Historia
Walki w rejonie Mińska. Lazaret w Mieni

Walki w rejonie Mińska. Lazaret w Mieni

5 lipca 1831 r. obywatele podlascy Aleksander Targoński, dziedzic wsi Gąski, i Ignacy Mogielnicki, radca województwa podlaskiego, poparli wniesione przez Aleksandra Kuczyńskiego, byłego dowódcę Gwardii Ruchomej, właściciela Korczewa, podanie na dowódcę pospolitego ruszenia tego województwa.

Jednak 7 lipca Komisja Rządowa Wojny mianowała na to stanowisko Stanisława Rajewskiego. Początkowo nie miał on możliwości działania, gdyż południowe Podlasie znowu wpadło w ręce nieprzyjaciela. 9 lipca okazało się, że Kozacy nieoczekiwanie wyparli Polaków z Mińska Mazowieckiego i posunęli się dalej. Dzięki śmiałości poczynań, niesłychanej brawurze, rozsiewaniu fałszywych pogłosek o dysponowaniu wielkimi siłami – gen. Gołowin, który po odwołanym do Paskiewicza Kreutzu objął dowództwo na Podlasiu – zmusił do odwrotu spod Kałuszyna i Mińska grupę gen. Rybińskiego, a także grupę Ramoriny spod Stoczka Łukowskiego.

Pod Mińskiem doszło do niebywałych wydarzeń, które tak opisał w swym pamiętniku były wikariusz z Kodnia, kapelan ks. Tomasz Puchalski: „Tylko co zsiadłem z konia i dałem mu jeść, a sam położyłem się pod drzewem chcąc spocząć po tak przykrej podróży, wtem wołają: Do broni! W moment dają się słyszeć strzały z pistoletu. Wyjeżdżam na brzeg lasu, widzę wielką ilość koni biegających bez siodeł i ludzi, które wydarły się z rąk kozactwu, a oficerowie i żołnierze dostali się w niewolę, gdyż Kozacy oficerów znaleźli jednych w łóżku miękkim, drugich przy toaletach i pachnidłach, a żołnierzy w kąpieli, więc wyciągając z łóżek tych elegantów gołych bizunami odziewali a żołnierzom po kąpieli ścierkę podobnąż dawali jak panom komendantom”. Niektórym półnagim kawalerzystom udało się uciec pod skrzydła stojących dalej piechurów, gdyż ks. Puchalski pisze: „Piechota, widząc resztki tych śpiących rycerzy, wyrzucając im w oczy takie ich nikczemne i podłe postępki, nie pozwoliła obok siebie stanąć i wołali «Idźcie do Kozaków, aby z was puchy otrzepali!»”.

Dowiedziawszy się o powodzeniu Gołowina, postanowił przybyć z Brześcia pod Mińsk sam gen. Rosen. Ale na tym koniec gołowińskich sukcesów. 10 lipca Wódz Naczelny (WN) gen. Skrzynecki oddał pod rozkazy gen. Chrzanowskiego 1 DP i dywizję kawalerii (czyli grupę Ramoriny), i własną (razem ok. 21 tys.) z rozkazem opanowania terenu między Wieprzem i szosą brzeską, z gotowością uderzenia na Gołowina.

11 lipca Chrzanowski przeprawił się na prawy brzeg Wisły pod Potyczą i stanął w Garwolinie. Ramorino zajął Siennicę, gdzie stoczył drobną potyczkę. 12 lipca Chrzanowski połączył się z dywizją Ramoriny w Gliniance, a 13 lipca ześrodkował całą swoją grupę na szosie między Kobiernem, Stojadłami i Mińskiem, a czołowe jego oddziały wyparły nawet Kozaków z Mińska.

