Rozmowy

Włącz film

Rozmowa z o. dr. Markiem Kotyńskim CSsR, teologiem, filmoznawcą z Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie.

W ramach swego rodzaju domowych rekolekcji w Wielkim Poście oglądamy „Pasję”, a przed świętem Miłosierdzia Bożego wracamy do „Faustyny” czy „Miłości i Miłosierdzia”. O czym, zdaniem Ojca, świadczy zwyczaj, by w duchowe przygotowanie do ważnych wydarzeń roku liturgicznego włączyć film?

Dowodzi przede wszystkim głodu wartości. Zatem trzeba się cieszyć tym trendem. Od kilku lat prowadzę dyskusyjne kluby filmowe, m.in. w kinie „Wisła” czy w Katolickim Centrum Kultury „Dobre Miejsce”. Ludzie chętnie przychodzą, zwłaszcza że po projekcji jest szansa na wymianę myśli. Filmy zabawowe, rozrywkowe, dramatyczne nie dotykają najgłębszych pytań, jakie stawia sobie człowiek, dlatego im nie wystarczają.

Uważam, że we współczesnym świecie, gdzie wszystko mamy na wyciągnięcie ręki, gdzie stół jest bogato zastawiony, także ten medialny, potrzebujemy tych wartości, które nie przemijają, wychodzą ponad to, co doczesne. Ważne jednak, by film o wartościach religijnych uobecniał je w naszym życiu, ale też miał jakąś kontynuację, tzn. inspirował, by zrobić krok dalej.

 

Określenie „film religijny” funkcjonuje jako nazwa pewnego gatunku?

Oczywiście, przy czym dla nas to głównie film chrześcijański, ale obejmuje także inne religie. Trzeba powiedzieć, że jest to pojęcie dosyć wieloznaczne. Nie zawsze film religijny otwiera nas na wiarę. Z kolei może taką rolę spełnić film niemieszczący się w tym pojęciu, a traktujący o pewnych wartościach, które chrześcijaninowi są bliskie, jak prawda albo bezinteresowna, gotowa do poświęceń miłość.

 

Jaki powinien być dobry film religijny?

Dobry film – czy nazwiemy go religijnym, katolickim czy biblijnym – powinien dotyczyć wartości w jakiś sposób transcendentnych. ...

Monika Lipińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł