Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

W służbie ojczyźnie

18 sierpnia przy kościele św. Antoniego w Białej Podlaskiej odsłonięto tablicę upamiętniającą żołnierzy 34 pułku piechoty, który stacjonował w mieście w latach 1918-1939.

Umieszczono ją na odnowionym murze okalającym klasztor br. kapucynów. Do niedawna na ogrodzeniu wisiało ponad 350 małych tabliczek z epitafiami. Podczas renowacji podjęto decyzję o sporządzeniu siedmiu dużych zbiorczych tablic dotyczących konkretnych środowisk. W uporządkowanie epitafiów zaangażowali się szczególnie członkowie społecznego komitetu „Pomagamy i Pamiętamy”, gwardian klasztoru kapucynów oraz władze miasta. Pomocy merytorycznej i finansowej udzielił lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Uroczystości związane z odsłonięciem tablicy rozpoczęły się Mszą św. w kościele św. Antoniego. Eucharystii przewodniczył ks. ppłk SG Wiesław Kondraciuk, proboszcz parafii garnizonowej w Białej Podlaskiej. Homilię wygłosił gwardian bialskiego klasztoru braci kapucynów br. ppłk Bogdan Augustyniak. - Przygotowując uroczystości, zrozumiałem, jak bardzo brakuje nam 34 pp. Jego żołnierze dali nam piękny przykład, bo umieli znaleźć własną drogę i sens życia w przestrzeni, która nie była łatwa i prosta. Musieli nadrobić 123 lata wydzierania Polski z ich serca, musieli na nowo nauczyć się być razem, a to jedna z najtrudniejszych rzeczywistości w naszym życiu - zauważył br. B. Augustyniak.

Gwardian zaznaczył, że żołnierze 34 pp zrozumieli Ewangelię o ziarnie rzuconym w ziemię. – Życie można oddać tylko za to, co się kocha. To obumieranie było przepełnione miłością i jednocześnie brakiem żalu, że coś się traci, bo przecież zyskuje się coś o wiele większego i ważniejszego. (…) Od 1920 r. walczyli nie tylko za siebie, ale i za tych, których kochali i nie pozwolili skrzywdzić, niczego im odebrać. Ten bój toczyli też we własnych sercach, bo mieli świadomość, że część z nich już nie wróci, że zostanie pustka i bezradność. (…) Wiedzieli, że zrobią to dla nas. Dla tych, których twarzy nie znali, ale wiedzieli, że będą żyli w Białej Podlaskiej – mówił zakonnik. Msza św. była sprawowana w intencji wszystkich żołnierzy 34 pp i ich rodzin. To nie przypadek, że celebrowano ją w kościele św. Antoniego, gdyż ta świątynia była kiedyś kościołem garnizonowym. To właśnie tam żołnierze 34 pp przystępowali do sakramentów i czerpali siły do walki.

Po liturgii wszyscy udali się pod tablicę. Aktu odsłonięcia dokonali: prezydent miasta Michał Litwiuk, br. B. Augustyniak, szef lubelskiego oddziału IPN Marcin Krzysztofik oraz płk Jerzy Kade, syn plut. Władysława Kade, żołnierza 34 pp.

 

Za hart ducha

Na tablicy wymieniono z imienia i nazwiska dowódców, lekarzy i kapelana bialskiego pułku. Wypisano także miejsca i daty bitew, w których uczestniczyła jednostka. 34 pp walczył m.in. pod Kobylanami, Antopolem, Rzeczycą, Grodnem, Mężeninem, Ciciborem Dużym i Janowem Podlaskim. Na tablicy odnotowano również, że 4 grudnia 1920 r. pułk został odznaczony przez samego marszałka Józefa Piłsudskiego Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari „Za wierną, wytrwałą i niezłomną służbę bojową oraz niczym nieugięty hart ducha”.

– Pułk złożył daninę krwi, zapisując piękne karty swego bojowego szlaku. Pamiętamy nie tylko o zwycięskiej bitwie pod Rzeczycą, ale też o rozbiciu jednostki w 1939 r. pod Bydgoszczą. Wspominamy również okres międzywojenny, kiedy pułk stacjonował w Białej Podlaskiej. Była ona wtedy kilkunastotysięcznym miastem powiatowym. Garnizon wraz z 9 pułkiem lekkiej artylerii liczył nawet 1,6 tys. osób. Wojsko było więc dominującym środowiskiem społecznym i znacząco przyczyniło się do rozwoju miasta – wskazywał prezydent.

 

Nasza duma

– 34 pp w połowie lipca 1920 r. toczył walki pod Grodnem. To właśnie jego żołnierze zatrzymali 3 Korpus Kawalerii Gaj Chana. Ten radziecki wojskowy pisał potem: „Straciłem około 500 ludzi zabitych i rannych, 400 koni i przede wszystkim siedem dni drogiego czasu”. Te siedem dni być może pozwoliły państwu polskiemu na zorganizowanie armii ochotniczej – wspominał M. Krzysztofik z IPN.

W imieniu rodzin żołnierzy 34 pp głos zabrał Radosław Klekot, wnuk por. Stanisława Klekota.

– Dziękuję wszystkim za obecność i pamięć. Los żołnierzy 34 pp był bardzo różny, ale wszyscy, bez wyjątku mogą stanowić dla nas wzór i być powodem do dumy. Ja jestem dumny z mojego dziadka. Gdy został rozstrzelany przez Niemców na Grabarce, miał tylko 34 lata. Był dużo młodszy niż ja teraz. Nigdy nie poznałem go osobiście. Jego losy znam z opowieści babci, która pozostała mu wierna do końca życia. Dziadek w 1939 r. odbył szklak bojowy z Warszawy do granicy z Rumunią, ale jej nie przekroczył. Wrócił do stolicy, gdzie mieszkał, aby opiekować się żoną i rocznym synem i dalej bronić ojczyzny. Został aresztowany przez Niemców w 1941 r., ponieważ należał do oddziału partyzantki. Tamtej nocy aresztowano wszystkich 11 oficerów. To nie był przypadek, wszyscy zostali zdradzeni. Babcia nigdy nie wyjawiła nazwiska osoby, która to zrobiła. Przebaczyła jej. Chciałbym, aby postawa żołnierzy 34 pp była naśladowana, byśmy kierowali się ich ideałami – apelował R. Klekot.

Cześć żołnierzy 34 pp po rozbiciu pułku dostała się do niewoli niemieckiej. Ci, którym udało się uciec, trafili do niewoli sowieckiej. Oficerowie z bialskiego garnizonu, o czym informuje nowa tablica, ginęli w Katyniu i Charkowie, w obozach koncentracyjnych oraz zostali rozstrzelani. Pamięć o ich służbie na rzecz Polski i Białej Podlaskiej odżywa na nowo. Od tego roku jej elementem będzie już nie tylko święto 34 pp, ale też wymowna tablica, która pozostanie dla kolejnych pokoleń.

AWAW