Region
Źródło: AWAS
Źródło: AWAS

Walczymy o przetrwanie

To nie jest walka o dobrobyt, ale o przetrwanie - mówił podczas rolniczej blokady dróg krajowych nr 19 i 63, która rozpoczęła się 4 lutego, przewodniczący komitetu protestacyjnego Wiesław Dudek.

Pierwszego dnia w manifestacji uczestniczyło 150 rolników. Przez najbliższe dni, by zapewnić ciągłość protestu, skrzyżowanie ulic Kockiej z Kleeberga blokowało ok. 60 - 70 osób. Nad bezpieczeństwem czuwali policjanci, a kierowcy musieli korzystać z wyznaczonych objazdów.

Rolników wsparli burmistrz Radzynia Jerzy Rębek, wójt gminy Radzyń Wiesław Mazurek, wójt gminy Borki Radosław Sałata, proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy ks. kan. Andrzej Kieliszek oraz ks. Zbigniew Rozmysł z parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy.

– Chcemy wyrazić niezadowolenie z sytuacji ekonomicznej, w jakiej się znaleźliśmy, oraz z bezczynności władz naczelnych, które liczą, że problemy rozwiążą się same – tłumaczył przyczyny protestu W. Dudek. – Nie chcemy dłużej czekać na cud. Domagamy się rozwiązań, które pozwolą nam na wydobycie się z finansowej zapaści – dodał, podkreślając, iż rolnicy oczekują znalezienia zewnętrznych rynków zbytu i ograniczenia napływu marnej jakości żywności z krajów zachodnich. – Kraje starej Unii Europejskiej wypychają do nas najgorszy towar, psując nam rynek, zaniżając ceny rodzimych producentów. O ile inne państwa potrafią się przed tym bronić albo ograniczać nieuczciwe praktyki, to Polska nic tym nie robi – zaznaczył.

Panie ministrze, jak gospodarzyć?

– Żywiec wieprzowy po 3,5 zł za kg, mleko kosztuje niepełną złotówkę za litr, 40 gr za kg jabłek, 55 zł za kwintal pszenicy. Dziki niszczą uprawy, bobry zalewają łąki, rosyjskie embargo z powodu afrykańskiego pomoru świń – wymienił największe bolączki rolników Jerzy Walczyna, gospodarz z Siedlanowa, radny radzyńskiej gminy, podkreślając, iż inne kraje za starty spowodowane przez embargo rosyjskie otrzymały rekompensaty. – My natomiast będziemy musieli

płacić kary za przekroczenie kwot produkcji mleka – 80 gr za litr, podczas gdy w spółdzielni dostajemy niespełna złotówkę. W dodatku pieniądze te nie zasilą ponownie polskiego budżetu, ale do unijny. Skorzystają zatem farmerzy z innych państw. Władze nie robią nic, by wywalczyć dla nas coś w Brukseli. Czasem myślę, że ten rząd nie reprezentuje polskich interesów. Chciałoby się wykrzyknąć: „Panie ministrze, jak gospodarzyć? Pani premier, jak żyć?” – mówił rozgoryczony.

Tylko miłość do ziemi nas tu trzyma

Grzegorz Mazurek, sołtys wsi Bedlno, reprezentujący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” stwierdził, że sytuacja robi się dramatyczna. – Do produkcji musimy dopłacać. Rolnictwo się zadłuża. Te piękne ciągniki, których nam zazdroszczą, to narzędzie pracy w większości stanowiące własność banków – zaznaczył. – Przy obecnych cenach skupu żywca do każdego tucznika trzeba dołożyć 100 zł, a nie ma z czego. W związku z tym wielu rolników bierze kredyty na bieżącą produkcję, kupuje pasze, nawozy. Po roku ciężkiej pracy zostają z długami, bo kwoty uzyskane ze sprzedaży nie pokrywają poniesionych wydatków. Również dopłaty unijne nie rekompensują strat. – Tylko wiara, miłość do rodziny i tej ziemi dają siłę do pozostania na niej. Niektórzy krytykują nas za ślepe przywiązanie do ziemi. Jednak gdyby nie to, nie byłoby nas, mówilibyśmy po rosyjsku, niemiecku. Miłość do ojczyzny pozwalała nam przetrwać w przeszłości. I teraz też przetrwamy – zapewnił.

I Biblia, i gazeta

W niedzielę 7 lutego, przedstawiciele rolniczego protestu uczestniczyli w Mszy św. sprawowanej w ich intencji w kościele Świętej Trójcy pod przewodnictwem ks. kan. A. Kieliszka. W homilii kapłan zacytował słowa mówiące, że podczas modlitwy należy mieć w rękach i Biblię, i gazetę, by to, co się aktualnie dzieje w świecie, oceniać w świetle Pisma Świętego. – Widzimy trwające od wielu dni protesty rolników, którzy chcą w ten sposób zwrócić uwagę na dramatycznie pogarszającą się sytuację polskiej wsi. Problemy te powinny być rozwiązywane w świetle Bożym, zgodne z chrześcijańskimi zasadami: sprawiedliwości, solidarności, odpowiedzialności, braterstwa – podkreślał ks. A. Kieliszek.

Po Mszy św. odczytano odezwę rolników powiatu radzyńskiego, w której apelowano, by Polacy nie wierzyli w to, że UE obdarowuje właścicieli gospodarstw wielkimi pieniędzmi. W rzeczywistości środki te w minimalnym stopniu rekompensują drastyczny wzrost kosztów produkcji. W liście odniesiono się też do wpisów na forum internetowym o pięknych i drogich traktorach stanowiących w większości własność banków. Rolnicy podziękowali też wszystkim, którzy wsparli ich w proteście.

Anna Wasak