Komentarze
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Walka

Kilka lat temu J.K. Rowling była jedną z najpopularniejszych kobiet na świecie, uwielbiana przez miliony za jej niezwykle udane książki i serię filmów o Harrym Potterze. Była też na tyle poprawna politycznie, że fetowali ją wszyscy wielcy i znani na świecie ludzie.

Dzisiaj jest regularnie atakowana w mediach społecznościowych i oczerniana przez prasę, polityków, ekspertów. Stała się persona non grata nawet podczas obchodów 20 rocznicy pierwszego filmu o Harrym Potterze. Jaka była zbrodnia J.K. Rowling? Czy torturowała szczenięta jak dr Fauci, doradca prezydentów USA w sprawach zdrowotnych i dzisiejszy specjalista od Covid-19, któremu zarzuca się, że zlecił m.in. badania polegające na wstrzykiwaniu i przymusowemu podawaniu testowego leku zwierzętom (44 psy), którym ponadto przecinano struny głosowe, aby jęków i wycia nie musieli słuchać naukowcy? Czy prowadziła szajkę handlującą nieletnimi jako żywym towarem dla zboczonych, łaknących zaspokojenia seksualnego gwiazdorów Hollywood, którym to procederem parała się Ghislaine Maxwell, partnerka Jeffreya Epsteina? Czy „przypadkowo” zabiła kogoś na planie filmowym jak Alec Baldwin?

Nie. Wszystko, co zrobiła, to uwierzyła nauce. W szczególności w fundamentalny fakt naukowy, że mężczyzna jest mężczyzną, a kobieta kobietą. Za tę ohydną zbrodnię została wyrzucona z szanowanego społeczeństwa, jest traktowana jako trędowata społecznie i uznawana za ekstremistkę. Reputacja Rowling zaczęła się radykalnie zmieniać w grudniu 2019 r., kiedy podjęła się obrony May Forstater, specjalistki podatkowej, która straciła pracę za rzekome „transfobiczne” tweety. Następnie 6 czerwca 2020 r. napisała na Twitterze odpowiedź na artykuł, który zawierał frazę „ludzie, którzy miesiączkują”. Inkryminowana fraza tekstu brzmiała: „Ludzie, którzy miesiączkują? Jestem pewna, że kiedyś było takie określenie dla tych ludzi. Niech ktoś mi pomoże. Wumben? Wimpund? Woomud?”. To poszukiwanie etymologiczne i określenie właściwej biologii stało się obwieszczeniem światu, że Rowling jest ewidentnie i zdecydowanie „transfobką”. W tamtym czasie wiele osób zakładało, że szybko ulegnie ona publicznemu napiętnowaniu i wyda tchórzliwe przeprosiny, prosząc o wybaczenie jej strasznego grzechu. W końcu to właśnie robią światowe gwiazdy. Ale Rowling się nie poddała. Wręcz przeciwnie: „pogrążyła się” jeszcze bardziej, twierdząc w innej swojej wypowiedzi, że ruch transpłciowy jest zły dla kobiet. Z tego powodu została nazwana „TERF”, co oznacza, że normalnym ludziom można wybaczyć, że się nie znają na rzeczy, ale nie celebrytce. Rowling napisała długą obronę swoich poglądów na osobistej stronie internetowej i chociaż stwierdziła nawet, że wierzy w istnienie więcej niż dwóch „tożsamości płciowych”, to jedyne, co miało znaczenie dla mobów na Twitterze, to jej stwierdzenie, że nie będzie kłaniać się złotemu cielcowi transseksualistów i nie pozwoli zmusić do traktowania kobiet transpłciowych dokładnie jak kobiet biologicznych. Więc musiała zostać skreślona.

 