14 lipca, o 5.00 rano, pewny siebie Gołowin zaatakował siły polskie w Mińsku. Jego szwadron tatarski wtargnął do miasta, ale został powstrzymany ogniem polskiej piechoty stojącej przed pałacem. Gołowin rzucił teraz do ataku dwa baony piechoty. Z wielką brawurą dotarły one do śródmieścia, a zaskoczone oddziały polskie zaczęły się cofać. Doświadczony dowódca, jakim był gen. Chrzanowski, szybko przywrócił porządek. Ogłosił, że jeśli oficerowie 1 pułku strzelców pieszych nie opanują paniki i nie odzyskają terenu, dowódca – płk Suarce i trzech majorów zostaną rozstrzelani. Por. Józef Patelski zapisał w swych wspomnieniach: „Suarce powtórzył groźbę dowódcom batalionów, a tak klnąc z góry na dół jeden drugiego zawróciliśmy z drogi i napadli na miasteczko. Bobiński ze swym batalionem uderzył wprost z gościńca, inne baony naszego pułku poszły bokiem, przeprawiły się pod ogniem nieprzyjaciela wbród przez rzeczkę Wiśniówkę i strumień Srebrnej i tyłami domów wdzierały się do miasteczka, które o 9.00 z rana brygadzie jegrów na powrót wydarte zostało”.

Po wyparciu Rosjan z Mińska, gen. Chrzanowski wolno posuwał się za ustępującym przeciwnikiem. Gołowin próbował stawić opór pod Osinami. Gen. Jagmin, inspirowany przez ppłk. Zamoyskiego, podjął działania ofensywne na prawym skrzydle, wypierając rosyjski oddział Wrangla za Mistów, a z resztą sił ruszył przez Jakubów na Kałuszyn. Rosjanie, bojąc się odcięcia od Kałuszyna, poszli w rozsypkę, tracąc 380 zabitych i 1200 jeńców. Niektórych z nich jeszcze następnego dnia sprowadzali okoliczni chłopi.

Ponieważ rozkazy Chrzanowskiego nie zostały przez Jagmina i Ramorinę należycie wypełnione, sprytny Gołowin wydobył się z fatalnego położenia i rano 15 lipca stanął w Siedlcach, dokąd nadchodziły rozproszone jego oddziały. Polacy rozłożyli się w Kuflewie, Płomieńcu, Łukowcu, Latowiczu, a kawaleria Jagmina w Seroczynie. Mimo że główna armia Paskiewicza szykowała się już do przeprawy między Płockiem a Toruniem, polski WN gen. Skrzynecki przybył 16 lipca do Kuflewa, witany przyjaźnie przez żołnierzy. Zaplanował wielką operację przeciw Gołowinowi, która miała zakończyć się fiaskiem.

Szpital w Mieni nadal spełniał swe czynności, lecząc zarażonych cholerą. Tak o tym wspomina ks. Puchalski: „W czasie obozowania pod Kuflewem w lesie na miejscu wilgotnym, zachorowałem mocno na osłabienie żołądka, tak iż pokarm wzięty po posiłku w moment odchodził największa boleścią… Dowódca pułku widząc mnie mocno osłabionego natychmiast kazał napisać rozkaz dla mnie, abym się udał na kurację. Zaledwie przybyłem do Mieni, gdzie był lazaret cholerycznych, zsiadłem z konia i na ziemi odpoczywałem, gdyż sił już nie miałem zupełnie… Wprowadzili mnie do apteki i położyli na ziemi, a zakonnica w moment ugotowała miętę, którą gdy wypiłem, poczułem wielkie uśmierzenie boleści i chłód w żołądku, w pół godziny prosiłem o drugą szklankę… Szanowna siostra podając mówi mi «Ja bym życzyła Panu zatrzymać się tu na parę godzin lub więcej… i posilić się bulionem lub rosołem z kurczęcia». Z największą chęcią przyjąłbym tą radę i posiłek od siostry, ale że nie mam zupełnie apetytu, więc podziękowałem. Koń mój podobnież był chory, gdyż przez kilka dni żywionym był młynkowanym żytem, a my jedliśmy chleb z ościami jęczmiennymi”.

Józef Geresz