Historia
Źródło: D
Źródło: D

Wiją wieńce

Staropolskie dożynki, nazywane też wieńcem, wieńcowem lub okrężnem, są uroczystą kulminacją całego cyklu prac na roli i świętowaniem zakończenia żniw.

Dożynki rozpoczynały się od momentu ścinania ostatniego snopa, z którego kłosów dziewczyny wiły obrzędowy wieniec żniwny. Potem następował pochód obrzędowego korowodu do wsi, gdzie odbywały się dalsze etapy uroczystości, zakończonej huczną zabawą. Po II wojnie światowej dożynki stały się ogólnopolskim świętem plonów. Po 1980 r. nabrały charakteru religijnego - i tak jest do dzisiaj. Współczesne wieńce niewiele mają wspólnego z ich tradycyjnym kształtem. Te dawne były wielkości korony wkładanej na głowę przodownicy, tj. najbardziej pracowitej dziewczyny. Dziś różnica zaznacza się również w wykorzystaniu symboliki religijnej, wizerunków Matki Bożej, papieża Jana Pawła II oraz nawiązywaniu do aktualnych problemów społecznych, np. obrony poczętego życia.

Wieńce często pleciono na drewnianych, wiklinowych lub zrobionych ze słomianych warkoczy obręczach związanych w kształt korony. Popularne były też te w kształcie wielkiego koła.

W wieńcu były niemłócone kłosy wszystkich zbóż: pszenicy, żyta, owsa, jęczmienia. Wkładano też owoce jarzębiny, jabłka, warzywa i kwiaty. – Kłosy obserwujemy na polach od połowy maja – mówi Danuta Witek, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich ze Stefanowa w gm. Żelechów. – Potem, kiedy je zbieramy, wybieramy te najładniejsze, a następnie suszymy. Kiedy w grupie idziemy na pola, zabieramy ze sobą dzieci i wnuki. Opowiadamy najmłodszym, na czym polega praca żniwiarza, z czego piecze się chleb i jak wykonuje wieńce dożynkowe – opowiada. Dzieci, jak twierdzi pani Danuta, chętnie uczestniczą we wspólnym zbieraniu kłosów, zadają pytania i zapewniają o kontynuacji zwyczaju dożynkowego. – Gdy byłam małą dziewczynką, także interesowałam się zwyczajami ludowymi i wyplataniem wieńców – wspomina pani Danuta. – Podpatrywałam, jak robi to moja mama, i pomagałam jej. Nasze pole obsiewane było lnem z przeznaczeniem na wieniec. Dzisiaj kobiety również sieją len, a prosa – tak rzadko spotykanego dziś zboża – użyczają nam rolnicy – dopowiada.

Wieńce powstają w gronie kobiet zrzeszonych w KGW, ale panie chętnie korzystają z rad najstarszych mieszkanek wsi: Wiesławy Pietryki, Reginy Kieliszek i Heleny Zawadzkiej. Najlepiej, jak zaznacza przewodnicząca koła, gdy użyte są różne rodzaje zbóż. Dodatkowo na łąkach i w lasach zbiera się zioła, wrzos i kalinę. Związuje się po 15 kłosów, a cała misterna praca wykonywana jest z udziałem kilku, nawet kilkunastu osób. W czasie wyplatania i na zakończenie pracy śpiewane są tradycyjne piosenki ludowe. W tym roku panie z KGW ze Stefanowa przygotowują wieniec dożynkowy, którego jednym z elementów będzie monstrancja i kielich.

 

Proso i len sieję w ogródku

W zbieraniu kłosów na polu biorą udział również panie z zespołu śpiewaczego Kresowianki z Włodawy. – Po wysuszeniu zboża cała nasza grupa spotyka się na układaniu wieńca – opowiada Barbara Litwiniuk, kierownik Kresowianek. – Wyciągamy kłosy ze snopków, ucinamy słomę na odpowiednią długość i składamy. Powinny być użyte wszystkie rodzaje zbóż, które uprawiane są w okolicy – zaznacza.

