Opinie
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

W stanie zawieszenia

Czy umiałabym udawać zatroskanie, nie czując więzi? Jak żyć obok kogoś, kto jest obojętny? I skąd wiedzieć, że uczucie, które tli się zakochaniem, zapłonie miłością?

Aśka miała dość stanu zawieszenia, w jakim tkwiła. Koleżanki już dawno poukładały sobie życie: mąż, dzieci, mieszkanie… wspólne wakacje i plany na przyszłość. Tymczasem jej poniedziałki wyglądały tak samo: niechęć do rannego wstawania kojona nadzieją, że ten tydzień przyniesie zmianę. Musi przynieść! W myśl zasady, że po latach chudych nadchodzą tłuste i że – jak uczyła babcia – co komu przeznaczone…

Spowita w mieszankę zwątpień i ufności kobieta z wolna ocierała się o czterdziestkę.

Licz tylko na siebie

– Aśka, tobie to dobrze! – powitała ją Hanka, koleżanka ze studiów, kiedy umówiły się na kawę. – Masz życie jak w Madrycie. Żadnych zmartwień. Chcesz iść na zakupy, idziesz i zawsze masz czas na książkę. A u mnie: „mamo, daj to, a tego nie chcę…”, „kobieto, weź się wreszcie za siebie” – to troskliwy mąż – utyskiwała, przeprowadzając rachunek sumienia z nieudanego rodzinnego pożycia. – Mówię ci, gdybym mogła jeszcze raz wybierać, nie popełniłabym takiego błędu – zastrzegła, rzucając słowo o ślubnym, który szybko łysieje i niewdzięcznym potomstwie, które nie docenia starań o własną edukację.

Aśka, chcąc pocieszyć Hankę, wspomniała o mankamentach życia w pojedynkę. – Masz mieszkanie, a mnie kredytu nikt nie poręczy. No i opłaty dzielicie na pół, a obiad czy dla jednej osoby, czy dwóch, kosztuje podobnie i czas na gotowanie traci się raz – próbowała tłumaczyć z sugestią, że jej położenie określa zasada: „licz tylko na siebie”. ...

WA

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł