Historia
W potrzebie pod Żórawnem

W potrzebie pod Żórawnem

Ponieważ król Jan III Sobieski za zgodą sejmu wydał zarządzenie o powiększeniu stanu wojska przez tzw. wyprawy dymowe, na podstawie wykazu dymów z 1661 r. opracowano również dla Podlasia tabele żołnierzy, którzy mieli być wystawieni przez poszczególne ziemie i ich przydział do poszczególnych regimentów piechoty.

Przewidziano powołanie 1 żołnierza z 28 dymów dóbr królewskich, duchownych i dziedzicznych. Wobec nakazanej koncentracji armii koronnej na 15 lipca 1676 r., stawili się najpierw pod Szczercem koło Lwowa żołnierze chłopskiej piechoty wybranieckiej województwa podlaskiego pod dowództwem rtm. Kazimierza Rządkowskiego. Żołnierzy z poboru dymowego przydzielono do regimentu podkomorzego drohickiego Marka Butlera i regimentu chorążego mielnickiego Stanisława Niemiry. Ponadto przybyły chorągiew husarska wojewody podlaskiego Wacława Leszczyńskiego, chorągiew kozacka kasztelana podlaskiego Karola Łużeckiego, chorągiew pancerna starosty mielnickiego Jana Cieciszowskiego i chorągiew podczaszego mielnickiego Franciszka Kobyłeckiego.

W myśl wytycznych monarchy po jego odmarszu z główna armią, pan na Białej Podlaskiej, hetman polny litewski M. K. Radziwiłł, miał początkowo organizować wojsko w rejonie swojej miejscowości, a potem zbierać pod Lwowem oddziały spieszące na odsiecz królowi. 26 lipca Jan III pisał do niego z Jaworowa do Białej, że koncentracja sił głównych nie jest jeszcze gotowa.

Tymczasem w połowie sierpnia połączone siły turecko-tatarskie pod dowództwem baszy Damaszku Ibrahima Szejtana (zwanego Szatanem) wkroczyły na Podole. Liczyły one do 40 tys. ludzi. 10 września nieprzyjaciel doszedł do Stanisławowa. 20 września Jan III, chcąc zyskać na czasie, podjął pertraktacje, wysyłając spod Lwowa komisarzy na rokowania pokojowe. Znajdował się wśród nich podczaszy mielnicki Franciszek Kobyłecki. Okazało się jednak, że wodzowi tureckiemu wcale nie zależy na pokoju. Armia turecka obległa Wojniłów. Król, który stanął już pod Żórawnem, podjął kontrakcję. 23 września pozostawił w obozie całą piechotę i artylerię z taborami pod dowództwem kasztelana podlaskiego K. Łużeckiego, a sam z jazdą i dragonią pośpieszył na odsiecz oblężonego Wojniłowa, odnosząc tam sukces. Jeszcze tego samego wieczora, „mimo że gorzało obok jak góra ognista”, zwycięskie oddziały wróciły do obozu. 24 września nadeszła awangarda wojsk tatarskich.

Jan III, dysponując tylko około 20 tys. żołnierzy, nie miał szans na stoczenie bitwy walnej, założył więc w Żórawnie warowny obóz, osłonięty z tyłu i lewego boku przez Dniestr, a z frontu przez rzekę Krechówkę. 25 września rozpoczęło się jego oblężenie, które trwało do 14 października. Ci Podlasiacy, którzy pozostali w domach na Podlasiu, „zaciskali kciuki” i modlili się, aby królowi się powiodło. Samuel Szemiot, podlaski poeta z Przegalin, błagał:

„Dopomóż Stwórco królowi polskiemu

daj moc i szczęście Janowi III

który za twoją wiarę z niewymowną

ochotą niesie w ogień tarcz herbowną”.

Z kolei wychowanek Akademii Bialskiej Jan Gawiński wołał:

„Ty któregoś (…) nam Bóg posadził

na polskim tronie, abyś o nim radził (…)

dźwignij tę w upadku Matkę

i nie daj upaść do ostatku”.

W nocy 30 września, wśród huku rozrywających się pocisków, Jan III pisał do żony: „Nie wątpimy, że książę M. Radziwiłł, zebrawszy tamte wojska po zadzie idące, przyjdzie nam prędko na odsiecz i posiłek, jako i pospolite ruszenie”. Książę przebywał jeszcze w Białej Podlaskiej. 2 października sytuacja oblężonych pogorszyła się, gdyż Turcy ustawili ciężkie działa dalekiego zasięgu i cały obóz polski znalazł się pod ich ostrzałem. Jak pisał naoczny świadek, wszyscy obrońcy bez wyjątku musieli budować okopy. Za rydel wziął się również właściciel Międzyrzeca Podlaskiego hrabia Stanisław Opaliński. 5 października położenie Polaków jeszcze bardziej się pogorszyło, gdyż została przerwana łączność z zapleczem i ustał dowóz żywności oraz amunicji. Tego dnia Turcy przejęli list rezydenta radziwiłłowskiego, pisany z obozu do Białej Podlaskiej. Donosił on księciu Michałowi o beznadziejnej sytuacji w obozie, głodzie i chorobach, a także, pełen defetyzmu, żegnał się już z życiem i Ojczyzną. Otrzymawszy taką wiadomość, wódz turecki, licząc na zupełny upadek ducha oblężonych, przypuścił jeszcze gwałtowniejszy atak.

Obrońcy nie wiedzieli, że 8 października wreszcie przybył z Białej Podlaskiej pod Lwów M. K. Radziwiłł, prowadząc 6 chorągwi lekkich i jedną husarską. Razem z nim przyjechał Konstanty Jan Szujski, właściciel Kościeniewicz i Koroszczyna, ze swoim pocztem. Wkrótce pod Lwowem zebrało się kilka tysięcy wojska. Sytuacja oblężonych w Żórawnie poprawiła się, gdy 12 października zaczęły padać ulewne deszcze i osłabły ataki ciężkiej artylerii tureckiej. 14 października rozpoczęły się rokowania pokojowe i optymistycznie nastawiony król pisał z Żórawina do M. K. Radziwiłła, że jeśli zamierza mu przyjść z pomocą, niech pośpieszą, a jeśli nie, to niech uważa na zagony tatarskie i prześle jego list królowej. 17 października podpisano układ rozejmowy, a w 2 dni później Sobieski zawiadamiał szwagra z Białej, że Turcy odeszli spod Żórawna.

Józef Geresz