Wiara wyprowadzająca z lęku
Jak Ksiądz podsumowałby kończący się rok w Kościele?
Przede wszystkim skończył się Rok św. Józefa, który miał na celu odkryć na nowo postać opiekuna Pana Jezusa, oblubieńca Matki Bożej, ale także wzór mężczyzny i chrześcijanina. Dziś mówi się o słabości czy czasami nawet nieobecności męskich cech. Dzieje się tak m.in. ze względu na systematyczne rugowanie ich z wychowania, kultury, głównie na skutek przesadzonego, lekko histerycznego feminizmu. Tymczasem specyficzne cechy męskie są związane z niezłomnością, wytrwałością, umiejętnością znoszenia przeciwności, cierpienia, a zwłaszcza z umiejętnością także powolnego spalania się dla najbliższych.
Ten rok upłynął także pod znakiem pandemii i mierzenia się z lękiem. Bardzo łatwo jest zmuszać ludzi do siedzenia w domu, rezygnowania z relacji, odcinać – poprzez zamykanie kościołów – od sakramentów i sacrum. Nikt nie bierze pod uwagę skutków. Tymczasem pod przykrywką pandemii w sposób zakamuflowany rozwijane są trujące „zdobycze cywilizacji”, np. ułatwianie kobietom dostępu do aborcji. W Wielkiej Brytanii, aby nie narażać kobiet nie zakażenie się poprzez pobyt w szpitalu, umożliwiono aborcję domową. W krajach, gdzie dopuszcza się eutanazję, posunięto się jeszcze dalej w prawie do jej dostępu. Do niedawna np. w Belgii potrzebna była do jej przeprowadzenia decyzja zespołu medycznego. Dziś wystarczy życzenie pacjenta podczas wideokonsultacji z lekarzem, aby wysłać kuriera z tabletką, która zakończy życie. Wiele badań pokazuje też ogromne koszty psychiczne pandemii. Można z tego wyciągnąć wniosek, że z pandemią prędzej czy później damy sobie radę, natomiast jeśli chodzi o konsekwencje, zwłaszcza w naszym zdrowiu psychicznym czy duchowym, to siedzimy na beczce prochu. ...
Kinga Ochnio