Walka rządu z bp. Gutkowskim
Pierwszym aktem nieposłuszeństwa wobec rządu rosyjskiego był sprzeciw wobec potępienia przez cara książki H. Smitha „Zgodność i różnica między Kościołem Wschodnim, a Zachodnim, czyli projekt Unii Kościelnej Wschodu z Zachodem”. Władze w Królestwie Polskim nakazały bezzwłocznie ją zniszczyć, a tym księżom, którzy ją posiadali, nakazano wydać ją do spalenia. Biskup został wezwany do namiestnika Paskiewicza, który osobiście starał się mu wytłumaczyć, że niektóre sprawy podane w książce są obraźliwe dla monarszego majestatu. Gutkowski odważnie odparł „To są przecież fakty historyczne, a historii zmienić się nie da”. W liście do cara Paskiewicz skarżył się, że bp wraca do zasad z XIV i XV w. i Rosjan traktuje jak schizmatyków, odpadłych od pnia Kościoła powszechnego. 18 października 1834 r. w Rzymie rosyjski minister pełnomocny Gurjew przedstawił kard. Benettiemu skargę rządu rosyjskiego, że bp Gutkowski nie ustaje w opozycji wobec rządu cesarskiego, co zmusiło cara do cofnięcia mu pensji. Car prosił papieża, by uspokoił biskupa podlaskiego. Prośbę swą obłudnie uzasadniał tym, że w zamian za opiekę oraz zasady tolerancji, tak hojnie stosowane w Rosji, rząd bezwzględnie wymaga, aby zgodnie ze swym powołaniem biskupi pierwsi dawali przykład uległości i pokoju. Rzym obiecał rozpoznać sprawę.
Podlasianie nie pozostali bierni. Od kleru i wiernych popłynęły składki na utrzymanie biskupa. Gdy w marcu 1836 r. rząd wprowadził prawo o małżeństwach mieszanych, dające priorytet cerkwi prawosławnej, bp Gutkowski wysłał pismo protestacyjne do dyrektora KRSWiOP Gołowina. To tak oburzyło generała, że wybrał się osobiście do Janowa, uważając, że biskup jest chory umysłowo, jeśli pisze listy będące wyrazem nieposłuszeństwa wobec cesarza. Stwierdziwszy, że biskup jest zdrowy, po powrocie do Warszawy zaczął mu wysyłać pisma z groźbami. Bp Gutkowski nie pozostał dłużny i napisał Gołowinowi, że również uważa go za szwankującego na umyśle, skoro chce, aby wszelkie zarządzenia biskupa miały rządowe zezwolenie. Ponieważ biskup tajnie korespondował ze znienawidzonym przez carat i wygnanym z diecezji bp. krakowskim Karolem Skórkowskim (listy przejmowała policja), w październiku 1836 r. rząd carski oskarżył w Rzymie Gutkowskiego, że utrzymuje potajemne stosunki z emigrantami polskimi, sprzyja planom buntu i postępuje jak zdrajca.
W 1837 r. sekretarz ambasady rosyjskiej w Rzymie Kriwcow znów oskarżył biskupa o zbrodnicze porozumiewanie się z wrogami Rosji. W kurii rzymskiej obiecano mu, że biskup otrzyma ostrzeżenie. Gutkowski wysłał pismo do papieża oddalające te zarzuty. List ten, przesłany prywatnie, nie pocztą, tak wzruszył papieża, że już nie miał wątpliwości, iż zarzuty rządu są fałszywe. Jeszcze w tym samym roku Kriwcow bezczelnie podsunął Watykanowi myśl, by wezwać Gutkowskiego do Rzymu na przesłuchanie. Papież dostrzegł chytrość tej propozycji, gdyż rząd rosyjski nie pozwoliłby biskupowi wrócić do Polski, nie dając mu paszportu. Ponieważ Gutkowski zabronił udzielania katolikom ślubów z innowiercami bez dyspensy, 8 lutego 1838 r. w Rzymie zjawił się nowy ambasador rosyjski Potiomkin z żądaniem: „Po raz ostatni wracamy do sprawy Gutkowskiego, bo cesarz postanowił, że musi on być nieodwołalnie usunięty z diecezji w terminie do 1 czerwca 1838 r.” Rzym odpowiedział: „Biskup nie może być uważany za winnego dlatego, że podtrzymuje i odważnie broni zasad i praw Kościoła”.
Po likwidacji unii w 1839 r. Gutkowski wbrew zakazowi nie bronił księżom udzielania posług unitom , a w 1840 r. sprzeciwił się zarządzeniu, że posługi religijne dla katolików w wojsku mają pełnić prawosławni kapelani wojskowi. Tego było dla rządu już za wiele. 26 kwietnia 1840 r. przybył do Międzyrzeca ekstrapocztą nacz. okręgu żandarmerii delegowany przez Paskiewicza. Gen. Raet, dowódca konnicy huzarów kwaterującej w tym mieście, odebrał tajny rozkaz z Warszawy, aby internować bp. Gutkowskiego. Na czele szwadronu huzarów wyruszył 27 kwietnia do Łosic w towarzystwie naczelnika żandarmów. Pozorowano objazd terenu. Rozsiewano pogłoskę, że do Brześcia będzie przejeżdżał sam namiestnik. Z Łosic gen. Raet udał się do Białej, do naczelnika żandarmerii i komisarza obwodu bialskiego Kotowskiego. Razem z nim w nocy wyruszył niby do Brześcia, a w istocie do Janowa Podl. 29 kwietnia, ok. 22.00, otoczono pałac biskupi i gen. Raet odczytał biskupowi kłamliwe pismo namiestnika jako wolę cara. „Ponieważ posiadam pewne dowody, że Wasza Ekscelencja podtrzymuje emigrantów oraz jest ich niezawodnym agentem, otrzymałem od J.C.M. rozkaz wywiezienia Waszej Ekscelencji do Ozieran w guberni mohylewskiej z pensją roczną 12 tys. złp”. Bp odrzekł: „Zawsze byłem i jestem wiernym stróżem praw Kościoła, zobowiązałem się w swej przysiędze do pozostania tutaj i nigdzie się nie ruszę”. „Ale ja mam żołnierzy” – rzekł gen. „Ustąpię wobec przemocy” odpowiedział biskup i kazał podpisać akt o mianowaniu administratorem diecezji ks. Radziszewskiego, proboszcza bialskiego. Generał zabrał papier, mówiąc: „Wasza Ekscelencja przestała być biskupem i nie ma już władzy do wydawania podobnego zarządzenia”. „Wcale nie” – odparł biskup „Żadna władza świecka na świecie nie może mi odebrać uprawnień, które posiadam”. Odrzucił propozycję wybrania zastępcy, którego wskaże władza. Oddał pewną sumę pieniędzy na rozdanie biednym, wsiadł do powozu i ruszył w drogę na wygnanie. Gen. Gorczakow wyraził się potem: „Przyprowadziliśmy biskupa do rozumu”. 18 maja zjawił się w Watykanie ambasador Potiomkin z notą, że biskup dopełnił miary bezczelności, bo w jednym z listów napisał obraźliwe dla rządu rosyjskiego słowa: „Bóg położy temu koniec” i dlatego pozbawiono go diecezji.
Józef Geresz