Historia
„Witaj, majowa jutrzenko”

„Witaj, majowa jutrzenko”

24 kwietnia 1791 r. zaczynały się święta Wielkanocy. Część posłów wyjechała z Warszawy do domów. 18 kwietnia marszałek Stanisław Małachowski, limitując sejm na dwa tygodnie z okazji świąt, życzył posłom smacznego jajka, babek i marcepanów.

Patrioci patrzyli na rozjeżdżających się posłów opozycji ze skrytą radością. Całą nadzieję pokładali w ich zamiłowaniu do ucztowania, że nie oderwą się od święconego i nie wrócą na czas.

Tymczasem w Warszawie szykowano tzw. spisek konstytucyjny. Ten swoisty zamach stanu, czyli uchwalenie nowej konstytucji, wyznaczono na 5 maja. Zaufani posłowie, uprzedzeni, mieli stanowić w tym dniu w sejmie przytłaczającą większość. Część z nich posiadała koneksje z Podlasiem. Zaraz po 24 kwietnia wysłano naglące listy do wtajemniczonych, aby jak najrychlej wracali do Warszawy. Poważną rolę miał odegrać poseł brzesko-litewski, członek sejmowej Deputacji Interesów Zagranicznych – Tadeusz Matuszewicz, który mieszkał po drugiej stronie Bugu, niedaleko Janowa Podlaskiego. Niedostatecznie poinformowany, zlekceważył pierwsze wezwanie wysłane przez marszałka Małachowskiego. „Sądziłem bowiem – pisał potem – że to jest skutkiem raptusu jego faworów i myślałem, że się bez mego powrotu obejdzie”. Dopiero po otrzymaniu w nocy z 26 na 27 kwietnia listu od Stanisława Augusta, wysłanego sztafetą, zdecydował się pojechać do Warszawy. List króla był tajemniczy i niezmiernie go zdziwił. „Nie mogłem przewidzieć, co tak nagłego czyni mój powrót pożądany… Gdy przez cały czas mojego urzędu osobistej króla konfidencyji [zaufania – J.G.] zyskać nie mogłem” – pisał później.

Ponieważ sekret częściowo się wydał, termin sesji sejmowej został przyśpieszony na 3 maja. 29 kwietnia na sesji Deputacji Interesów Zagranicznych polecono Matuszewiczowi przygotować relację o sytuacji międzynarodowej. Wydaje się, że w dzieło reformy był wtajemniczony również biskup łucki z Janowa Podlaskiego Adam Naruszewicz. Być może z jego inicjatywy doszło do nieoficjalnego zjazdu w Białej Podlaskiej. Według Juliana Bartoszewicza, 27 kwietnia 1791 r. na zamku bialskim, pod pozorem odwiedzenia księżnej Zofii Radziwiłłowem, spotkali się, aby uzgodnić współdziałanie, biskup krakowski i równocześnie proboszcz międzyrzecki – Feliks Turski, biskup łucki Adam Naruszewicz, sufragan wileński Mikołaj Bykowski i zaangażowany w spisek poseł Kazimierz Wężyk, właściciel Witulina.

Tymczasem spiskowcy działali przezornie. 2 maja została zatrzymana komunikacja z Warszawy – poczta, konie do wynajęcia i sztafety. Tego dnia, w nocy, w domu marszałka Małachowskiego, właściciela Czemiernik, podpisano tzw. asekurację, czyli zapewnienie wtajemniczonych posłów, że „w szczerej chęci ratunku Ojczyzny, w okropnych na Rzeczypospolitą okolicznościach projekt pt. „Ustawa Rządu” do jak najdzielniejszego popierania przyjmują”. Oświadczenie podpisał marszałek Małachowski oraz 83 senatorów i posłów związanych m.in. z Podlasiem, takich jak: T. Matuszewicz, I. Potocki, J.U. Niemcewicz. Właściciel Międzyrzeca Podlaskiego, Adam Kazimierz Czartoryski, w pierwszej chwili odmówił, ale dał się przebłagać rano, przed samą sesją. Na tej wiekopomnej sesji, 3 maja 1791 r., na 182 sejmujących było 110 zwolenników Ustawy rządowej i tylko 72 przeciwników. Wśród zwolenników znaleźli się m.in. poseł mielnicki Ignacy Kuczyński – właściciel Krześlina, drugi poseł mielnicki Kazimierz Ossoliński – właściciel Toporowa koło Łosic i poseł drohicki Stanisław Ossoliński – właściciel Sterdyni. Do grupy oponentów zaliczano początkowo właściciela Kodnia Kazimierza Nestora Sapiehę, kasztelana łukowskiego Jacka Jezierskiego oraz posła i starostę mielnickiego Adama Szydłowskiego z Repek. Twardo popierać konstytucję zamierzali wojewoda podlaski i jednocześnie starosta łosicki Tomasz Aleksandrowicz – właściciel Konstantynowa oraz wymieniony już poseł brzesko-litewski Tadeusz Matuszewicz. Przy jej uchwalaniu najbardziej zasłużyli się właściciel Czemiernik marszałek Stanisław Małachowski, poseł z Brześcia Tadeusz Matuszewicz, poseł z Liwu Pius Kiciński i proboszcz międzyrzecki biskup Feliks Turski. Tadeusz Matuszewicz referował najnowsze wiadomości od posłów polskich za granicą, które były alarmujące, i wzywał do ratowania Ojczyzny. Ignacy Potocki związany z Radzyniem Podlaskim wezwał króla, aby odkrył swój projekt ratowania Rzeczypospolitej. Właściciel Czemiernik – marszałek Stanisław Małachowski dziękował królowi za projekt ustawy rządowej, który jego zadaniem był lepszy niż angielski czy amerykański. Poseł lubelski i łukowski Stanisław Potocki zaklinał kolegów, aby odrzuciwszy zwady, uwieńczyli obrady zgodą i jednomyślnością. Poseł z Liwu Pius Kiciński zapytał dramatycznie: „Na co mamy czekać? Czy może, aby po zawarciu pokoju powrócił Stackelberg” i oświadczył imieniem imperatorowej, żeśmy nie narodem samowładnym, ale jej podległą prowincją. Dokument podpisał w końcu, mimo że początkowo był niezdecydowany, właściciel Kodnia Kazimierz Nestor Sapieha. Miał powiedzieć: „Tam, gdzie idzie o los Ojczyzny, głos mój przed głosem narodu ostawać powinien. Jeśli zapał każe dziś rzecz kończyć, niechże się kończy zgodą powszechną”.

Proboszcz międzyrzecki bp Feliks Turski jeszcze na sali obrad odbierał od króla wstępną przysięgę na konstytucję, a potem czytał mu rotę przysięgi w katedrze św. Jana. Małachowskiego i Sapiehę przyniesiono do tej świątyni w triumfie, na rękach. Odwagę i wielkość tego dokumentu docenił po latach także Papież Jan Paweł II, mówiąc, że nasi przodkowie nie przestali wierzyć w odnowę oblicza tej ziemi, dali wyraz swej troski o dobro wspólne Rzeczypospolitej, przynieśli owoc własnej pracy przed ołtarz Boży, gdzie zaintonowali: „Te Deum laudamus”, dali wyraz przeświadczeniu, że ustawa zasadnicza winna mieć odniesienie do Boga i że odzwierciedla odwieczną prawdę i sprawiedliwość, którą jest On sam.

Józef Geresz