Kultura
GOK W KĄKOLEWNICY
GOK W KĄKOLEWNICY

Wiersze piękne jak życie

Wplataniem barwnych, radosnych dni w szarość jesieni życia nazywa swoją poezję Janina Karasiuk z Żakowoli Starej.

I chętnie dzieli się z czytelnikami wierszami pięknymi jak życie. W niedzielę 3 marca w sali Gminnego Ośrodka Kultury w Kąkolewnicy odbyło się spotkanie promujące tomik poezji J. Karasiuk zatytułowany „Ślady moich stóp”. Publikacja ukazała się pod koniec 2023 r. Zebrane wiersze opracował i opatrzył posłowiem prof. Jan Adamowski. Podczas spotkania promocyjnego wygłosił on prelekcję „O współczesnej poezji ludowej”. J. Karasiuk urodziła się 30 maja 1947 r. w Turowie. Od dziecka lubiła czytać książki i słuchać opowieści bajek, rymowanek. Szybko je zapamiętywała, a że umiała patrzeć na świat i miała głowę pełną pomysłów, zaczęła układać swoje.

– Mój tata, który zawsze w zanadrzu miał jakieś powiedzonko, wierszyk czy opowieść, powtarzał często: „Spośród wszystkich nauk, których człowiek szuka, najważniejszą nauką, jest życia nauka”. Bardzo mnie te słowa zaciekawiły, ciągle do nich wracałam – wspomina. Zrozumiała je, gdy po ukończeniu szkoły podstawowej zaczęła pomagać rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa, a zarazem poznawać prawdziwe życie na wsi – proste, zwykłe i siermiężne. Pokochała je i zaczęła nazywać wiejską akademią życia. Naukę w niej – jak tłumaczy z humorem – od 1966 r. kontynuowała już wraz z mężem Eugeniuszem w sąsiadującej z Turowem Żakowoli Starej, na wspólnym gospodarstwie.

 

Odwaga pisania

Kolejne lata płynęły na pracy, prowadzeniu domu i wychowywaniu pięciu synów. W wolnej chwili – a zdarzały się one tylko od święta – brała do ręki książkę. Na pisanie, o którym zawsze marzyła, nie było czasu. Zaczęła mieć go więcej po przejściu na rentę. Wtedy się odważyła. – Trochę się wstydziłam i obawiałam posądzenia o dziwactwo. Pisałam najpierw do szuflady, po cichu – przyznaje. W Gminnym Ośrodku Kultury w Kąkolewnicy jej wiersze poznano dzięki muzykowi Henrykowi Sobieszukowi z Żakowoli, który odczytał kilka utworów na spotkaniu seniorów. W 2007 r., podczas Powiatowych Spotkań Twórców Wsi w kąkolewnickim GOK-u, pani Janina zaprezentowała swoją twórczość sama. W prasie jako poetka zadebiutowała w gazecie rolniczej „Plon” wierszem „Hymn zbuntowanych”, ale podpisała go „Podlasianka”, nie mając jeszcze odwagi użyć nazwiska. W 2008 r. wyszedł jej pierwszy tomik wierszy pt. „A wokół cisza błękitna”. Potem były kolejne: „Gdzie radość o drogę nie pyta”, „Mój kawałek nieba”, „Słowo po słowie”, „Potyczki”. Wiersze J. Karasiuk znalazły się też w antologii poezji ludowej z gminy Kąkolewnica „Szept ludu, co ukochał ziemię”.

 

Jak woda z bukłaka

W notatce biograficznej, którą spisała poetka, przyznaje, że pisanie to najlepszy sposób na wyciszenie i odreagowanie różnych spraw, a mówiąc słowami jej wiersza: wplatanie barwnych, radosnych dni w szarość jesieni życia. W jednym z utworów stwierdza, iż pisanie wzięło się z chęci nazwania tego, co nienazwane. W innym – porównuje przelewanie słów na papier do napełniania wodą bukłaka „przed najważniejszą w życiu podróżą”. Ale też jej wiersze są jak orzeźwiająca podróżnika chłodna woda. Znajdziemy w nich zachwyt autorki dla świata stworzonego przez dobrego Boga, przyrody, płodnej ziemi, miejsca, w którym żyje i ojczyzny. „Pani Janina to mistrzyni słów” – zauważa Zofia Goławska, nazywając jej twórczość wierszami pięknymi jak życie.

