnawiany wielokrotnie. Mimo że usytuowany na niewielkim wzniesieniu, narażony był stale na wilgoć i zagrzybienie. Powodowała je woda w gruncie, którą mury – czego dowiodło częściowe odsłonięcie fundamentów – chłonęły jak gąbka. Remonty podejmowane przez gospodarzy parafii miały więc siłą rzeczy charakter doraźny. Po termomodernizacji i odnowieniu budynku plebanii, ks. Krzysztof Uściński, proboszczujący tutaj od 2009 r., podjął decyzję o założeniu w kościele centralnego ogrzewania. – Piec znajduje się na plebanii, a dzięki przyłączu ogrzewa też kościół. Wykonanie instalacji nie było tanie, ale eksploatacja i zakup ekologicznego paliwa – zrąbków to niewielki koszt. Dzięki temu w kościele, w którym zawsze było przejmująco zimno, teraz mamy ciepło, co sprzyja skupieniu i modlitwie. Ogrzewanie polepszyło też stabilność murów, zwłaszcza że zimą dogrzewany jest stale, nie jest narażony na niekorzystne wahania temperatury – mówi ks. K. Uściński, dodając, że nawet kwiatki w doniczkach mogą zdobić kościół przez cały rok.
To zdaje egzamin
Kolejnym – po wykonaniu centralnego ogrzewania – krokiem było odgrzybienie murów świątyni i wykonanie tzw. przepony poziomowej, tj. izolacji uniemożliwiającej wchodzenie wody w mury świątyni. – Moi poprzednicy próbowali osuszać mury, ale nie były to zabiegi skuteczne. Nie da się pozbyć wilgoci, skoro pod budynek cały czas podpływa woda. Jedynym sposobem było wykonanie izolacji krystalicznej; ten zabieg zalecił zresztą konserwator zabytków. Zdecydowaliśmy się też na tynki zewnętrzne nowej generacji, przepuszczające powietrze. Można powiedzieć, że pozwalają murom oddychać – tłumaczy proboszcz, dodając, że były to zadania trudne i kosztowne, ale konieczne, bo bez nich nie można było myśleć o renowacji zewnętrznej kościoła ani wymianie tynków wewnątrz. – Zdaje to egzamin – podsumowuje krótko efekt tego etapu prac. Tym bardziej, że ich owoce są bardziej spektakularne ze względu na zakończenie robót przy elewacji świątyni oraz przykościelnej dzwonnicy. Wstawiono nowe okna, które także zmniejszają ubytki ciepła, oraz wymieniono instalację elektryczną.
Inwestycja za inwestycją
Na inwestycje przy góreckim kościele wydano w ciągu trzech lat 800 tys. zł. Na termomodernizacje plebanii i budowę przyłącza cieplnego parafia otrzymała wsparcie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie. 50% środków musiała jednak zapewnić sama. Na podobnych zasadach do Górek trafiły pieniądze z urzędu marszałkowskiego w Warszawie – na odgrzybienie murów, izolację i remont elewacji. W swoim zakresie parafia wymieniła okna. – Muszę przyznać, że nie planowaliśmy remontu elewacji zewnętrznej w tym roku. Nadarzyła się jednak sposobność pozyskania funduszy, do czego zachęcała nas wicemarszałek Ewa Orzełowska. Oczywiście nie udałoby się to bez wielkiego wysiłku finansowego parafian – zaznacza ks. K. Uściński. Parafia św. Wojciecha liczy obecnie niespełna dwa tysiące dusz. Z roku na rok ich liczba się zmniejsza, sporo osób wyjeżdża w poszukiwaniu pracy do miasta. – Stwierdziliśmy z radą parafialną, że jeśli to obecne pokolenie mieszańców Górek i okolicznych wiosek nie wyremontuje świątyni, później to się nie uda – mówi ks. proboszcz. Wiosną kontynuowany będzie remont parkanu wokół kościoła.
Po wymianie okien i odnowieniu elewacji bryła kościoła wygląda bardzo dostojnie.
MOIM ZDANIEM
Ks. Krzysztof Uściński
Moim cichym marzeniem jest, by na 500-lecie rozpoczęcia budowy świątyni odnowić ją całkowicie, tj. zmodernizować wnętrza. Wymaga to oczywiście wielkiego wysiłku i licznych zabiegów. Mam nadzieję, że w ciągu pięciu lat uda się to jednak zrobić.
Kościół po remoncie wygląda majestatycznie i pięknie, co stanowi powód do wielkiej satysfakcji dla mnie, jak i parafian. Myślę, że będzie to także przyczynek do jeszcze większego rozkwitu kultu naszego patrona. Tym bardziej, że od 1997 r. w góreckiej parafii mamy relikwie św. Wojciecha. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca przeżywamy tzw. niedziele wojciechowe, których stałym elementem jest nabożeństwo przy wystawionych relikwiach świętego oraz odsłonięcie obrazu w ołtarzu głównym, obecnego w kościele od 1891 r. Parafianie otaczają ten wizerunek wielką czcią. Przyjeżdża też do nas na te nabożeństwa wiele osób indywidualnie. Często, szczególnie latem, wstępują uczestnicy zorganizowanych pielgrzymek.
KL