Diecezja
Źródło: Podlasie24
Źródło: Podlasie24

Wezwani, by iść drogą Ewangelii

Każdy z was jest wezwany, by z odwagą szedł drogą wyznaczoną przez Ewangelię. I aby tą drogą prowadził też swoją rodzinę. By czuł się odpowiedzialny za tych, których Bóg mu dał - powiedział bp Kazimierz Gurda w homilii podczas Diecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn, która odbyła się 2 października.

Tegorocznemu spotkaniu towarzyszyło hasło: „Ojciec - strażnik rodziny”. Pielgrzymów przybyłych już po raz 12 do sanktuarium bł. Męczenników Podlaskich przywitał ks. dr Jacek Sereda, diecezjalny duszpasterz rodzin. - Tu, na ziemi uświęconej męczeńską krwią unitów, gromadzimy się, aby pomodlić się za nasze małżeństwa i rodziny oraz zaczerpnąć sił do odważnego wyznawania naszej wiary - mówił. Ks. J. Sereda odwołał się do słów św. Jana Pawła II, który, mówiąc o roli mężczyzny w kontekście rodziny, wskazał na cztery zadania. - Pierwsze to budować wspólnotę osób, czyli budować więzi. Drugie zadanie to ochraniać życie swoje i rodziny, a szczególnie życie poczęte, trzecie - uczestniczyć w życiu i posłannictwu Kościoła, czwarte - wprowadzać dzieci w świat życia społecznego - wymieniał duszpasterz rodzin.

Konferencję zatytułowaną „Ojciec – strażnik rodziny” wygłosił Janusz Wardak – od 26 lat szczęśliwy mąż, ojciec dziesięciorga dzieci, doradca rodzinny, który prowadzi Akademię Familijną. 
– Sytuacja geopolityczna, społeczna i ekonomiczna stawia przed nami zupełnie nowe wyzwania. Niezależnie od tego, jak potoczy się obecna sytuacja, to największa odpowiedzialność nas, ojców, to troska o wychowanie naszych dzieci – zwrócił uwagę. J. Wardak zauważył, że młodej osobie świat dorosłych kojarzy się bardziej ze światem męskim. – Dlatego patrzy na to, jak ojciec w tym świecie funkcjonuje. Jeżeli ojciec daje dobry przykład, to dziecko idzie za tym przykładem. Wasze dzieci wiedzą, że pojechaliście na pielgrzymkę, czyli specjalnie poświęciliście czas Panu Bogu, a więc traktujecie wiarę w sposób poważny. To, czy dziecko pójdzie w dobrą, czy złą stronę, zależy właśnie od ojca – przekonywał.
Tłumaczył również, co znaczy dziś dla mężczyzny być strażnikiem. – Nie pozwalać, by ktokolwiek, nie wyłączając dzieci, denerwował żonę. Czy my, jako ojcowie, stajemy po stronie żony, kiedy dziecko włazi mamie na głowę? Ojciec przez swoją pracę chroni rodzinę przed nędzą, przed trudną sytuacją finansową, przed zagrożeniami związanymi z internetem, używkami. Jeżeli dziecko nie wyniesie z domu systemu wartości, nie będzie wiedziało, co jest złe i nie będzie tego unikało – zaznaczył doradca rodzinny. 

Przygotować na dorosłość
Ojciec nie tylko ma ochronić dzieci, ale także – na co wskazywał J. Wardak – wzmacniać na przyszłość, aby same potrafiły tworzyć dobrze funkcjonujące rodziny. Jak to zrobić? – Po pierwsze powinien nauczyć je dobrej pracy. Mamy pokolenie ludzi, którzy przychodzą do pracy i są zdziwieni, że coś się od nich wymaga. Powinien nauczyć szacunku dla uprawnionych autorytetów. Jak dziecko ma szanować potem policjanta, sądy, urząd skarbowy, nauczanie Kościoła, jeśli nie szanuje rodziców? Oczywiście powinien nauczyć dzieci etycznego postępowania w różnych sytuacjach, np. poprzez to, że ojciec uczciwie zarabia pieniądze. Powinien nauczyć zdrowej pewności siebie i wiary w siebie oraz rozsądnej oceny rzeczywistości: czy mogę wziąć kredyt, czy ta praca jest dla mnie sensowna – wyliczał J. Wardak, podkreślając, że dzieci nie stają się dorosłe, kiedy potrafią zająć się sobą, ale kiedy potrafią i chcą zająć się innymi, czyli założyć rodzinę. – Tymczasem w oczach wielu dzieci ojciec jawi się jako sympatyczny starszy brat lub druga matka na część etatu. Nie widzą ojców pracujących, tylko wypoczywających na kanapie przed telewizorem, i taką mają wizję dorosłości. (…)  Nie wystarczy, że dzieci lubią ojca. Ojciec nie może nauczyć niczego istotnego dzieci, które go nie szanują i u których nie ma odpowiedniego autorytetu – tłumaczył doradca rodzinny. I dodał: – Czy walczymy dla dobra dzieci o to, żeby one nam zawsze okazywały szacunek? Czy ktoś może być dla nas autorytetem, jeśli go nie szanujemy? Jeśli nie ma szacunku, nie ma autorytetu. Jeśli nie ma autorytetu, nie ma przekazywania wartości.

