Region
Źródło: www.gov
Źródło: www.gov

Wnioski i plany

9 czerwca miejscową stadninę koni arabskich w Janowie Podlaskim odwiedził minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Ardanowski. Podczas konferencji prasowej odniósł się do zarzutów formułowanych pod adresem słynnej placówki.

- Zaczynam dostrzegać dziwne zjawisko. O stadninie w Janowie i jej problemach wypowiadają się ludzie, którzy nawet nigdy tu nie byli. Ich przekłamania stały się elementem wojny politycznej. Podobno do 2015 r. tutejsza stadnina kwitła, a kiedy mój poprzednik Krzysztof Jurgiel zwolnił prezesa Marka Trelę, hodowla konia arabskiego w Polsce upadła. To mit! Dziś to udowodnię - zaznaczył na początku swojego wystąpienia K. Ardanowski. Obecnie w stadninie hodowanych jest około 400 koni, prowadzone jest też gospodarstwo mleczne na 600 krów. Stadnina posiada również 1,7 tys. ha użytków rolnych. - To normalne, duże i nie wolne od problemów gospodarstwo rolne - przyznał K. Ardanowski, przedstawiając wyniki kilku przeprowadzonych w 2016 r. kontroli. Raport Centralnego Biura Antykorupcyjnego zwraca uwagę na niewłaściwy zakres i sposób realizacji umowy z firmą, która przez długi czas organizowała aukcję Pride of Poland. Dziś dużo mówi się o ujemnych wynikach finansowych ostatnich lat, a zapomina się, że czas od 2010 do 2012 r. stadnina także zamykała rosnącymi stratami.

Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2016 r. wykazał, że agencja nadzorująca stadninę nie prowadziła analizy ekonomicznej opłacalności hodowli koni, wskutek czego nie wiedziała, jakie są rzeczywiste koszty tej działalności. Nie przestrzegano procedur związanych z wyceną i sprzedażą zwierząt, przez co stadnina ponosiła straty. Minister upublicznił też informacje z audytu przeprowadzonego w 2016 r.

– Spółka nie wdrożyła ewidencji procedur dotyczących oddania i przyjęcia koni w dzierżawę. Ich utrzymanie nie jest działalnością charytatywną. Przyjmowanie obcych koni powinno przynosić stadninie określone zyski. Nie prowadzono rejestru umów związanych z dzierżawą, utrzymaniem lub treningiem koni. Nie było żadnych mechanizmów weryfikujących faktury za organizowane aukcje, a stadnina nie posiadała baz danych uczestników licytacji. Brakowałoteż określonych, jasnych procedur związanych z kierowaniem i odpowiedzialnością za stadninę podczas nieobecności prezesa – wyliczał minister.

 

To zamierzony atak

Szef resortu rolnictwa zaprzeczał ostatnim medialnym doniesieniom mówiącym o tym, że hodowane w janowskiej stadninie konie i krowy przebywają w złych warunkach i są skrajnie zaniedbane. Przytoczył stanowisko związku zawodowego pracowników stadniny.

– Konie wiosną zawsze wyglądają gorzej. To fakt, że część zebranego siana była złej jakości, a słaby odrost trawy na pastwiskach z powodu zimnych dni i suszy spowodował przedłużające się przebywanie koni w stajniach i konieczność dłuższego karmienia sianem, co odbiło się na ich kondycji. Kłopoty związane z nieposiadaniem własnego podkuwacza i niemożliwością zatrudnienia takiego specjalisty z zewnątrz ( z powodu koronawirusa) poskutkowały brakiem bieżącej pielęgnacji kopyt u części koni. Te fakty zostały skrzętnie wykorzystane przez polityków opozycji do pokazania stadniny w złym świetle – tłumaczył K. Ardanowski.

Odczytał też stanowisko Polskiego Związku Hodowców Koni Arabskich: „Jako hodowcy zrzeszeni w tym związku chcielibyśmy zaprotestować przeciwko bezpardonowej próbie dyskredytowania hodowli koni arabskich w Polsce. Pojawiające się w ostatnim czasie informacje w polskich i zagranicznych mediach przedstawiają bardzo krytycznie obraz hodowli koni w Polsce, a co za tym idzie, mają wpływ na ich wartość na rynkach światowych. Podejrzewamy, że pośrednicy zajmujący się sprzedażą naszych koni są zainteresowani obniżeniem ich wartości i poprzez zaangażowanie w ten atak, w efekcie końcowym są w stanie uzyskać znacząco większe zyski dla swojej działalności zarobkowej”.

 

Program naprawczy

K. Ardanowski podkreślił, że kolejna kontrola stadniny przez NIK, która odbyła się w 2019 r., nie stwierdziła nieprawidłowości w zakresie utrzymania zwierząt. Dementował doniesienia o tym, że 2019 r. placówka zamknęła kilkumilionową startą. Wynik ujemny będzie na pewno, ale mniejszy niż poprzednio. Na końcu swojego wystąpienia wyliczał, co w najbliższym czasie należy zrobić, by poprawić sytuację w stadninie.

– Trzeba poprawić tutejszą infrastrukturę. To stare budynki, w które od lat nikt nie inwestował. Trzeba też określić reguły wstępu do stadniny dla osób z zewnątrz. To nie dworzec centralny, gdzie każdy powinien mieć dostęp. Konieczna jest praca nad zdrowotnością krów i parametrami mleka. Należy również zgromadzić lepszą jakościowo paszę. Mam tu na myśli owies i siano, bo głównie tym karmione są hodowane zwierzęta. W strukturze stada mamy konie w bardzo dobrej kondycji, pokazowe, ale także starsze, które doczekają tu swoich ostatnich dni. Te zwierzęta z racji wieku i wyeksploatowania mają gorszy wygląd. To normalne i nie ma co robić z tego sensacji – przekonywał K. Ardanowski.

Dopowiadał, że ma wiele pomysłów na poprawienie sytuacji. Chce skupić się nie tylko na dalszym zachowaniu zasobów genetycznych koni arabskich, co jednak nie jest zbyt dochodowe. Uważa, że stadnina powinna współpracować z prywatnymi hodowcami i razem ze związkiem hodowców promować rasę arabską na arenie krajowej i międzynarodowej. – Konie arabskie czystej krwi to nasze dobro narodowe – podsumowuje.

AWAW