Sport
PODLASIE24
PODLASIE24

Wciąż przyciąga cyklistów

Jazda od wschodu do wschodu - tak miłośnicy dwóch kółek mówią o ultramaratonie, który zaczyna się we wczesnych godzinach rannych i kończy następnego dnia.

27 i 28 kwietnia odbyło się jedno z ważniejszych wydarzeń sportowych w województwie lubelskim - dziewiąta edycja Ultramaratonu Piękny Wschód. Organizator - Parczewska Grupa Rowerowa - zaproponowała zawodnikom dwie trasy. - Krótsza, licząca 262 km, która ma nieoficjalną nazwę „mały piękny Wschód”, biegła z Parczewa przez Łęczną do Cycowa.

Następnie do Wojsławic, Wierzbicy osiedla i wracała do Parczewa – wyjaśnia pomysłodawca zawodów szosowych i popularyzator kolarstwa Włodzimierz Oberda, prezes PGR. – Druga trasa, czyli ultramaraton Piękny Wschód, w tym roku miała 509 km. Odcinek nie został mocno zmieniony w porównaniu z ubiegłoroczną edycją, ale w jednej trzeciej wiódł nowym śladem. Początkowo pokrywał się z „małym pięknym Wschodem”, tj. do Wojsławic, dalej zawodnicy jechali do Hrubieszowa, Żółkiewki, Józefowa, Dęblina i wracali do Parczewa. Wzorem roku biegłego dołączyli żołnierze, m.in. z 19 Brygady Zmechanizowanej z Lublina i 18 Dywizji Zmechanizowanej z Siedlec. Udział wojska jest efektem porozumienia z Dowództwem Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych RP – dodaje.

 

Nie zawsze sprzyjała pogoda

Maratony kolarskie Piękny Wschód na dystansie ok. 520 km oraz „mały piękny Wschód” z trasą liczącą ok. 270 km organizowane są od 2015 r. Podczas obu wyścigów zawodnicy pokonują dystans, jadąc non stop. Do startu przygotowują się dużo wcześniej, a swój udział argumentują przede wszystkim chęcią pokonania trasy oraz sprawdzenia swojej wytrzymałości.

– Na szczęście na trasie nikt z zawodników nie odnotował awarii technicznych roweru czy upadków, natomiast kilka osób z powodu kontuzji musiało się wycofać. Na drodze było spokojnie, pogoda ładna, ale trafiła się i burza z ulewnym deszczem – podkreśla W. Oberda. – Mieliśmy rekordy, m.in. żołnierze z 18 Dywizji Zmechanizowanej poprawili swój czas przejazdu z ponad ośmiu godzin w 2023 r. do siedmiu godzin i czterdziestu pięciu minut. Co więcej, po raz czwarty wystartował mój kolega z jedną bezwładną nogą i dojechał do mety i to wcale nie na ostatnim miejscu. Przejechać 500 km na jednym pedale nie każdy potrafi. W sobotę rano na starcie okazało się, że zgłosił się drugi zawodnik z protezą nogi, on także dojechał do mety – zaznacza.

Ogromny wysiłek to nie wszystko. Cykliści zmagali się z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi i tymi na trasie, co opisał na swoim portalu społecznościowym Artur Kopaczyński z Rzeszowa. Zanotował: „Jazda w ciągu dnia była niesamowita pomimo tragicznego stanu dróg, zwłaszcza w okolicach granicy. Drgania i dziury były na porządku dziennym, ale to tylko wstęp. Wszystko szło sprawnie. Po 274 km zrobiliśmy krótką przerwę i ruszyliśmy w drugą połowę trasy. Zachód słońca był magiczny, jednak od 290 do 340 km spotkała nas ulewa, jakiej nie doświadczyliśmy podczas żadnej pogody. Temperatura 4°, a ja całkowicie zmoknięty. Musieliśmy zatrzymać się na punkcie kontrolnym, bo straciliśmy czucie w rękach i stopach”. A. Kopaczyński wspomniał również, że po kilku uczestników przyjechał bus, on sam mógł kontynuować maraton dzięki okryciu się termiczną folią. Przeważyła chęć dotrzymania postanowień i ostatecznie zameldował się na mecie.

 

Solo i open

Na starcie 27 kwietnia zgłosiło się 247 miłośników dwóch kółek, w grupach sześcio-, ośmioosobowych, którzy wyjeżdżali na trasę co pięć minut solo i open. Były to zarówno osoby z regionu, jak i dalszych miejscowości, m.in. z Warszawy, Krakowa, Poznania, Częstochowy, Rzeszowa czy Mikołowa.

Po raz pierwszy na starcie pojawił się zawodnik z Milanowa Bartosz Sawczuk, który ukończył maraton na 13 pozycji z czasem 8 godzin 53 min. – Była obawa o sprzęt: czy będzie sprawny, czy wytrzyma – mówi 36-latek. – O siebie nie martwiłem się, udział w zawodach na trasie 250 km traktowałem raczej jako sprawdzian własnych umiejętności. Był to duży wysiłek i okazja do zmagania się ze swoimi ograniczeniami. Kiedyś przeszedłem dwie operacje kolana, miałem zerwane więzadła, do sportu tak naprawdę wróciłem dwa lata temu. Interesowała mnie piłka nożna, potem triathlon, a więc takie konkurencje, jak pływanie, rower i bieganie. Kolarstwem zafascynowałem się niedawno, jesienią 2023 r. brałem udział w imprezie organizowanej przez Parczewską Grupę Rowerową o nazwie Gravel Rykowisko. W maratonie Piękny Wschód wystartowałem po raz pierwszy, ponieważ triathloniści, do których się zaliczam, trochę obawiają się takich długodystansowych zawodów. Z tego powodu trudno było mi namówić znajomych, dlatego jechałem sam – opowiada.

Z grupą kilku znajomych na starcie pojawił się 32-letni Adrian Weber z Parczewa, który ukończył dystans 250 km w czasie 10 godz. 47 min i dojechał do mety jako 50 zawodnik. – Już wcześniej chciałem wziąć udział w tej imprezie, ale w poprzednim roku nie udało się z powodu kontuzji – tłumaczy. – Koledzy uczestniczący w maratonie w 2023 r. opowiadali, że jest to przygoda sportowa, która przebiega w miłej atmosferze. Poznanie nowych osób było jednym z moich zamierzeń, chciałem sprawdzić również swoje siły. Przygotowywałem się zimą w domu na specjalnym sprzęcie, kiedy pogoda nie dopisywała, a gdy było cieplej siadałem na rower, jeżdżąc co drugi dzień, czasem na dystansach 100 km. Prowadziłem treningi w taki sposób, aby przede wszystkim mieć czas na swoje obowiązki zawodowe i rodzinne. Jeśli byłem potrzebny w domu, rower musiał poczekać. Po tych zawodach zamierzam wystartować jeszcze w wyścigu Twarda Skóra dookoła powiatu siedleckiego, który odbędzie się w sierpniu – deklaruje.

Najlepszym zawodnikiem w kategorii generalnej okazał się Janusz Put, który dojechał do mety z czasem 7 godzin 44 min.

Kolejna edycja już za rok. Celem organizacji ultramaratonu jest m.in. popularyzacja długodystansowego kolarstwa szosowego i turystyki rowerowej, promocja terenów wschodniej Polski oraz Wojskowego Dnia Sportu, Sprawności Fizycznej i Zdrowego Trybu Życia w Resorcie Obrony Narodowej.