Nawrócenie za kratami
Swoim doświadczeniem nawrócenia podzieli się Paweł Cwynar, były gangster. W wieku 16 lat trafił do poprawczaka. – Nikomu tego nie życzę. Demoralizacja postępuje tam błyskawicznie. Tak też stało się ze mną. Byłem wychowany w rodzinie katolickiej, ale za namową chłopaków z ulicy przełamałem w sobie bariery moralne. Kiedy rodzice przyjechali mnie odwiedzić, zauważyli, że nie ma już ze mną kontaktu, byłem w innym świecie. Nie chciałem z nimi rozmawiać. Ponad 20 lat rodzina modliła się o moje nawrócenie – opowiadał. Po wyjściu z poprawczaka rzucił się w wir przestępstw i trafił do więzienia, gdzie otrzymał status więźnia niebezpiecznego. – Byłem bardzo zdemoralizowanym człowiekiem. Spadałem na dno. Pokonywały mnie narkotyki i alkohol – wspominał P. Cwynar. 
Swoje nawrócenie przeżył za kratami więzienia. Kiedy siedział w izolowanej celi, miał niezwykły sen. – Przyśniło mi się, że w mojej obecności Pan Bóg gra w pokera z szatanem. Zły postawił na szali wszystkie bogactwa tego świata, ale Pan Bóg przebił go. Niestety to, co położył, było niewidoczne dla moich oczu. Aby zostać w grze, musiałem przebić Pana Boga, ale jak miałem to zrobić, skoro nie wiedziałem, co postawił? Czułem tylko, że było to coś bezcennego. Obudziłem się rozgoryczony. Któregoś dnia, w wyniku pewnych zdarzeń, Pan udzielił mi wyczerpującej odpowiedzi. Dał mi poznać, że położył na szali życie wieczne. Tym samym dotarło do mnie, że było to zaproszenie do zagrania o zbawienie. Powiedziałem: „Panie Boże, przyjmij mnie do swojej drużyny, chcę zawalczyć o życie wieczne, a przede wszystkim wybacz mi wszystkie moje grzechy” – opowiadał P. Cwynar. Po tym wydarzeniu przeczytał całe Pismo Święte, Katechizm Kościoła Katolickiego i sporo książek religijnych. Przystąpił też do spowiedzi i przyjął Komunię św. Oświadczył wszystkim, że rezygnuje z życia przestępczego. Czas na wolności stał się dla P. Cwynara okresem całkowitej przemiany życia.

Umocnić w dawaniu świadectwa
Centralnym punktem pielgrzymki była Msza św., której przewodniczył bp Kazimierz Gurda. Eucharystię koncelebrowali kapłani, którzy przybyli wraz z grupami parafialnymi. 
W homilii biskup wskazał na znaczenie bł. Męczenników Podlaskich, którzy nie ulegli carskiej propagandzie. – Nie dali się złamać prześladowaniami, jakie ich dotknęły. Nie dali się złamać groźbie użycia wobec nich karabinów. Kiedy przyszedł czas świadectwa, oddali swe życie, by potwierdzić, co dla nich było w życiu jest najważniejsze – podkreślił. – Mężczyźni z naszej diecezji przybywają do Pratulina, do męczenników podlaskich, aby zaczerpnąć od nich ducha wierności Panu Bogu i Kościołowi. By uczyć się przeciwstawiać współczesnej antykościelnej propagandzie, niechęci wobec wierzących ze względu na ich wierność Bogu i Kościołowi, a także nauczyć się dawania świadectwa wiary. Mężczyźni diecezji siedleckiej przybywają do Pratulina, by umocnić się w dawaniu swego życiowego świadectwa wierności Chrystusowi wobec tych, z którymi idą drogą codziennego życia, wobec swych najbliższych, w domu i w pracy – zaznaczył bp K. Gurda.
W nawiązaniu do odczytanych czytań biskup podkreślił, że mężczyźni, tak jak Tymoteusz, który otrzymał misję pasterską w Kościele, mają zadanie do wypełnienia. Ta misja związana jest z sakramentem małżeństwa i łaską, jaka jest wtedy udzielana. To pomoc, aby wypełniać zadania bycia mężem i ojcem. Z tym zadaniem związane jest dawanie świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa. – I każdy z was jest wezwany, by nie uległ lękowi wobec świata, który odrzuca Chrystusa, ale z odwagą szedł drogą wyznaczoną przez Ewangelię. I aby tą drogą prowadził też swoją rodzinę. By czuł się odpowiedzialny za tych, których Bóg mu dał – akcentował.
W nawiązaniu do hasła pielgrzymki biskup wskazywał, że ojciec jest stróżem drogi, którą idzie sam i po której prowadzi swą rodzinę. – On wie, że droga wiary jest słuszna, dobra i prowadzi do celu. Powinien być także odważny w pokazywaniu tej drogi. W wypełnianiu tego zadania potrzeba mówienia o Bogu, wspólnej modlitwy i odnoszenia swego życia do Bożych prawd. W wypełnieniu tego zadania nie jesteśmy sami. Bóg daje łaskę, odwagę, mądrość i miłość. Dzięki tym darom ojciec rodziny może wypracować w sobie sposób dawania świadectwa swym najbliższym, swoim dzieciom – zaznaczył bp K. Gurda.
Na zakończenie Eucharystii ponad 50 mężczyzn włączono do Bractwa Strażników Kościoła. 

HAH