W opinii prof. J. Adamowskiego J. Karasiuk wyróżnia się spośród coraz węższego grona poetów ludowych czy regionalnych, tj. utożsamiających się – tak w języku, jak i w wyznawanym światopoglądzie – ze swoją wiejską małą ojczyzną. „Poetycka twórczość J. Karasiuk ma wiele wymiarów, ale można z całym przekonaniem powiedzieć, że główne inspiracje czerpie ze – jak to kiedyś pięknie określił Stanisław Czernik – swojego kulturowego podglebia, czyli właśnie z rodzinnego południowego Podlasia, do którego w swoich wierszach i kulturowej pamięci często powraca” – czytamy we wstępie jego autorstwa. Kulturoznawca podkreśla jednak, że to powroty do głębi, m.in. do ważnych dla każdego rolnika symboli chleba, krzyża, matki i ojca.

Wrażliwość i zachwyt

PYTAMY Bożenę Adamowicz, dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Kąkolewnicy

 

Gdyby miała Pani wskazać taki rys osobowości Janiny Karasiuk, który wyróżnia ją jako człowieka i poetkę, co by to było?

Z jednej strony fakt, że pracując ciężko na wsi, prowadząc dom, wychowując pięciu synów, zachowała wrażliwość i zachwyt życiem, nie zgorzkniała. Z drugiej, że nigdy, nawet kiedy zaczęły ukazywać się kolejne tomiki jej poezji, nie wywyższała się z tego powodu. Pozostała zwyczajną osobą, pozytywnie nastawioną do życia i do ludzi, bardzo miłą. Nie uważała się też nigdy za wielką poetkę. „Jak coś w tych wierszach jest nie tak, to skreślcie albo poprawcie” – mówiła tak po prostu, kiedy mieliśmy je publikować.

 

Jaki obraz wsi pani Janina przekazała w swoich utworach?

Pisze o niej pięknie, ale też z wielkim realizmem. W moim odczuciu wiersze pani Janiny są jakby kroniką polskiej wsi, ponieważ pokazuje ją na przestrzeni lat. Utrwaliła w nich wydarzenia i historie, które dotyczyły wsi, ale też takie, które jej mieszkańcy bardzo przeżywali, jak śmierć ks. Jerzego Popiełuszki czy pontyfikat Jana Pawła II. Pokazuje w nich nie tyle własny punkt widzenia, np. na sytuację w kraju, co spojrzenie całej wiejskiej społeczności. Ale też rolę, jaką odgrywali rolnicy.

 

Gmina Kąkolewnica to zagłębie twórców ludowych, w tym poetów. Prawdziwe talenty objawiają się same czy trzeba pomóc im zaistnieć?

16 lat temu pani Janina założyła grupę poetycką „Wieś tworząca”. Była też główną pomysłodawczynią Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Ireny Golec „Czerwona Róża dla Niej”. Dzięki niemu wiele osób odważyło się i zaczęło pisać. Okazało się, że „poeta ludowy” nie jest ginącym zawodem. I. Golec była wykształconą kobietą, nauczycielką, która świadomie pozostała na wsi, żeby przekazywać dzieciom wiedzę, ale też uczyć je wrażliwości na piękne słowo, na literaturę, dobrą książkę. Pani Janina jest jej wychowanką, co wiele wyjaśnia.

 

Jak powstawał tomik „Ślady moich stóp”?

To głównie zasługa prof. J. Adamowskiego z Lublina. Pierwotnie miały być to wiersze dotąd niepublikowane. Uznaliśmy jednak, że byłoby dobrze, gdyby ukazywała ona całokształt twórczości pani Janiny. Prof. J. Adamowski podjął się opracowania i uporządkowania tematycznego, uznając, że to ważna twórczość. Jesteśmy dumni i cieszymy się, że J. Karasiuk jest naszą poetką. Dzięki jej poezji nasz region może zaistnieć w Polsce, bo pani Janina wpisuje się w szeregi najlepszych poetów ludowych.

 

Miała Pani okazje obserwować na przestrzeni lat przemianę twórczyni, jej rozkwit?

Była skromna i taką pozostała. Zaskakujące jest to, że dzisiaj – chociaż schorowana, na wózku – nadal jest osobą bardzo aktywną, o bystrym umyśle, otwartą. Wszystkie teksty pisze na komputerze, ma pozakładane foldery, wie, co gdzie jest. Duma z powodu twórczości, sławy? Nie – to nie pani Janina.

 

Dziękuję za rozmowę.

LI