Wnuczek powraca
Sceny z tamtego popołudnia przesuwają się w głowie pana Zygmunta, emeryta, niczym film. Klatka po klatce. Tkwią w pamięci jak zadra. – Wciąż czuję się upokorzony. Przed sobą, dziećmi i wnukami wstydzę się tego, że dałem się oszukać – mówi 72-latek, dodając, iż zawsze, gdy słyszał o naciągaczach, którzy, podając się za krewnego, okradali starszych ludzi, kręcił głową z niedowierzaniem. – Zastanawiałem się, jak można być tak naiwnym. Myślałem: komu jak komu, ale mi się to nie przydarzy, mam swój rozum, znam swoją rodzinę, więc jestem w stanie poznać, czy rozmawiam z wnukiem. Niestety, nie doceniłem możliwości oszustów – przyznaje ze smutkiem.
Do pana Zygmunta zadzwonił mężczyzna, przedstawiając się jako „bratanek”. Powiedział, iż jest w trakcie załatwiania formalności związanych z zakupem działki po bardzo atrakcyjnej cenie i potrzebuje pieniędzy. – „Wujku, proszę, niech wujek poratuje. To życiowa szansa” – przekonywał. Powiedziałem, że nie mam wiele i mogę mu pożyczyć 3 tys. zł. Stwierdził, iż potrzebuje każdego grosza – relacjonuje wydarzenia sprzed roku. 72-latek dodaje, że mężczyzna znał wiele szczegółów z jego życia. To uśpiło czujność emeryta. Pan Zygmunt poszedł do banku i przelał pieniądze na wskazane konto. Po powrocie „bratanek” zadzwonił ponownie i zapytał, czy wujek przekazał już obiecaną kwotę. Kiedy 72-latek potwierdził, „krewny” podziękował mu i obiecał, że zadzwoni wieczorem. Jednak kolejnego telefonu już nie było. Pan Zygmunt postanowił sam zadzwonić do bratanka, który powiedział, iż nie kupuje żadnej działki. Wtedy emeryt zorientował się, że padł ofiarą oszusta.
To klasyczny przykład metody na tzw. wnuczka. Takich przypadków jest jednak znacznie więcej. W ostatnim czasie fałszywi wnukowie, bratankowie znowu dali o sobie znać. ...
Jolanta Krasnowska