Walka o normalność
Michaś Kwiatkowski ma sześć lat. To żywe srebro: biega, skacze, próbuje jeździć na rowerze. Wszędzie go pełno. Wszystkim chce udowodnić, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. My możemy mu w tym pomóc. Chłopiec mieszka ze swoją mamą w Jedlance (gm. Stoczek Łukowski). Jest jedynakiem. Urodził się w 2012 r. Szybko okazało się, że w jego lewej nóżce brakuje kości piszczelowej oraz stawu skokowego i kolanowego. Polscy lekarze mieli dla niego tylko jedno rozwiązanie: amputację. Rodzice chłopczyka zaczęli szukać pomocy za granicą. Trafili na dr. Drora Paleya z Florydy. Amerykański chirurg ortopeda dał im nadzieję. Po zbadaniu Michasia orzekł, że nóżkę można uratować i doprowadzić do tego, by była w pełni sprawna.
– Specjalistyczne leczenie rozpoczęto w 2013 r. Michaś miał wtedy niecałe dwa latka. Nie mógł nawet ustać na swoich nóżkach. Po raz drugi do szpitala na Florydzie pojechaliśmy w 2016 r. Trzecia operacja odbędzie się w Polsce. To dla nas duże ułatwienie – opowiada Elżbieta Nowak, mama Michasia.
Druty w kości
Dotychczasowe leczenie było skomplikowane i bardzo żmudne. – Podczas pierwszej operacji zrekonstruowano kość piszczelową oraz staw kolanowy i skokowy. Zaczęto też wydłużanie kości strzałkowej – wspomina p. Elżbieta. Michasiowi założono aparat Ilizarowa: w kość wmontowano specjalne druty, a na zewnątrz połączono je pierścieniami. Taki stabilizator ma także śruby, które należy odpowiednio przykręcać, aby kość stopniowo wydłużała się i rosła. – Każdego dnia przekręcano je o jeden milimetr. Jeśli kość jest w dobrym stanie, nowe tkanki narastają dosyć szybko. Ten proces u Michałka przebiegał prawidłowo. ...
Agnieszka Wawryniuk