Opinie
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

W Pratulinie niebo jest blisko

Choć męczennicy z Pratulina zostali wyniesieni na ołtarze dopiero 6 października 1996 r., ich kult istniał niemal od początku, czyli od dnia ich śmierci 24 stycznia 1874 r. Już wtedy miejscowi mówili: „Jeśli jesteś chory, idź na miejsce, gdzie byli pochowani męczennicy, pomódl się tam, weź ziemię i przyłóż w miejsce choroby”.

Dzisiaj ludzie wciąż szukają pomocy u błogosławionych unitów. Sanktuarium tętni życiem i sercami pielgrzymów. Jest w tym pulsowaniu tajemniczy zamysł Boga, który przez wstawiennictwo bł. Męczenników Podlaskich zaopatruje podróżnych w to, czego najbardziej w danej chwili potrzebują. Ks. Jacek Guz, kustosz pratulińskiej świątyni i proboszcz parafii pw. św. apostołów Piotra i Pawła, nie ma wątpliwości: męczennicy działają i są wyjątkowo skutecznymi orędownikami ludzkich spraw. Dowód? Coraz grubsza teczka ze świadectwami, z których wyłaniają się historie życia pełne dramatów, cierpienia, walki ze słabościami, nadziei, a w końcu radości i szczęścia.

Ich autorów łączy wspólny mianownik: wiara w potężną moc modlitwy i wstawiennictwo bł. unitów z Pratulina. Dlatego do tego cichego, zatopionego wśród lasów oraz pól, położonego niemal na samym końcu Polski kościółka przyjeżdża coraz więcej osób.

 

Z tego miejsca płynie moc

Przybywają z różnymi intencjami. Proszą m.in. o zdrowie, życie, dar rodzicielstwa, uwolnienie z nałogów, pracę, miłość, zdanie matury i egzaminu. I męczennicy pomagają. – Ludzie czują płynącą z tego miejsca moc, zwłaszcza że przemienia ona serca – mówi ks. J. Guz. – Wstawiennictwa bł. Męczenników Podlaskich szczególnie dotykamy podczas styczniowej nowenny. Świadczą o tym podziękowania, jakie otrzymujemy od tych, którzy w tych dniach polecali swoje intencje przez orędownictwo naszych patronów – zapewnia kapłan. Choć jest gospodarzem tego miejsca dopiero od czterech lat, niemal od początku pobytu w Pratulinie ma do czynienia z łaskami większymi i mniejszymi, jakich ludzie doświadczają zarówno w sanktuarium, jaki i przez duchową łączność z tym miejscem, bowiem błogosławieni działają poza czasem i przestrzenią. Przypadek, zbieg okoliczności – powiedzą sceptycy. Odpowiedzią niech będą historie ludzi, którzy wyznają: „Bóg mnie wysłuchał dzięki wstawiennictwu błogosławionych unitów”.

 

Jak to możliwe?!

Wśród opisów łask, które wyproszono za przyczyną męczenników, jest historia pochodzącego z pratulińskiej parafii ks. Romualda. W 1991 r. wykryto u niego na szyi guz. Narośl powiększała się z dnia na dzień. Lekarze uznali, że konieczna jest operacja. Jednak na zabieg trzeba było czekać ok. tygodnia. ...

Jolanta Krasnowska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł