Historia
Wobec przystąpienia króla do Targowicy

Wobec przystąpienia króla do Targowicy

24 lipca 1792 r. gen. rosyjski Kreczetnikow zaatakował pozycje polskie w rejonie Granne-Krzemień. Awangarda jego korpusu, dowodzona przez gen. Denisowa, wyparła o zmroku niewielki oddziałek polski broniący Bugu i przeszła na jego lewy brzeg.

Gen. Michał Zabiełło oceniwszy, że jeszcze nie nadchodzą główne siły rosyjskie, kontratakował i wyrzucił Rosjan za rzekę. Okazało się, że uciekając, Denisow uprowadził ze sobą jedną polską armatę. Dowiadując się, że Rosjanie przeprawili się w innym miejscu i mogą wyjść na jego tyły, M. Zabiełło wycofał się w kierunku Węgrowa.

Oficerowie polscy jeszcze nie wiedzieli, że 23 lipca król Stanisław August podjął decyzję przystąpienia do konfederacji targowickiej i że sztafetą wysłał rozkaz gen. Byszewskiemu, aby z Janowa zawrócił pod Warszawę. Dywizja gen. Szymona Zabiełły z Białej przeszła przez Konstantynów, Łosice i 26 lipca stanęła w Mordach. Zawrócony z Janowa Byszewski 24 lipca ruszył do Międzyrzeca, a potem do Łukowa i Siennicy.

W Warszawie tymczasem nie wszyscy członkowie Straży Praw przystąpili do Targowicy. Syn właścicielki Kodnia – Kazimierz Nestor Sapieha publicznie manifestował w stolicy swój sprzeciw. Oświadczył królowi: „Wasza Królewska Mość często mnie nazywałeś niepoprawnym ladaco; zobaczymy, czy słusznie, nadto kocham moją Ojczyznę i szanuję świętość przysięgi, ażebym się mógł łączyć z tą konfederacją, dążącą do obalenia tej Ustawy Konstytucyjnej, którąśmy wszyscy uchwalili i zaprzysięgli… Nie wolno dopuścić do kapitulacji i ugięcia się przed dyktatem imperatorowej Rosji”. Podobnie nie przystąpili do Targowicy właściciel Czemiernik marszałek Stanisław Małachowski i współwłaściciel Radzynia Ignacy Potocki.

W nocy z 26 na 27 lipca wojsko wycofujące się z frontu litewskiego przemieściło się 2 km za Węgrów, odgradzając się od nieprzyjaciela rzeką Liwiec. Tu M. Zabiełło dowiedział się o przystąpieniu króla do targowiczan. Węgrów zajął na czele wojsk rosyjskich zdrajca Szymon Kossakowski, który samozwańczo ogłosił się hetmanem polnym litewskim, skwapliwie rozgłaszając, że idzie na wyraźne żądanie Stanisława Augusta zawarte w jego liście do gen. Kreczetnikowa. Reakcja wojska polskiego na te wieści była stanowcza – zawisła groźba buntu przeciw królowi [podobnie było w wojsku koronnym w Lublinie – J.G.]. Mimo że król zawarł zawieszenie broni i wydał M. Zabielle rozkaz zatrzymania się i oczekiwania na dalsze rozkazy, gen. Kreczetnikow nie respektował układu. W tej sytuacji Zabiełło, aby nie przepuścić Kossakowskiego, złamał rozkaz królewski i pomaszerował do Makówca 50 km od Warszawy. Ponieważ urwały się zapasy żywności, wojsko szło głodne i zbuntowane.

W międzyczasie król ubłagał ambasadora Bułhakowa o powstrzymanie marszu Kossakowskiego, a sam skierował wojsko Zabiełły do Stanisławowa. Również Rosjanie po interwencji swej ambasady zatrzymali się. Obozujący pod Stanisławowem gen. M. Zabiełło z trudem panował nad wojskiem. 29 lipca pisał do szambelana królewskiego Gorzeńskiego: „Mam prawo wynurzyć prawdę, że wojsko i my komendanci jesteśmy traktowani bez żadnych względów. 5 kurierów jeden po drugim wysłałem, prosząc o żywność i ratunek… Jesteśmy na dyskrecji nieprzyjaciela, lada moment możemy być opasani i wyrżnięci, bo zapewne broni nie złożym”. O nastrojach w wojsku stojącym między Węgrowem a Warszawą pisał też do szambelana królewskiego Ignacy Działyński: „Nie uwierzysz, jak mocno nowina o przystąpieniu króla do konfederacji wojsko oburzyła… Co się znaczy, że tu w Stanisławowie trzymacie nas o głodzie, czego już dłużej wycierpieć nie można. My rozumiemy, że jest to chęć, aby nas Moskwa otoczyła i do złożenia broni przymusiła… Każą nam na tę rekonfederację [Targowicę – J.G.] przysięgać i czyli te zdrajcy z nami służyć będą?… Ja ani na tę przeklętą rekonfederację nie przysięgnę, ani z tymi zdrajcami, co na nas Moskali sprowadzili, służyć w wojsku nie chcę”.

29 lipca w obozie pod Stanisławowem na ręce gen. Szymona Zabiełły zaczęły napływać żądania oficerów udzielenia im dymisji. Zwrócili się o nią m.in. gen. mjr Józef Wodzicki, płk Ignacy Działyński, mjr Michał Wedelstedt, kpt. Józef Sułkowski [późniejszy adiutant Napoleona – J.G.]. Sporządzając listę, Zabiełło umieścił na jej czele siebie. Podobna sytuacja wystąpiła na froncie południowym. 1 sierpnia poprosili o dymisję generałowie: książę Józef Poniatowski, T. Kościuszko, S. Mokronowski i ponad 200 innych oficerów.

1 sierpnia na Podlasie dotarł uniwersał królewski wyjaśniający akces do Targowicy. Król pisał m.in.: „Skłaniam się do podpisania aktu konfederacji przez ojcowską pieczołowitość uszczęśliwienia kraju”. Rzeczywistość powszechnie temu przeczyła. Pamiętnikarz zanotował: „Moskale, przy tym osobliwie Kozacy, naturalni rabusiowie, po każdej potyczce nie opuścili wsiów pobliskich i miast lub miasteczek splądrować, zrabować, a wiele i popalić i nawet niewinnych mieszczanów i wieśniaków nazabijać, w Brześciu Litewskim, Terespolu i wielu innych miejscach… Sołdaty moskiewskie sromocili wszędzie płeć niewieścią, nie przepuszczając nawet szlacheckim damom”. Niechęć do króla podsycał kolportowany list przywódcy konfederacji Szczęsnego Potockiego przedstawiający monarchę jako wroga szlachty i dwulicowego polityka. Nie wszyscy jednak dawali wiarę tak jemu, jak i odezwie gen. Ferensa: „Wojska najjaśniejszej monarchini przyszły w celu dania pomocy szlachetnemu narodowi wydobywającemu się spod opresji samowładztwa”. Docierały też wieści, że syn właścicielki Kodnia K.N. Sapieha nie stawił się przed sądem konfederackim, ale 1 sierpnia wydał płomienną odezwę do rodaków i, aby uniknąć aresztowania, wyjechał na emigrację. Nie zważając na zawarte porozumienie rozejmowe, samozwańczy hetman Sz. Kossakowski wyminął obozujące pod Stanisławowem wojsko polskie. 4 sierpnia 1792 r. zajął Pragę i następnego dnia, w asyście oficerów rosyjskich, wkroczył do stolicy.

Józef Geresz