Ważny raport z Międzyrzeca Podlaskiego
Wydarzenia pod Różą 3 maja 1864 r. w relacji Konstantego Borowskiego wyglądały następująco: „Obszedłem nocujących w stodołach swych towarzyszów, a umówiwszy się, iż skoro tylko śnieg zginie zbierzemy się wszyscy i wyjedziemy ze wsi, wróciłem do stodoły i położyłem się na sianie, gdzie towarzysze moi pogrążeni byli jeszcze w śnie głębokim… Zaledwie leżąc, zdrzemnąłem, gdy naraz dały się słyszeć we wsi strały. „Do Broni!” - krzyknąłem na towarzyszów. W jednej chwili byliśmy już na nogach, a chwyciwszy karabinki, zaczęliśmy co prędzej podciągać popręgi przy kulbakach na koniach, gdy wtem z trzaskiem otwarły się drzwi stodoły, a w nich ukazało się paru kozaków.
Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
MicrosoftInternetExplorer4
Ponieważ stanęli w drzwiach jakby niezdecydowani, co uczynić, jakby nieruchomi, co widząc nagle mi przyszła myśl do głowy, że Brzóska nadjechał ze swymi kozakami i zjawił się z nimi w Róży. Zwracam się więc do swych towarzyszów i mówię: „To nasi kozacy!”. Kozacy zaś na to: „Nu, nu, nasi, nasi”, a we wsi w tej chwili rozlegają się znów strzały i krzyki. W jednej sekundzie zrozumieliśmy, że źle, że to nie nasi, a nieprzyjaciel. Porwaliśmy za karabinki, aby dać ognia do kozaków, lecz ci cofnęli się na bok za ścianę stodoły, my zaś dopadłszy koni, wyjechaliśmy pędem do wsi. To już gonitwa naszych z kozuniami po całej wsi. Kozaków sotnia, nas tylko dwudziestu paru. Z obu stron są już zabici i ranni. Ordynans Byszewskiego zabity. Byszewski zaskoczony przez kozaków jeszcze w mieszkaniu, wzięty już do niewoli. Widzimy, że źle…, że wystrzelają nas co do jednego, świstawki więc nasze dają sygnał do odwrotu. Skupiwszy się w bardzo luźną kolumnę, odstrzeliwując się w biegu nacierającym na nas kozakom, pędzimy do lasu. Jeszcze kilkadziesiąt kroków, jeszcze chwilkę, a będziemy bezpieczni; już dopadamy lasu. Co to? Przed nami linia bagnetów pochylonych do ataku, zwróconych ku nam. Długa linia rosyjskiej piechoty stojąca w lesie zagrodziła nam drogę do ucieczki…Widząc rannego swego towarzysza, rozwścieczona tym piechota rosyjska, a pijana z powodu świąt wielkanocnych, starego stylu, z pochylonym do ataku bagnetem, krzycząc: „hura!”, rzuca się na nas. Widząc to oficer kozacki, któremu zależało, ażeby nas wziąć żywych, lotem błyskawicy odgradza nas kozakami od piechoty i bierze do niewoli. Rozkazano nam zsiąść z koni i rozbrojono… Na moim koniu przytroczony miałem do kulbaki mantelzak, w którym miałem bieliznę i parę zapasowych spodni. Gdym spostrzegł, że kozak odrzyna pałaszem mój mantelzak od kulbaki, naiwny!, chcąc podbiec i odebrać go kozakowi, wysunąłem się z koła otaczających nas na koniach kozaków, gdy wtem jeden z nich myśląc, że chcę uciekać, sunął się z koniem do mnie i tak silnie uderzył mnie po głowie, na której miałem konfederatkę bez żadnej podszewki, nahajką opatrzoną na końcu ołowiem, że od uderzenia tego zrobiło mi się nagle ciemno w oczach, zsunąłem się na kolana, a krew mi twarz zalała. Szramę od owej nahajki, którą uderzył mię kozak, dziś jeszcze noszę na skroni. Oto do czego doprowadziła lekkomyślność Byszewskiego… Wyszedłszy z lasu do wsi postąpił wbrew rozkazowi Brzóski, aby do powrotu jego nie wydalać się nigdzie z miejsca, gdzie nas zostawił, po wtóre nie zarządził rozstawienia pikiet we wsi… Okazało się później, iż jeden z mieszkańców Róży w dniu onym, dla nas nieszczęśliwym, wysłał raniuteńko do Stoczka 12-letniego chłopca, aby dał znać Moskalom tam kwaterującym o nas, że jesteśmy w Róży. Nas wzięto do niewoli ok. 2.00 po południu”. W tym czasie ks. Brzóska wyjechał na rozpoznanie. Dowiedziawszy się o rozbiciu Byszewskiego Brzóska z Wilczyńskim udali się do leśniczówki pod Brzozowicą, gdzie nieoczekiwanie zastali grupę polskich kozaków ze Stanisławem Mierzejewskim na czele. Z Brzozowicy grupa ta przeszła do lasów Zarzec-Popławy. 4 maja wzięci do niewoli pod Różą znajdowali się jeszcze w Stoczku. Tak o tym wspominał K. Borowski: „W Stoczku… umieszczono nas w prywatnym domu i otoczono silną strażą… Kapitan poszedł do miejscowego proboszcza i prosił go, aby się nami zaopiekował i nas głodnych nakarmił. Dobry i zacny proboszcz przyszedł razem z kapitanem, rozpłakał się jak dziecko nad dolą naszą, a zaraz z jego polecenia przyniesiono nam z plebanii obiad, czyli, że razem i kolację, a nazajutrz rano, nim wyszliśmy ze Stoczka, i śniadanie”. Utworzona komisja włościańska ds. reformy przebywała tego dnia w Białej Podlaskiej. Prezesem jej był Nienarkomow. Obok tłumaczenia chłopom istoty ukazów, komisja miała rozpatrywać nieskomplikowane i nie wymagające odgórnych wyjaśnień prośby i skargi chłopskie, zwłaszcza w sprawach serwitutowych i zaboru gruntów. 5 maja wyjechała w teren podobna komisja siedlecka. Prezesem jej był płk Naswietiewicz. Dwie trzecie jej składu stanowili wojskowi. Wśród nich znajdował się były pośrednik polubowny z guberni moskiewskiej Klimenko. Tego dnia jeńcy wzięci do niewoli pod Różą przybyli do Latowicza. K. Borowski zanotował: „…Dobrzy mieszkańcy przynosili nam w garnuszkach jedzenie. Naród wyszedłszy po nabożeństwie z kościoła otoczył dom, w którym byliśmy strzeżeni, a kiedy wyprowadzono nas po jednemu lub po paru do „wietru” kobiety patrząc na nas, załamywały ręce, zanosiły się głośno od płaczu”. 6 maja rozstrzelano w Radzyniu Podl. Pawła Trochimowa (lat 36), byłego szeregowca 19 kostromskiego pp, mieszczanina z guberni czernihowskiej, który był przez dziesięć miesięcy w oddziale Grzymały, Lutyńskiego i Eitminowicza. Dowódca aleksandrowskiego pułku z Międzyrzeca Podl. tego dnia raportował do przełożonych, że jeden z jego podwładnych ppor. Puszkarewicz natrafił na ślad powstańców w lasach między wsiami Zarzec i Popławy. Partia ta miała liczyć 40 pieszych i dziesięciu konnych. Nie ulega wątpliwości, że był to oddział ks. Brzóski i podległa mu grupa „polskich kozaków” z S. Mierzejewskim na czele.
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}