Świat kształtowany

Dlaczego to ma znaczenie? W końcu Rowling jest miliarderką, która nie musi się martwić utratą pracy i brakiem możliwości utrzymania rodziny. Może żyć w luksusie przez dziesięć wcieleń. Dlaczego zwykli ludzie mieliby dbać o jej odrzucenie? Otóż potraktowanie Rowling to mikrokosmos tzw. kultury strachu, który zawładnął światem zachodnim. Kultury strachu promowanej i egzekwowanej przez kazirodczy mariaż mediów, Big Tech, wielkich korporacji, środowisk akademickich i znaczną część rządzących dzisiejszym światem. Ów związek ma wykrystalizowaną wizję przyszłości i można współczuć każdemu, kto ośmieli się jej rzucić wyzwanie. Przypomina to sytuację w dawnym Związku Radzieckim, gdzie nie wolno było mówić swobodnie, ponieważ niewłaściwe słowo skierowane do niewłaściwej osoby mogło sprowadzić oficera KBG do drzwi. Każdy, kto choćby w najmniejszym stopniu kwestionował sowiecki rząd komunistyczny, był zagrożony utratą środków do życia, a może nawet życia. Coś podobnego rozwinęło się w dzisiejszym świecie nie z jednego autorytarnego rządu (chociaż kultura strachu wzmacnia autorytarne rządy), ale z połączenia iluminatów i „demokratycznego” motłochu, który wykonuje ich polecenia. Jeśli powiesz lub udostępnisz w mediach społecznościowych niewłaściwą rzecz – czy to rzeczowe stwierdzenie na temat płci, potępienie grzesznych zachowań seksualnych, czy też wahanie się przed uwierzeniem w całą narrację o COVID – ryzykujesz swoją pracę i przyjaźń znajomych. Twoje życie może zostać zrujnowane tak łatwo, jak sowieckiej rodziny, gdy tatę zabrano w środku nocy. Jeśli jakiś informator oświeconych upubliczni twoje złe myśli, może to być koniec twojego życia, jakie znasz.

 

Co przed nami?

Ta głęboko przytłaczająca kultura strachu dopiero się rozwija. Początkowo to moby z Twittera sekowały ciebie, ale teraz to sam Twitter będzie cię cenzurować. Big Tech to najbardziej publiczne ramię iluminatów, ale wszystkie jej ramiona będą współpracować, aby zdyskredytować i uciszyć każdego, kto ośmieli się rzucić wyzwanie narracji o seksie, medycynie i nauce. A większość ludzi nie ma zasobów J.K. Rowling, żeby się oprzeć. Kultura strachu pozwala małej grupie ludzi na wymuszenie radykalnych zmian kulturowych wśród ludności. Niedawne badanie wykazało, że 75% Amerykanów uważa, że istnieją tylko dwie płcie. Może to brzmieć jak dobra wiadomość, z wyjątkiem tego, że gdyby ankieta została przeprowadzona dziesięć lat temu – wszyscy wiemy – liczba ta byłaby bardzo bliska 100%. I myślę, iż większość ludzi byłaby zdziwiona, że liczba – 75% – jest tak wysoka, ponieważ oświeceni sprawiają wrażenie, jakby tylko kilka retrogradacji nie akceptowało ich nowej biologii. A to z kolei sprawia, że rzeczywista liczba nadal spada, ponieważ nikt nie chce być uważany za część tej ostracyzowanej grupy. Nadając etykietę bigota każdemu, kto nie zgadza się z nimi, i starając się usunąć go ze społeczeństwa, radykałowie, którzy tworzą „związek oświeconych”, są w stanie doprowadzić do społecznego uznania tego, co nienormalne za normalność. Ludzie słabną i zaczynają wierzyć, że czerń jest biała, a góra to dół.

Jak zatrzymać kulturę strachu i przeciwstawić się „oświeconym”? Cóż, najbardziej oczywistą odpowiedzią jest podążanie za słowami Pana Jezusa: „Nie lękajcie się!”. Możemy być pewni, że istnieje Siła większa niż oświeceni. Siła, która nie rządzi strachem, ale miłością. Chrystus powiedział, że nie powinniśmy „bać się tych, którzy zabijają ciało, ale nie mogą zabić duszy; bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zniszczyć w piekle”. W tym momencie iluminaci mogą tylko niszczyć kariery i reputację, ale nigdy nie będą w stanie zabić naszych dusz. W praktyce oznacza to, że wchodzimy w głąb i bezpośrednio opieramy się kulturze strachu. Zabierajmy głos w sytuacjach towarzyskich i zawodowych, gdy fałsz jest sprzedawany jako prawda (i używajmy przy tym naszych prawdziwych imion). Pomagajmy tym, którzy tracą środki do życia za mówienie prawdy, duchowo i finansowo. Odmawiajmy poparcia kłamstw, które przenikają naszą kulturę. I stawiajmy opór „oświeconym”, niezależnie od tego, jakie stanowisko zajmują.

 

Zamiast zakończenia

Pomimo błędów J.K. Rowling zasługuje na pochwałę za to, że w dużej mierze przeciwstawiła się kulturze strachu. Jednak miliony osób, które nie przestraszą się przeciwstawić, będą potrzebować wsparcia i uznania. Tylko wtedy będziemy mogli znowu żyć w wolności, bez ciągłego patrzenia przez ramię i zastanawiania się, czy proste stwierdzenia faktów nie doprowadzi nas do „unieważnienia społecznego”.

Ks. Jacek Świątek