W okolicach Wisznic, skąd pochodzi pani Barbara, wieńce miały kształt koła uplecionego ze zbóż i ozdobionego ziołami. – Mam zachowane zdjęcie, na którym widnieją właśnie takie – przypomina kobieta. – Dawniej były też wieńce w kształcie korony, niesionej na głowie. Dziś czasem są to misterne konstrukcje, z użyciem np. pestek dyni czy nawlekanych ziaren fasoli, a wykonuje się nawet pół roku albo dłużej. Możemy je oglądać na dożynkach wojewódzkich – mówi.

Każdego roku wieniec Kresowianek jest inny. Wyplatają go tydzień. – Dwie kobiety skręcają, kolejne obwiązują sznurkiem, następne podają niewielkie ilości zbóż – wyjaśnia B. Litwiniuk. – Obok popularnych zbóż używamy też proso. Zasiewam je w ogródku specjalnie z przeznaczeniem na nasz wieniec dożynkowy. Mam też len z własnej uprawy – stwoerdza.

Kobiety dbają o bogatą dekorację, dlatego ziół i kwiatów poszukują na łąkach i w lasach. Zbierają owoce jarzębiny, kaliny, aronii. – Trwały jest słonecznik, dlatego jest wskazany, natomiast cynie więdną – mówią Kresowianki. – Ozdabiamy wieniec również astrami.

 

W kształcie orła

Dziś na łąkach brakuje ziół. Nie tak jak kiedyś. Pochodząca z gminy Skórzec Henryka Kublik uważa, że dłużej trzeba chodzić, aby je uzbierać. Dlatego w swoich wieńcach wykorzystuje różne odmiany traw. – Niektóre z nich zrywam wcześniej i suszę, okręcając w gazetę – wyjaśnia. – Sama też wysiewam rumianek i to w takim czasie, aby pięknie rozkwitł w momencie, gdy go użyję do wieńca. Stosuję macierzankę, dzięgiel, kąkol, jarzębinę, kiedyś zaplatałam także lawendę, ale jest to roślina krótkotrwała – wyjaśnia.

Pani Henryka opowiada, jak kilka lat temu wykonała wieniec z użyciem lnu. Wystawiony na dożynkach, spotkał się z dużym zainteresowaniem kobiet z innych miejscowości. Roślina prezentowała się pięknie, dlatego od tamtej pory H. Kublik wysiewa len w przydomowym ogródku.

Tradycję wyplatania wieńców przejęła od swojej babci, a w tym roku wykona na dożynki już 18 wieniec. Pani Henryka, która jest kierownikiem zespołu ludowego Wolanianki w Woli Serockiej, robiła różne konstrukcje: korony, kopuły, był też obraz Matki Bożej Częstochowskiej z ufarbowanymi ziarnami w zbożowym sercu. Jeden z piękniejszych wieńców został przygotowany na dożynki województwa mazowieckiego w 2013 r. Uwity z kłosów dojrzałych zbóż miał kształt korony, a zwieńczony został krzyżem ozdobionym ziarnami siemienia lnianego. Kolorowymi akcentami były zasuszone kwiaty, trawy i zioła. W ubiegłym roku, na dożynki powiatowe w Wodyniach, z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości wykonała wieniec w kształcie orła. Użyła żyta, pszenicy, pszenżyta, owsa i jęczmienia. Często dodaje proso. – Zawsze zbierało się je wcześniej – opowiada. – Kiedy zerwie się, gdy jest jeszcze zielone, można doprowadzić do takiego stanu, że zboże staje się sztywne. Trzeba owinąć je w gazetę i w ten sposób przechowywać. Ładnie się ustoi i zesztywnieje, przez co jest odpowiednie do wieńca – tłumaczy pani Henryka.

Jeszcze kilkanaście lat temu zboże kosiło się snopowiązałką, a potem było układane w snopki. Dziś tę pracę wykonuje kombajn, przez co rzeczywiście brakuje zbóż o długościach nadających się do wieńców dożynkowych. Dlatego pani Henryka sama udaje się na pole, aby uzbierać kłosy. Potem – dawniej w grupie z innymi kobietami, dziś sama – przycina je na odpowiednią długość i układa. Z czasem uwije z nich misterny wieniec.

Zgodnie z tradycją wieniec dożynkowy przechowywany był w stodole do kolejnego roku, tzn. do nowego siewu. Wykruszone z niego ziarna wsypywano do worków z ziarnem siewnym. Zwyczaj ten praktykowany jest po dziś dzień, zwłaszcza przez starszych rolników.

Joanna Szubstarska