Historia

W trzech kryptach

W domu Maksyma sprawowane były przez ojców jezuitów Msze, a stół służący do liturgii obecnie znajduje się w Pratulinie - to jeden z faktów z życia parafii, o którym dowiemy się w Orchówku w trakcie zwiedzania wystawy.

Od 1 czerwca w krypcie kościoła św. Jana Jałmużnika można obejrzeć zdjęcia mieszkańców Orchówka, dawne narzędzia i sprzęty gospodarstwa domowego, stroje ludowe, a także ornaty oo. kapucynów oraz osobiste przedmioty należące do unity Maksyma Kossyka. W podziemiach świątyni znajdują się trzy krypty: pod prezbiterium i zakrystiami; powierzchnia największej liczy ponad 42 m².

– Postanowiliśmy udostępnić te pomieszczenia odwiedzającym sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia – mówi br. Władysław Horajski, kapucyn posługujący w Orchówku, inicjator wystawy ukazującej dzieje parafii w XIX i XX w. – Moim zamiarem było przede wszystkim ukazanie życia M. Kossyka, który wraz z grupą unitów udał się do Rzymu, aby przedstawić papieżowi św. Piusowi X cierpienia katolików na Podlasiu i Chełmszczyźnie. W ostatniej krypcie jest ukazana historia poświęcona tej bohaterskiej postaci – tłumaczy.

Przy wejściu do podziemi znajduje się gablota z fotografiami. Ich gromadzeniem i wyborem zajęła się Halina Trzcińska, która pozyskała również świadectwa chrztu i dawne modlitewniki. – Współcześni mogą obejrzeć m.in. zdjęcia dawnego proboszcza o. Albina Szymańskiego, posługującego w latach 1947-70, chórzystów z naszego kościoła, dziś już nieżyjących, oraz pracowników kiszarni zatapiających ogórki w Bugu, a także fotografie uroczystości kościelnych i rodzinnych – wyjaśnia parafianka.

Zaprezentowane zostały także autentyczne sprzęty niezbędne w gospodarstwie domowym: maselnica, kołowrotek, żelazka z duszą, wyżymaczka, sita, koszyki. – Przepływa tędy Bug, stąd nie mogło zabraknąć narzędzi pracy rybaka udostępnionych na wystawę przez Andrzeja Kratiuka, którego przodkowie byli rybakami, podobnie jak panowie z rodziny Dejniczuk – opowiada br. Władysław. – Prezentujemy używane do prac polowych sierpy, widły czy motyki oraz narzędzia do obróbki drewna. Są także chodniki, oryginalne spódnice oraz przedwojenne stroje ludowe – wylicza.

 

Pamiątki po Kossyku

Kolejna krypta ukazuje historię parafii opracowaną przez Janusza Korneluka. Wpisane w nią są zarówno dzieje kościoła św. Jana Jałmużnika, jak i znanego w Orchówku unity. – Kossyk ujął mnie swoją postawą w trakcie rewizji carskich wysłanników – jego spokój ducha i uśmiech wręcz paraliżował, dlatego uniknął represji – twierdzi br. W. Horajski.

Po kasacie unii w 1875 r. nie przystąpił do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, dlatego uznano go za buntownika. Mimo prześladowań nie tracił ufności i co roku pielgrzymował do Częstochowy. Wraz z towarzyszami walczył o powrót obrazu Matki Bożej Pocieszenia, który opuścił Orchówek po likwidacji parafii w 1867 r. Maksym był uczestnikiem pielgrzymki unitów podlaskich do Rzymu w 1904 r. Wspólnie z braćmi w wierze przedstawił papieżowi Piusowi X prośbę o wstawiennictwo u cara Rosji za prześladowanymi. Ten obiecał: „Wy jeszcze do domu nie zajedziecie, a tam wasza prośba już będzie u cara”. Tak się stało, w 1905 r. car wydał ukaz tolerancyjny. M. Kossyk podjął starania o odnowienie zaniedbanej świątyni i powrót parafii do Orchówka. Zmarł 12 kwietnia 1925 r., w Niedzielę Wielkanocną. Zgodnie ze swoim życzeniem został pochowany przy świątyni: „Chciałem przy tym kościele być pochowany, temu kościołowi służyłem od małego dziecka, tu byłem wychowany przy księżach”. W 2017 r. przeniesiono doczesne szczątki M. Kossyka do świątyni i złożono w sarkofagu.

Wśród wyeksponowanych w krypcie przedmiotów są trzy ornaty, w tym jeden przywieziony z Lubartowa po kasacie tamtejszego klasztoru w 1864 r. – Parafia w Orchówku była biedna, dlatego na prośbę o. Albina otrzymała tę szatę liturgiczną – wyjaśnia zakonnik. – Pokazujemy także autentyczne przedmioty należące do unity Maksyma – jego modlitewnik z 1898 r. zatytułowany „Służba Boża” oraz podarunki, które otrzymał od papieża: gwóźdź – znak cierpienia i dzwonek wzywający do trwania w wierze. Przechowywane są one przez rodzinę, kolejne pokolenie po Kossyku.

Joanna Szubstarska